Ostrożnie z GMO

Ostrożnie z GMO
Fot. Adminstrator

Uratują ludzi od głodu, zapewnią rolnikom wysokie dochody, nikomu i niczemu nie szkodzą – zapewniają zwolennicy GMO. Naukowcy przestrzegają:  obserwacje trwają zbyt krótko, ale już widać złe  skutki dla zdrowia i skażenie środowiska przyrodniczego. Komu wierzyć?

Temat upraw i hodowli organizmów modyfikowanych genetycznie powraca co pewien czas na łamy prasy i na fora dyskusji publicznych. Producenci nasion uparcie walczą o nowe rynki zbytu, pozyskując lobbystów w różnych krajach i społecznościach. Naukowcy badający wpływ GMO na środowisko naturalne oraz epidemiolodzy alarmują i zalecają ostrożność. Tradycyjni  rolnicy bronią swoich pól skłaniając samorządy do podejmowania uchwał zabraniających wprowadzania GMO na ich tereny.
O co w tym wszystkim chodzi? Jak zwykle o pieniądze, ale nie tylko. Także o przyszłość naszego środowiska przyrodniczego i o zdrowie.

Co to jest GMO
„ Organizm genetycznie zmodyfikowany to organizm inny niż organizm człowieka, w którym materiał genetyczny został zmieniony w sposób nie zachodzący w warunkach naturalnych…”  – taką definicję można przeczytać na stronie Ministerstwa Środowiska. Wprowadzenie takiej zmiany, czyli genu innego gatunku, wymaga przełamania naturalnej bariery genetycznej pomiędzy różnymi gatunkami, a często pomiędzy światem roślin i zwierząt. Żeby to osiągnąć trzeba użyć agresywnych wirusów. W wyniku skomplikowanych zabiegów udaje się wprowadzić obcy gen tylko do części modyfikowanych organizmów, następnie, aby je oddzielić od reszty trzeba poddać  całość działaniu antybiotyków, stosowanych także w lecznictwie. W rezultacie przeżywają te zmodyfikowane organizmy, które są odporne na antybiotyki. W wyniku tych wszystkich procesów mogą powstać nowe zarazki o trudnych do przewidzenia właściwościach, a antybiotykooporność  zmodyfikowane organizmy mogą przenieść na ludzi, zwierzęta i rośliny – twierdzi dr Zbigniew Hałat, lekarz specjalista epidemiolog. Jednocześnie w zmodyfikowanym organizmie następują różne nie przewidziane procesy, prowadzące do powstawania nowych rodzajów białek. Mogą powstać białka będące toksynami i alergenami, zagrażającymi zdrowiu człowieka i środowiska – ostrzegają naukowcy.
Te obawy potwierdza  profesor Don Huber z USA od 50 lat zajmujący się badaniami patogenów roślin. Wraz z zespołem uznanych naukowców specjalizujących się w badaniach roślin i zwierząt odkrył nieznany dotąd patogen w genetycznie modyfikowanych uprawach typu RR (Roundap Ready – odmiany odporne na herbicyd Roundup). W związku z tym odkryciem wystosował list do do Sekretarza Rolnictwa USA Toma Vilsacka, w którym domaga się zakazania upraw GMO, stwierdzając, że nieznany dotąd patogen, wykryty m.in. w paszach produkowanych z kukurydzy i soi odmian RR a następnie w żołądkach świń i łożyskach bydła karmionego tymi paszami, ma związek z różnymi chorobami roślin i spadkiem płodności u zwierząt.

