Niemcy: Rekordy zachorowań, brakuje łóżek intensywnej opieki i personelu

Niemcy: Rekordy zachorowań, brakuje łóżek intensywnej opieki i personelu
Fot. Anna Shvets / Pexels

Każdego dnia szybko wzrasta liczba osób zainfekowanych SARS-CoV-2, sytuacja w wielu regionach jest już krytyczna. Druga i trzecia fala koronawirusa w ubiegłym roku doprowadziła lekarzy i pielęgniarki intensywnej terapii do granic możliwości. Zbliża się kolejna zima, zapowiada się powtórka sytuacji – informuje w piątek Focus Online.

Czwarta fala mocno zaatakowała w Niemczech od połowy października. Zachorowalność wzrasta zwłaszcza w starszych grupach wiekowych, co ma wpływ na obłożenie oddziałów intensywnej terapii. Tygodniowy wzrost liczby łóżek intensywnej opieki zajmowanych przez pacjentów z COVID-19 wyniósł obecnie prawie 20 proc. Decydującym czynnikiem jest to, jak długo utrzyma się obecny trend wzrostowy, który może szybko doprowadzić do ponownego przeciążenia – zaznacza Focus.

Aktualne dane w rejestrze intensywnej opieki medycznej (Divi) pokazują, jak krytyczna jest sytuacja w niemieckich szpitalach. Wiele klinik opisuje swoją sytuację operacyjną jako „ograniczoną” już od lipca. Spada również liczba oddziałów intensywnej terapii, które oceniają swoją sytuację jako normalną. W wielu miastach, na przykład w Kolonii czy Monachium, oddziały intensywnej terapii były już zapełnione w lecie. Zwracano wówczas uwagę, że prawdziwym problemem jest exodus personelu pielęgniarskiego.

Jednocześnie w klinikach dostępnych jest coraz mniej łóżek intensywnej opieki. Jak podkreślają lekarze, za łóżko intensywnej opieki uważa się łóżko wraz wyposażeniem technicznym oraz personelem. Obecnie takich łóżek jest 22 040, podczas gdy na początku roku było ich 26 475.

– Personel medyczny, lekarze i pielęgniarki, są wyczerpani, wielu chętnie skróciłoby swoje godziny pracy – opisuje sytuację Focus. Problem narasta, dodatkowo pogarszają go kolejne rezygnacje personelu z pracy. – Wszyscy pracowali do granic możliwości, i to od lat – mówi pielęgniarka Nina Boehmer w rozmowie z Focus. – Pozostaje pytanie, w jakim stopniu personel jest gotów ponownie znieść taki ciężar w przypadku kolejnego silnego wybuchu epidemii. Igramy z ogniem.

Gerald Gass, dyrektor generalny niemieckiego Stowarzyszenia Szpitali, powiedział w czwartek na łamach RND: „Jesteśmy w krytycznej sytuacji pandemii. Liczba pacjentów leczonych z powodu zakażenia COVID-19 w szpitalu znacznie wzrosła w ciągu tygodnia. Nawet jeśli szpitale sobie z tym poradzą, to nie będą w stanie działać bez ograniczeń w wykonywaniu regularnych operacji”. Lekarze w klinikach będą musieli ponownie odłożyć zaplanowane, mniej pilne zabiegi.

Dodatkowa fala zachorowań związana jest z wirusem RSV (Respiratory Syncytial Wirus). To patogen zbliżony do grypy, powodujący choroby górnych i dolnych dróg oddechowych. Dotyka ludzi w każdym wieku, ale stanowi jedną z głównych przyczyn chorób układu oddechowego u niemowląt i dzieci. – W tym roku ten wirus szerzy się wcześniej niż zwykle, kliniki dziecięce w niektórych miastach są pełne i tymczasowo nie mogą przyjmować pacjentów – pisze Focus. Także zbliżająca się fala grypy (która pojawia się zwykle dopiero w późniejszych miesiącach zimowych) będzie mieć duży wpływ na funkcjonowanie oddziałów intensywnej terapii.

RKI informuje w piątek o rekordowej zapadalności tygodniowej w Bawarii – poziom zachorowań na 100 tys. mieszkańców wynosi 221,9 . Poprzedni rekord – 217,8 – został odnotowany 20 grudnia ubiegłego roku. Jeśli chodzi o poziom zapadalności tygodniowej wśród krajów związkowych, Bawaria zajmuje trzecie miejsce za Turyngią (288,9) i Saksonią (253,9).

Marzena Szulc (PAP)
Print Friendly, PDF & Email