PasjONaci: Benzynę ma we krwi

PasjONaci: Benzynę ma we krwi
Fot. Adminstrator

Choć jest sparaliżowany w 95% i ma problem z podniesieniem szklanki wody, gdy wsiada do swojej „Bestii”, wszystkie trudności znikają. Udowadnia, że niemożliwe nie istnieje, a swoją pasją zaraża innych. Mowa o Sebastianie Lutym – kierowcy rajdowym i ambasadorze projektu Avalon Extreme.

Jak wyglądało Pana życie przed wypadkiem?

Od zawsze lubiłem stawiać przed sobą nowe wyzwania i sukcesywnie podnosiłem sobie poprzeczkę. Realizowałem się jako przedsiębiorca, prowadziłem firmę. Ponadto kręciły mnie sporty ekstremalne.

Wokół czego skupia się Pana aktywność zawodowa?

W głównej mierze koncentruję się na rozwijaniu projektu Avalon Extreme, którego jestem ambasadorem. Jest to wyjątkowa inicjatywa w skali całego kraju. Aktywizujemy i motywujemy do uprawiania sportu nie tylko osoby z niepełnosprawnością, ale również sprawne. Udowadniamy, że w sporcie nie ma żadnych podziałów, ograniczeń i wspólnie możemy przełamywać stereotypy na temat niepełnosprawności. Zawodowo, prowadzę własną działalność.

Jest Pan sparaliżowany w bardzo dużym stopniu, więc oczywistym jest, że trudności dnia codziennego pojawiają się na każdym kroku. Co przychodzi Panu najłatwiej, a co najtrudniej?

Jestem sparaliżowany w 95%, dlatego większość prozaicznych wydawałoby się czynności sprawia mi trudność. Dla przykładu, nie jestem w stanie samodzielnie podnieść szklanki z wodą. Zdecydowanie łatwiej jest mi kierować samochód rajdowy. Co prawda nie kręcę kierownicą, ale mam dwa przystosowane dżojstiki, dzięki którym na torze mogę trochę poszaleć (uśmiech).

Fundacja Avalon – Bezpośrednia Pomoc Niepełnosprawnym powstała, by wspomóc Pana w procesie powrotu do zdrowia. Później jej działalność rozszerzyła się, a do tej pory ze wsparcia skorzystało już kilka tysięcy osób, które dzięki temu pokonują własne bariery. Z perspektywy osoby, która otrzymała pomoc i udziela jej innym, co jest najważniejsze w kontaktach z człowiekiem potrzebującym wsparcia?

Najważniejsze jest po prostu ludzkie podejście oraz zrozumienie potrzeb drugiego człowieka. Fundacja z roku na rok ma coraz więcej beneficjentów i jest miejscem, które przede wszystkim buduje pozytywne emocje. Dużą wagę przywiązujemy nie tylko do samej rehabilitacji, ale również do zaangażowania w nasze inicjatywy. Właśnie w takim celu powstał projekt Avalon Extreme, który pokazuje inny, nieznany dotąd w mainstreamowym przekazie wizerunek osób z niepełnosprawnością.

W Polsce nie ma wielu niepełnosprawnych kierowców rajdowych. W jakich okolicznościach po raz pierwszy pojawił się Pan na torze?

To był Rajd Wiosny w 2015 roku. Nie posiadam licencji rajdowej, dlatego moja aktywność koncentruje się głównie na rajdach, wyścigach amatorskich i track day’ach, podczas których mogę rywalizować ze sprawnymi kierowcami. Początki nie były łatwe, ale z każdym kolejnym startem robiłem postęp. Mam za sobą imprezy, podczas których plasowałem się w górnej części stawki, a moje „plecy” oglądali sprawni zawodnicy. Daje mi to ogromną satysfakcję i pozytywnego kopa do działania oraz rozwijania swoich umiejętności. Moim głównym celem jest zdobycie wspomnianej licencji. Jeśli facet sparaliżowany w 95% może ścigać się, brać udział w pokazowych przejazdach, dzielić się swoją wiedzą i doświadczeniem, jestem pewien, że spełnienie kolejnego celu jest tylko kwestią czasu.

Czym wyróżnia się – jak określa Pan swój samochód – 390–konny wózek inwalidzki?

Mitsubishi Lancer EVO X, którym się ścigam, pieszczotliwie nazywam „Bestią”. Jego główną cechą charakterystyczną są dwa dżojstiki, dzięki którym mogę ruszać, przyspieszać oraz skręcać. Kierownica jest zamontowana dla komfortu pasażera (śmiech), a dżojstiki wprawiają ją w ruch. Od standardowej rajdówki „Bestię” różni m.in odlany specjalnie do kształtu mojego ciała specjalny fotel, podobny do tego, jakiego używają kierowcy 24–godzinnych wyścigów, sterowany przyciskiem hydrauliczny ręczny, procedura startu i dużo drobnych udogodnień umożliwiających mi jej obsługę.

Projekt Avalon Extreme udowadnia, że niepełnosprawność może być początkiem wielkiej kariery sportowej. Jak zapowiada się Pana?

Poprzeczkę trzeba sobie podnosić, ale stopniowo. Chciałbym startować w profesjonalnych zawodach w Polsce i za granicą, do realizacji tego celu konsekwentnie dążę. Sam projekt Avalon Extreme jest skierowany do wszystkich, którzy szukają nowych wyzwań. Jesteśmy dopiero na początku długiej drogi, ale kto wie, może już niedługo nasi reprezentanci będą szturmować najważniejsze imprezy w kraju i na świecie. Inspiracją mogą być m.in. Igor Sikorski oraz Adam Czeladzki. Ten pierwszy ponownie wystartuje w zimowych igrzyskach paraolimpijskich w monoski, a drugi z ambasadorów projektu rywalizuje ze sprawnymi pilotami w kluczowych imprezach w szybownictwie. Jak widać, nie brakuje nam inspiracji, dlatego tym bardziej zachęcam do wspierania tego unikalnego projektu, a także realizowania się w naszych dyscyplinach, czyli rugby, racing, drift, sitwake, workout oraz soaring. Ich zakres jest stale rozszerzany i szukamy nowych sportowców.

Co udało się Panu osiągnąć w ostatnich latach?

Niedawno obchodziłem 40–te urodziny, a jak wiadomo, życie zaczyna się po 40–tce. Patrzę przed siebie, ponieważ wychodzę z założenia, że najlepsze nadal przede mną. Nie można spoczywać na laurach, ale jestem dumny z tego, że po wypadku, wziąłem sprawy w swoje ręce, mogę angażować się w niestandardowe inicjatywy i pokazywać innym, że sport jest dla wszystkich bez względu na ograniczenia.

Jaką radę dałby Pan tym, którzy chcieliby rozpocząć karierę na torze, ale z różnych względów mają przed tym opory?

W tym roku zostały uruchomione szkolenia rajdowe dla niepełnosprawnych kierowców, czyli Avalon Extreme Racing Academy. Inauguracja akademii miała dla nas kluczowe znaczenie, ponieważ zależy nam na tym, aby skutecznie zarażać inne osoby z niepełnosprawnością naszą pasją do motorsportu. Szkolenia w przyszłym roku będą odbywać się na różnych poziomach umiejętności uczestników. Wszystkich kierowców z zacięciem sportowym zapraszam z kolei na Avalon Extreme Race Day. W 2018 r. planujemy aż sześć rund na czterech rożnych torach. Zawody będą mieć duży rozmach i już wkrótce przedstawimy więcej szczegółów. Wszyscy, którzy benzynę mają we krwi, są mile widziani.

Print Friendly, PDF & Email