Nie ma skutku bez przyczyny, albo skąd się biorą trudne dzieci

Nie ma skutku bez przyczyny, albo skąd się biorą trudne dzieci
Fot. Adminstrator

W połowie października roku Pańskiego 2006, w Sejmie RP odbyła się debata nad rządowym raportem o sytuacji społecznej i materialnej polskich rodzin. Debata (przy pustej sali, dlatego też posłowie zwracali się do Wysokiej Izby, a nie posłów) dotyczyła opieki socjalnej. W naszym kraju, gdzie kryteria dochodowe są tak wyśrubowane – 316 zł na osobę w rodzinie – można tylko rzec krótko: nie ma żadnej opieki.

Wielka szkoda, że nie dyskutowano o polityce rodzinnej. Ale nie trudno  zrozumieć dlaczego tak jest, skoro była minister Pracy i Polityki Społecznej, pani Janina Nowacka zadała pytanie Wysokiej Izbie, co to jest normalna rodzina? Według tej Pani pojęcie rodzina, oznacza wspólne życie dwóch osób, inne kryteria nie są potrzebne. Przypomniał mi się w tym momencie taki, jeszcze niedawno pikantny, dowcip: Nie liczy się wiek, nie liczy się płeć – liczy się uczucie. Tylko, że teraz, z humorystycznych tomików, przeszedł do ministerialnych  dokumentów.

A rzeczywistość jest taka, że zapracowani rodzice kupują dziecku komputer – niech się dziecko uczy życia –  m.in. na agresywnych, plugawych grach komputerowych – bo przecież i takie  jest  życie. Jak się człek czegoś nauczył, to trzeba to zrealizować, więc dręczenie seksualne koleżanki, to tylko zabawa. Upokorzona Ania popełnia samobójstwo, tak jak  i Monika zagubiona życiowo, utraciła sens życia. Te zdarzenia wstrząsnęły społeczeństwem. Minister Edukacji grzmi: “Stop przemocy w szkole”, “Zero tolerancji”.

Jednak największe “zero” winni dostać parlamentarzyści, za to, że nie mają czasu na rzeczową dyskusję o polityce rodzinnej. Nawet w komunie uczono, że podstawową komórką społeczną jest rodzina: to mężczyzna, kobieta i dziecko. Tylko w stabilnej rodzinie kobieta, mężczyzna, dzieci czują się bezpieczne, kochane i zdolne do pełnego, stabilnego rozwoju.

Niestety nowa komuna zniszczyła rodzinę. Kobietę zajmującą się ogniskiem domowym sponiewierano nazywając kurą domową i ciemnogrodem. W krajach wysoko rozwiniętych wybitni ekonomiści dowodzą, iż kobieta wychowująca dzieci, opiekująca się niepełnosprawnym, chorym, starym członkiem rodziny, to olbrzymie oszczędności dla budżetu państwa. Państwo nie musi dotować żłobków, przedszkoli, domów opieki społecznej, świetlic szkolnych.

Ale niestety te kobiety są siarczyście ukarane, bo nie wypracowują sobie emerytur. Znam osobiście takie kobiety, które w wieku lat 50, po wychowaniu dzieci są bez prawa do jakichkolwiek świadczeń. Są i takie przypadki, że odchodzi mąż, a żona jest za stara do pracy i bez prawa do świadczeń, i co dalej?

O dziwo, że jakoś żadna organizacja pozarządowa nie dopatruje się pełnej dyskryminacji tych kobiet, które wychowały dzieci. Dzieci te pracują na emerytów, rencistów, ale nie na świadczenia dla własnych matek. Winne temu jest całe społeczeństwo. To my obywatele tego kraju powinniśmy rozliczyć parlamentarzystów z tego czego nie dokonali. Mamy 460 parlamentarzystów, kilkanaście tysięcy radnych, ale niestety, 38 milionów obywateli bezradnych.

Zgodnie z prawem, większość ma rację, więc uderzmy we wszystkie dzwony: stop degradacji rodziny, zabijaniu nienarodzonych, niechlujstwa wobec starych i chorych, spychania na margines emerytów, rencistów i niepełnosprawnych. Opowiedzmy się za pełną ochroną rodziny i człowieka – w każdym wieku i każdej sytuacji.

Bez rozumnej polityki rodzinnej żadne zaostrzone rygory w szkołach nic nie dadzą, bo to tylko likwidowanie skutków, a nie przyczyn. Młody człowiek nie nauczony w rodzinie przestrzegania norm społecznych, będzie jeszcze bardziej skryty i brutalny. Maksymilian Kolbe twierdził, że dziecko wychowuje się do siódmego roku życia. Od tego czasu do trzynastego roku życia konsekwentnie utrwala się nabyte zasady. Od  trzynastego roku życia dziecko traktuje się, jak dorosłą osobę. Kto tego nauczy? W polskich rodzinach, niestety już szczątkowych, panuje bezrobocie, głód i ubóstwo. Rodzice znerwicowani, upokorzeni, zdegradowani. W domach atmosfera nerwowa, wszyscy wszystkim zarządzają.

Zbuntowany do szpiku kości małolat idzie do szkoły. W szkole niestety też nie znajduje bratniej duszy, bo pani nauczycielka pomyliła się z powołaniem i jest raczej urzędnikiem oświaty. Wymaga od ucznia wiedzy książkowej, której winni “becwała” nauczyć rodzice. Poniża dziecko wobec klasy, nie szczędząc słów, że jest taki, siaki i owaki. Zdarzają się i takie przypadki, że nauczyciel jest bardziej zdemoralizowany od ucznia o czym mówią i piszą w mediach.

Jan Paweł II powiedział: “Wszystko zaczyna się w rodzinie”, dlatego też należy zrobić wszystko, aby rodzina, jako podstawowa komórka społeczeństwa, miała warunki rozwoju. Należy bezwzględnie w polityce podatkowej uwzględnić ilość osób w rodzinie. Kobieta zajmującą się wychowaniem dzieci, dzieckiem niepełnosprawnym, starymi chorymi, członkami rodzin, musi być opłacana, z prawem do wszystkich świadczeń.

Rodziny dotknięte bezrobociem muszą być otoczone wszechstronną opieką, ukierunkowaną przede wszystkim na usamodzielnieniu się, zdobycie pracy. Tylko taką polityką zapobiegnie się powielaniu wielopokoleniowej biedy. Dziś jest tak, że jak ma się układy partyjne to i rodzina ma pracę. W takich rodzinach niejednokrotnie pracuje się na luksusy. Natomiast bez układów towarzyskich, nawet najbardziej wykwalifikowani ludzie, są bez szans na zdobycie pracy. Po latach stają się ludzkimi wrakami.

Zbliżają się święta Bożego Narodzenia. W sklepach i w reklamach święta rozpoczęły sią tuż po Halloween. Ta medialna, sztuczna radość,  nie jedną rodzinę jeszcze bardziej zdołuje, chociaż   coś z pańskiego stołu spadnie biedakom. Co prawda dziewczynki z zapałkami na ulicy nie spotkamy, bo ulice są oświetlone, aż do przesady, oczywiście w okresie świąt. Kto jednak wie, po co sięgnie dziewczynka upokorzona, upodlona, żeby wyrównać krzywdę. Oby nie było to coś bardzo wybuchowego, tak jak zrobiła to upodlona młodzież we Francji.

  Łucja Bagnowska Wersja archiwalna wpisu dostępna pod adresem: http://razemztoba.pl/beta/index.php?NS=srodek_new_&nrartyk= 1347

Print Friendly, PDF & Email