Jesteśmy kawoszami. To jest fakt, z którym nikt w moim otoczeniu nie dyskutuje. Lubimy kawę dobrą i czarną. Kawa musi być kawą, wszelkie wariacje na jej temat są owszem, dopuszczalne, ale istota jej definicji musi pozostać nietknięta.
Zdarzy się nam czasem trafić do sieciowej kawiarni, gdzie siadamy, marząc o filiżance aromatycznej kawy z, doskonałej przecież klasy, ekspresu, jaki niechybnie ów lokal posiada. Nad Panią baristką wisi, napawająca nadzieją, piękna tablica z godną ilością rodzajów kaw i ich opcji, zgodnie z preferencjami, szerokiej gamy klientów.
Ale my nie jesteśmy wymagający, chcemy zwykłą cremę, taką wiecie, katalogową, która od stuleci z powodzeniem reklamuje ekspresy wszelkiej maści i jest wizytówką kawy w ogóle.
Klasa kawy zresztą, mierzona jest tym, jak trwała i aksamitna jest stworzona z jej ziaren pianka. Nie chcemy więc americano, espresso (za szybko się kończy), czy innego tam „flat black”, które od niedawna pojawiło się w menu i nie do końca łapiemy jaką wniosło różnicę…
Chcemy dobrą, starą królową kaw – cremę. I nie ma.
Pani, nieco już zirytowana moją prośbą, słysząc pianka najpierw myśli mleko… po wytłumaczeniu, że nie z mlekiem, stwierdza, że kawy cremy nie może zrobić, „bo ta pianka się szybko rozmywa”… Czyli znika w sekund 3, bo tyle zajmuje wyjęcie kawy spod kolby i podanie klientowi pełnemu nadziei, że wypije kawę jak z reklamy, w kawiarni, z ekpresu za miliony…
Co ciekawe, potęga marketingowa owej cremy do kawiarni najwyraźniej dotarła, bo na zdjęciach, na wspomnianych dumnych kawowych tablicach i americano i owa „flat black”, takową piankę posiada aż miło – choć nie powinny. Może zdjęcie było zrobione w 2. sekundzie…
Próbowaliśmy, naprawdę próbowaliśmy, wytłumaczyć, że ekspres, jaki za Panią stoi jest wręcz stworzony do cremy, że to „taka jak espresso, ale większa”… Na próżno. Nie ma takiej. I nie dostaliśmy.
Kawiarnia z 10 rodzajami mleka do kawy, z co najmniej 30 rodzajami kaw w menu, nie oferuje prostej zwyczajnej cremy…
Pozostało wrócić do domu i zrobić kawę w swoim, skromnym, domowym, kolbowym ekspresie, w którym, przy minimalnym wysiłku, crema wychodzi taka, że pianka nie „rozmywa” się, nie tylko po 3 sekundach, ale do końca jej picia…
Próbujemy kulturą picia kawy dorównać Włochom, Hiszpanom… Póki co, jedyne w czym ich dogoniliśmy, a nawet przegoniliśmy i to z górką, to niestety cena tej kawy…