Okiem naczelnego: Halloween – nowoczesna tradycja bez korzeni

Okiem naczelnego: Halloween – nowoczesna tradycja bez korzeni
Fot. AI

Z roku na rok na naszych ulicach przybywa duchów, czarownic, wampirów i innych upiorów. Październikowa noc, niegdyś zarezerwowana dla refleksji i ciszy przed dniem Wszystkich Świętych, coraz częściej zamienia się w karnawał przebierańców. Halloween – tradycja zza oceanu, która wdarła się do naszego kalendarza z pełnym marketingowym impetem.

Nie nazwałbym tego świętem. To raczej pewien rodzaj nowoczesnej zabawy, popkulturowej tradycji, w której duch grozy miesza się z konsumpcją. Dynie, kostiumy, dekoracje, kilogramy słodyczy – wszystko to wygląda efektownie, ale trudno oprzeć się wrażeniu, że to po prostu kolejny pretekst, by coś sprzedać, coś pokazać, coś udostępnić w sieci.

Nie ukrywam, że osobiście do Halloween nie czuję sympatii. Przebieranie się za upiory i stwory nigdy mnie nie bawiło. Być może to kwestia wieku, może dystansu, a może po prostu innego pojmowania zabawy. Ale mimo tego, nie potępiam. Jeśli ktoś lubi, niech się bawi. Dopóki nie krzywdzi innych, nie niszczy cudzej własności i nie zakłóca spokoju, niech robi to po swojemu. W końcu każdy z nas był kiedyś młody i miał swoje „rewolucje pokoleniowe”, które z perspektywy dorosłych wydawały się dziwne, niezrozumiałe, a czasem wręcz gorszące.

Sam jestem rodzicem i coraz częściej zastanawiam się, co zrobię, gdy moje dzieci za kilka lat przyjdą i oznajmią, że chcą chodzić po domach „za cukierkami”. Czy pozwolę im, czy raczej spróbuję odradzić? Nie chodzi nawet o samą ideę, ale o bezpieczeństwo. Dzisiejszy świat nie sprzyja beztrosce, a chodzenie po obcych domach nie budzi już takiego zaufania jak kiedyś.

Mam jednak jeden apel – jeśli już bawimy się w Halloween, róbmy to z kulturą. Psikus to nie synonim wandalizmu. Psikus to psikus, ale bez przesady. Subtelność to dziś towar deficytowy, a przecież można kogoś „nastraszyć” z klasą, a nie mazać drzwi farbą czy smarować klamki czymś podejrzanym. To już nie żart, to zwyczajny brak wychowania. I tu odpowiedzialność spada na rodziców.

Nie musimy wszyscy lubić Halloween. Nie musimy wieszać lampionów z dyni, żeby udowodnić, że jesteśmy „na czasie”. Ale też nie powinniśmy odmawiać innym prawa do zabawy, jeśli ta odbywa się z poszanowaniem innych. Świat się zmienia, zwyczaje ewoluują, a my – niezależnie od wieku – musimy znaleźć między nimi własną równowagę.

Halloween nie musi być świętem, żeby uczyć nas jednej rzeczy: że każdą tradycję – nawet tę nowoczesną – warto przeżywać z głową i sercem.

Print Friendly, PDF & Email