Dla jednych to początek przygotowań do mistrzostw świata. Dla drugich to już ostatnia prosta przed światowym czempionatem. Trzynasta edycja Amp Futbol Cup, którą w dniach 14-15 września rozegrano w ośrodku Hutnik Aktywna Warszawa była absolutnie wyjątkowa i wielowymiarowa.
W zmaganiach uczestniczyły aż trzy reprezentacje Polski – młodzieżowa męska (do lat 19), kobieca i męska. Panowie mieli okazję zmierzyć się z drużyną Iraku, zaś panie z Anglią.
– Nasz ampfutbol rośnie w siłę. To zupełnie nowa drużyna. Graliśmy tylko dotąd mały sparing z Belgią, ale chłopaki są żądni krwi i chcą się pokazać z dobrej strony. Irak to dla nich dobry rywal. Ciekawie jest zobaczyć zawodników, których znamy od dziecka, wchodzących do dorosłej piłki – przyznaje Mateusz Widłak, prezes Amp Futbol Polska.
I rzeczywiście dwa mecze młodzieżowej kadry prowadzonej przez trener Kaję Ożgo były niezwykle zacięte. W sobotnim starciu lepsi okazali się rywale 1:0 po bramce Mustafy Khalida w 17. minucie, a dodatkowo mogli zwyciężyć wyżej, gdyby wykorzystali błędy polskiej defensywy.
Jednakże dzień później młodzi Polacy wyciągnęli wnioski i zagrali dużo lepiej, a przede wszystkim odważnej. Wprawdzie znów musieli gonić wynik, tym razem od 32. minuty, kiedy Bartłomieja Katę pokonał Kareem Hassan. Lecz w doliczonym czasie drugiej połowy dośrodkowanie Maksa Moroza na bramkę zamienił Dominik Abramczyk i wyrównał stan spotkania.
– Nasza trenerka przeanalizowała dokładnie sobotni mecz. Pokazała nam główne błędy i to, co możemy poprawić na „już”. Nie da się w tak krótkim czasie zrobić wszystkiego, ale jak widać, ta analiza bardzo pomogła. Pamiętajmy, że graliśmy przeciwko seniorskiej drużynie Iraku. Są bardziej wybiegani i doświadczeni, a takich drużyn młodzieżowych, jak nasza, nie ma wiele na świecie – podkreślił strzelec gola na wagę remisu.
W Warszawie byliśmy też świadkami drugiego i trzeciego w historii oficjalnego meczu z udziałem reprezentacji Polski kobiet. Przed rokiem, także na Amp Futbol Cup Biało-Czerwone zmierzyły się z Amerykankami i wygrały 1:0. Tym razem przyszło im rozegrać dwa mecze z reprezentacją Anglii, która – podobnie jak nasze panie – przygotowują się do listopadowych mistrzostw świata w Kolumbii.
W pierwszym spotkaniu zespół trenera Grzegorza Skrzeczka bardzo szybko przejął inicjatywę. Już w 51. sekundzie Anna Raniewicz, która dostała precyzyjne krótkie podanie od Weroniki Nowotny otworzyła wynik meczu. Kapitan reprezentacji Polski w 9. minucie podwyższyła prowadzenie po tym, jak wymieniła sobie piłkę z Martą Rumińską, a następnie pewnie uderzyła z linii pola karnego.
Druga połowa to było już dużo więcej szachów taktycznych i testowania wariantów przed mundialem. Najważniejsze jest jednak to, że Polki dowiozły zwycięstwo do końca oraz zachowały czyste konto.
Niedzielna gra z Angielkami wyglądała nieco inaczej. Tutaj sztab reprezentacji Polski wysłał do boku nieco inny skład niż dzień wcześniej. Ale i tak trzeba powiedzieć, że Biało-Czerwone spisywały się całkiem dobrze. Tym razem jednak długo utrzymywał się wynik bezbramkowy. Aż do 46. minuty i indywidualnej akcji Moniki Kukli, która uderzyła tak mocno, że Tate Willis przepuściła piłkę, a następnie musiała ją wyciągać z własnej bramki.
– Osiągnęłyśmy to, co chciałyśmy, ale mankamentów jest jeszcze sporo. Same zauważyłyśmy pewne rzeczy, które przed wylotem na mistrzostwa świata trzeba poprawić. Przy naszej grze bardzo ważna jest kondycja i umiejętne gospodarowanie siłami. Co prawda na razie gramy mecze towarzyskie, ale nam już udzielają się duże emocje. Z warunkami meczowymi wciąż jeszcze musimy się obyć – przyznała Weronika Nowotny, reprezentantka Polski.
Z kolei seniorska reprezentacja Polski mężczyzn dwumeczem z reprezentacją Iraku rozpoczęła przygotowania do mistrzostw świata w 2026 roku. Sobotniemu starciu towarzyszyły intensywne opady deszczu, ale i tak ekipa prowadzona przez trenera Dmytro Kameko pokazała kilka ładnych akcji zakończonych bramkami.
Pierwsze 25 minut przyniosło trzy gole dla Polski. W 10. i 12. trafił Bartosz Łastowski, zaś w 21. – Dawid Dobkowski. Po zmianie stron deszcz padał jeszcze intensywniej, a mecz się otworzył. W 43. minucie Hamza Khudair zdobył bramkę dla Iraku, na co błyskawicznie odpowiedział Marcin Oleksy trafieniem na 4:1. Po kolejnej minucie Irakijczycy znów zmniejszyli stratę do dwóch bramek za sprawą Mustafy Khalida, ale ostatnie słowo należało do reprezentacji Polski i Marcina Oleksego, który w czwartej minucie doliczonego czasu drugiej połowy zdobył gola głową i ustalił wynik spotkania na 5:2.
Niedzielny mecz polscy ampfutboliści rozegrali już na dużo większej intensywności, co przełożyło się na rezultat. Tutaj także do przerwy było 3:0 po dwóch trafieniach Marcina Oleksego i jednym Rafała Bieńkowskiego, ale trener Dmytro Kameko w przerwie cały czas apelował o dużą energię w grze i to przełożyło się na kolejne trzy trafienia – dwa Bartosza Łastowskiego (w tym ostatnie w doliczonym czasie) oraz jedno Rafała Bieńkowskiego.
– Po mistrzostwach Europy i przerwie był to dla nas cenny sprawdzian. Możemy jeszcze popracować nad tym, żeby te mecze bardziej kontrolować i strzelać więcej bramek. To dobry wstęp do kolejnego rozdziału, który nas czeka w 2026 roku, czyli mistrzostw świata. Trener Kameko cały czas nas bardzo motywuje i nakłania do większych ataków, żeby ten wysiłek przyniósł nam wymierne korzyści. Jeśli już teraz zaczynamy tak mocno, to ja się nas boję za dwa lata – podkreślił Bartosz Łastowski, gracz reprezentacji Polski, który po raz kolejny otrzymał wyróżnienie najlepszego zawodnika turnieju.
Panowie w 2024 roku mają już wolne od grania w barwach narodowych. Panie z kolei czekają pierwsze w historii mistrzostwa świata, które odbędą się w Kolumbii w dniach od 4 do 10 listopada. 26 września odbędzie się losowanie fazy grupowej tego turnieju.