Szkodzi czy nie szkodzi?
Zwolennicy GMO twierdzą, że zmodyfikowana genetycznie żywność nie ma złego wpływu na zdrowie ludzi i zwierząt. Czy tak jest rzeczywiście?
Nie ma pewnej odpowiedzi dotyczącej wpływu GMO na zdrowie ludzi, ponieważ nie ma odpowiednich badań. Naukowcy, którzy chcą takie badania przeprowadzić skarżą się, że nie otrzymują materiału badawczego od koncernów, które go produkują. Więcej – duże firmy agrotechniczne produkujące nasiona GMO takie jak Monsanto, Pioneer i Syngenta poszły dalej: nie wiem jak, ale załatwiły, że pod groźbą procesu sądowego naukowcy nie mogą prowadzić badań, porównując jak sprawują się GM ziarna w różnych warunkach polowych. Co gorsza, nie mogą badać, czy GM uprawy nie prowadzą do niezamierzonych efektów ubocznych w środowisku naturalnym.
Nie ma konkretnej odpowiedzi na pytanie jak GMO wpływa na zdrowie także dlatego, że czas obserwacji jest zbyt krótki: Pierwszy modyfikowany genetycznie produkt został dopuszczony do spożycia w 1994 r. W dodatku w krajach, w których najwcześniej pojawiła się żywność GM, nie znakuje się tej żywności – co dodatkowo utrudnia obserwacje. A skutki tak daleko idących ingerencji genetycznych mogą być dalekosiężne.
Natomiast znane są skutki pośrednie. W Argentynie, która od dawna jest głównym producentem soi GMO nastąpiła zbadana i opisana przez naukowców katastrofa ekologiczna: z powodu wzrostu oporności lokalnych chwastów i szkodników na środki ochrony roślin rolnicy są zmuszeni do stosowania mieszanek o zwielokrotnionej toksyczności.  Na skutek tego drastycznie rośnie zapadalność  na alergie i choroby dróg oddechowych wśród ludności wiejskiej i pracowników rolnych.
Dużo więcej wiadomo o wpływie GMO na zdrowie zwierząt. Tu nie ma takich barier w wykonywaniu badań i jest sporo przykładów negatywnego oddziaływania pożywienia produkowanego z GMO. Naukowcy badający w USA wpływ roślin GMO na szkodniki kukurydzy stwierdzili dużą śmiertelność owadów karmionych GMO.  U szczurów karmionych kukurydzą zmodyfikowaną stwierdzono poważne anomalia zdrowotne – podwyższenie liczby białych krwinek, wzrost poziomu cukru we krwi, zaburzenia pracy nerek. Zauważono także wzrost niepłodności i poronień u bydła karmionego paszą z modyfikowanych genetycznie roślin.
Nie można wykluczyć, że rosnący odsetek chorób cywilizacyjnych jest częściowo związany z żywnością GM. Zaistniały podejrzenia, że niektóre GMO przyczyniają się do rozpowszechniania raka – potwierdzenie tych obserwacji  wymaga jednak szczegółowych badań.
Znaczącym precedensem jest tu wyrok Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej  w sprawie wykrycia pyłku z roślin GMO w miodzie. Miód pochodził z uli umieszczonych w odległości 500 m od upraw kukurydzy modyfikowanej MON 810. Stwierdzono, że kukurydza ta zawiera gen bakterii glebowej Bacillus thuringiensis (Bt), który powoduje powstawanie toksyn Bt. Toksyna Bt zabija szkodniki kukurydzy i  używana jest także jako pestycyd w uprawach GMO. Okazuje się ,że toksyna Bt nie rozkłada się w przewodzie pokarmowym człowieka i może powodować alergie, poronienia i nowotwory. Wyrok Trybunału brzmi:  ”Miód oraz uzupełniające preparaty odżywcze zawierające pyłek pochodzący z GMO stanowią żywność wyprodukowaną z GMO, która nie może być wprowadzana do obrotu bez uprzedniego zezwolenia.”  

Intruzy w  środowisku przyrodniczym
Tu narodziły się dwa problemy: wpływ na środowisko naturalne oraz na uprawy tradycyjne.
W jednym i drugim wypadku negatywny wpływ GMO został stwierdzony bez żadnych wątpliwości. Wprowadzenie do środowiska przyrodniczego roślin GM zaburza równowagę w istniejących ekosystemach. Okazuje się że pyłki roślin GMO przenoszone są przez wiatr, owady i ludzi na sąsiednie tereny i nie można temu zapobiec. Nie pomogą żadne „strefy buforowe”: pszczoły potrafią przenosić pyłki rzepaku, również rzepaku GM, na odległość do 26 km. Poprzez zapylenie rzepak oleisty krzyżuje się z innymi roślinami tworząc „superchwasty”, dziedziczące oporność na herbicydy.
Pola rolników tradycyjnych i ekologicznych sąsiadujące z uprawami GM mogą zostać skażone i rolnicy nie będą mogli sprzedawać swoich produktów jako wolnych od GM. Zagrożeni są także pszczelarze – ich obawy potwierdza cytowany wyżej wyrok Trybunału Sprawiedliwości UE.
Pojawienie się chwastów i szkodników opornych na środki ochrony roślin powoduje konieczność zwiększenia dawki herbicydów i pestycydów. Nie trzeba dodawać, że trują one nie tylko chwasty i szkodniki dostając się do powietrza i wody.

