Oby dusza nie utknęła w szafie

Oby dusza nie utknęła w szafie
Fot. pixabay.com

Od 837 roku, z ustanowienia papieża Grzegorza IV, 1 listopada obchodzimy dzień Wszystkich Świętych, który od dawna traktujemy jako Święto Zmarłych, chociaż wielu zmarłym daleko do świętości.

W naszej kulturze każdego zmarłego, także tych nieświętych, traktujemy z szacunkiem. Z drugiej strony śmierć, która jest nieuchronna, budzi w nas lęk, z którym nie jest łatwo sobie poradzić. Są na to różne sposoby: dawniej praktykowano wiele zwyczajów i obrzędów, które miały ją oswoić, dzisiaj wielu ludzi stara się jej nie widzieć.

Dawne zwyczaje pogrzebowe

Jest ich wiele, znanych szeroko i miejscowych. Gdy byłam mała, w moim niewielkim mieście nie było domu pogrzebowego, a ciało zmarłego do pogrzebu przebywało w jego mieszkaniu, w trumnie, na katafalku, którym przeważnie był stół, w pokoju odpowiednio przystrojonym kwiatami i płonącymi świecami. Drzwi mieszkania były otwarte, a dom oznaczony leżącymi na chodniku przed drzwiami wejściowymi gałęziami świerkowymi.  Każdy mógł wejść i towarzyszyć bliskim w czuwaniu i modlitwie za zmarłego, które trwały całą dobę. Przygotowania do pogrzebu obfitowały w przeróżne zwyczaje i przesądy, których nie znałam, ale z niektórymi z nich później się spotykałam. Duża część z nich miała zapobiegać powrotowi duszy zmarłego na Ziemię i pociągnięcie za sobą innej osoby. Trzeba było pamiętać o zamknięciu oczu i ust zmarłego, żeby na nikogo nie spojrzał i nikogo nie zawołał, a także wynosić ciało z domu nogami do przodu. Należało otwierać okna, żeby dusza mogła ulecieć, a także drzwi szaf, żeby nigdzie nie utknęła i zasłaniać lustra na 40 dni. Ubranie do trumny powinno było być uszyte z białego lnu i nie mogło mieć żadnej dziurki. Zmarłe dzieci ubierały matki chrzestne. Włożone do trumny książeczki do nabożeństwa, krzyżyki, święte obrazki mają pomóc zmarłemu w wejściu do nieba. W niektórych regionach wkładano niegdyś do trumny pogańskim zwyczajem rzeczy, które nieboszczyk lubił i których używał w doczesnym życiu, na wypadek, gdyby miały mu się przydać na tamtym świecie: na przykład kobiety dostawały przybory do szycia, a mężczyźni narzędzia do pracy, a także do rozrywki, np. karty do gry czy fajki. Trumnę mogli nieść tylko obcy ludzie, w kondukcie nie powinny były iść dzieci oraz kobiety ciężarne, a po powrocie z cmentarza próg należało oblać wodą ( nie znalazłam wyjaśnienia, dlaczego). Był też zwyczaj pieczenia na Święto Zmarłych specjalnych chlebków, które wręczano żebrakom i bezdomnym, tego dnia otaczanym wyjątkową opieką. Takie chlebki kładziono też na białym obrusie w domu, by dusze, które go odwiedzają, nie odchodziły głodne. To tylko garstka zwyczajów  powiązanych ze śmiercią i pogrzebem, kultywowanych  w różnych miejscach i czasie.

Cmentarze w dniu Wszystkich Świętych rozjaśniają niezliczone znicze – „światełka do nieba”. Jednak nie wszędzie. Staroobrzędowcy na przykład uważają, że zapalanie ognia na grobie uraża zmarłego i zapalają  świece  przy modlitwie w swoich świątyniach, przy czym muszą to być świece z naturalnego wosku. A podczas pogrzebu krzyż, który jest ośmioramienny, stawiają w nogach  mogiły orientując go na wschód w taki sposób, aby wstające słońce rzucało cień krzyża na grób. U prawosławnych i grekokatolików szczególną rolę odgrywa ręcznik, haftowany w czerwonym, niebieskim i czarnym kolorze. Takie ręczniki towarzyszą im całe życie, od narodzin, poprzez ślub do śmierci.  Takie długie, kolorowe ręczniki zawiązywane były, gdzieniegdzie nadal są, na grobowym krzyżu, skąd ich się nie zdejmuje, a gdy się rozpadną wiesza się na nich następne.

Gdy śni się cmentarz

Niedawno przeczytałam, że istnieją specjalne cmentarne senniki, czyli wykładnie snów, w których występuje cmentarz.   Okazuje się, że sen o cmentarzu nie musi zapowiadać czegoś złego. Może  to być na przykład sygnał, że mamy się spodziewać wiadomości od bliskiej żyjącej osoby. Widzieć cmentarz we śnie – to może też być zapowiedź, że miną nasze kłopoty, poprawi się zdrowie i relacje z rodziną, a życie stanie się spokojne i szczęśliwe. Jeśli śni się cmentarz przykościelny, to trzeba uważać na nowo poznane osoby, bo któraś z nich może być dla nas niebezpieczna.

W zakładzie pogrzebowym nie otwiera się okien

Tak było niegdyś. A dzisiaj zmarły, nawet, jeżeli odejdzie w domu, znika wszystkim z oczu zamknięty w zakładzie pogrzebowym, a potem w cmentarnej kaplicy. Zajęci organizowaniem często wystawnego pogrzebu nie myślimy o nim i jego przyszłym losie, a o naszych, przyziemnych  kłopotach z tym związanych, zwykle ograniczających się do kasy – bo wszystkim zajmują się specjaliści w zakładach pogrzebowych. Najważniejszy jest dobry makijaż i wystrój trumny. Po pogrzebie w różnego rodzaju modnych poradnikach czytamy, że mamy zapomnieć, rzucić się w wir przyjemnych zajęć, bo ból i żałoba, a zwłaszcza myśl o nieuchronnej śmierci nie przystoją nowoczesnemu człowiekowi.

Na szczęście większość z nas nie zapomina, na grobach naszych bliskich nie tylko 1 listopada płoną znicze, w sercach wciąż żyją ci, których kochaliśmy, a myśl o śmierci mobilizuje do dobrego wykorzystania każdego dnia, jakie nam do niej pozostały.

„Zaraz na początku życia ktoś powinien nam powiedzieć, że umieramy. Może wtedy żylibyśmy pełnią życia w każdej minucie.” – napisał Jack London .

Print Friendly, PDF & Email