Nikt nie jest w stanie przewidzieć, jakie zmiany nastąpią w środowisku przyrodniczym po rozpowszechnieniu się roślin GM. Wiadomo, że wprowadzenie nowego, nie pochodzącego z danego terenu organizmu zawsze powoduje jakieś zmiany, z reguły ze szkodą dla rodzimych gatunków.

Czy rzeczywiście recepta na głód ?
Mocno artykułowanym argumentem zwolenników GMO jest twierdzenie, że technologia GMO zwiększa plony pozwalając zmniejszyć problem głodu na świecie.
A tu kryje się najwięcej fałszu: po pierwsze okazuje się, że plony przy zastosowaniu modyfikacji genetycznych wcale nie rosną, co stwierdzili zarówno naukowcy jak i rolnicy z Północnej Ameryki, którzy liczyli na wysokie dochody z upraw GMO, po drugie i znacznie ważniejsze, problem głodu nie jest spowodowany brakiem żywności, ale jej złą dystrybucją. Globalna ilość produkowanej żywności jest wystarczająca dla wyżywienia populacji ludzi obecnie żyjącej na Ziemi – po prostu część ludzi ma jej za wiele i duże ilości żywności marnotrawi (co w naszym kraju widać na każdym kroku), a do części mieszkańców Ziemi ona nie dociera.

Posłuchajmy zdrowego rozsądku
Ciekawe, że za wprowadzeniem GMO są ich producenci i politycy, natomiast rolnicy i konsumenci żywności są przeciw.  Politycy argumentują, że zakaz wprowadzenia GMO jest niezgodny z prawem międzynarodowym, ale nie jest to prawdą. Jeden z producentów – Firma Monsanto –  wytoczyła proces rządowi niemieckiemu w związku z zakazem upraw kukurydzy MON810 i sprawę przegrała. Nie musimy obawiać się żadnych restrykcji.
Po zawetowaniu ustawy o nasiennictwie przez Prezydent Bronisława Komorowskiego do Premiera RP  napisał list José Bové, Wiceprzewodniczący Komisji Rolnictwa Parlamentu Europejskiego. Wyrażając  zadowolenie z powodu weta Prezydenta Jose Bove zwrócił się do Premiera z apelem o przekonanie rządzącej koalicji, żeby go nie odrzucała.-  Uwolnienie GMO można porównać do Puszki Pandory, która raz otwarta, już nigdy nie będzie mogła być zamknięta  – napisał Jose Bove. – Chodzi tu całą gamę problemów – od potencjalnego zagrożenia zdrowia publicznego, aż po problem patentowania ziarna siewnego, skażenia produkcji rolnictwa ekologicznego, czy też transgranicznego przemieszczania się skażeń biologicznych. Mówiąc najkrócej warto pamiętać o tym, że zastrzeżenia wobec GMO znacząco przeważają nad jego zaletami, a na szali jest przecież utrzymanie świetnej renomy polskiej żywności w Europie.

W Polsce pod naciskiem „z dołu” wszystkie samorządy wojewódzkie ustanowiły swoje regiony obszarami wolnymi od GMO. To samo dzieje się w zachodniej Europie. Ludzie wiedzą, że brutalna ingerencja we wciąż jeszcze mało poznane  prawa natury nie może być bezkarna a jej najtragiczniejsze jej skutki mogą się objawić dopiero po wielu latach. Toteż lepiej zachować ostrożność i przynajmniej poczekać, aż zdobędzie wystarczająco dużą wiedzę na ten temat. To nie jest lęk przed  nowoczesnością i postępem, jak insynuują niektóre media – tak podpowiada zdrowy rozsądek.

  Teresa Bocheńska Wersja archiwalna wpisu dostępna pod adresem: http://razemztoba.pl/beta/index.php?NS=srodek_new_&nrartyk= 7386

Print Friendly, PDF & Email