Robert Korzeniowski, czterokrotny mistrz olimpijski przyznaje, że podczas pandemii łapał się na tym, że do 15:00 zrobił zaledwie 700 kroków. Jak mówi, uświadomił sobie wtedy, że aktywny tryb życia daje mu zbyt dużo, by to zaprzepaścić. I przekonuje, że ruch to nie tylko zdrowie, ale i czysta przyjemność. Trzeba tylko zacząć…
– Mówiąc zupełnie szczerze, dla mnie jako dla sportowca wyczynowego, absolutnym odkryciem jest to, w jaki sposób zmieniały się nasze nawyki aktywnościowe w trakcie pandemii, ale też jak one zmieniają się w dalszym ciągu, do jakiej rangi urosła świadomość tego, że trzeba się ruszać – opowiada Robert Korzeniowski.
Uświadomienie sobie tego, jak ruch przekłada się na nasze zdrowie, to ważny moment. Ale jak to robić, by troska o nas samych i naszych bliskich przełożyła się na codzienność? Co zrobić, by przybierający zbyt szybko na wadze Jaś w końcu się ruszył? W jaki sposób zadbać o partnera, który co prawda jest kibicem, ale jego uprawianie sportu ogranicza się do klikania przycisków na pilocie?
– Ja angażuję do tego wszystkich wokół siebie – oczywiście na miarę tego, co lubią, co jest dla nich dobre. Staram się wymyślać takie aktywności, które wciągną całą rodzinę – mówi sportowiec.
Trudno pewnego dnia powiedzieć Jasiowi, że teraz będzie jadł wyłącznie marchewki i stosował się do zaleceń WHO, bo to do niego nie trafi. Aby odciągnąć nastolatka od komputera najczęściej potrzeba… drugiego nastolatka.
– Naszą rolą jako rodziców jest to, byśmy kreowali otoczenie dziecka, inspirowali go, podkręcali, tak żeby Jasio odnalazł się w takim środowisku – radzi sportowiec.
I last but not least – przykład płynący z góry, czyli pokazanie, że aktywność sportowa nie jest nam obca i w dodatku sprawia nam przyjemność. Przy czym dziecko wcale nie musi angażować się w ten sam rodzaju sportu, jaki lubią rodzice.
– Planując czas wolny postaraj się, aby był związany z jakąś aktywnością sportową. Pokaż mu, że ty to lubisz, ale pozwól mu zdecydować, by wybrał aktywność, która jemu sprawia przyjemność – namawia sportowiec.
W rodzicielskich rozmowach z nastolatkiem warto wspomagać się zdaniem autorytetów świata zewnętrznego: trenera, lekarza, dietetyka, ulubionego sportowca.
– To, co robi Robert Lewandowski, mówiąc jak ważne jest zdrowe odżywianie, to jest coś kapitalnego. Mamy gotowe narzędzie – podpowiada Korzeniowski, który sam ma spore zasługi na tym koncie.
Zmiana zaczyna się od nastawienia
Aktywność nie musi być związana z wydatkami – można wykorzystać do niej otoczenie: parki, nadrzeczne bulwary, ścieżki rowerowe.
Jeśli jest to możliwe, warto przesiąść się na rower, zamiast wieczory spędzać przed ekranem – wychodzić na spacer czy rolki. Zdaniem sportowca lepiej nagradzać dziecko nie tyle za wyniki, ile za uczestnictwo.
Sportowy tryb życia to często także zmiana nawyków jedzeniowych: dobrze skomponowane śniadania, zamiana tłustych obiadów na lżejsze, lekkie kolacje zamiast obżarstwa na noc, woda zamiast słodkich, gazowanych napojów, mniej przekąsek, które obciążają organizm.
– Jestem z Podkarpacia, z rodziny, która nie miała zbyt wysublimowanych preferencji żywieniowych. Pamiętam, jak zacząłem zamieniać ciężkie, tłuste obiady na sałatki i jak mama z niepokojem pytała, czy to będzie dobre, skoro tyle trenuję. Koniec końców rodzice sami jedzą dużo zdrowiej i już nie wyobrażają sobie inaczej – opowiada Robert Korzeniowski.
Przypomina, że brak odpowiedniej diety w aktywnym trybie życia może się szybko zemścić.
– Wczoraj miałem rozmowę z młodym człowiekiem, który skarżył się podczas treningów na kolkę. Kiedy spytałem go, kiedy jadł ostatni posiłek, okazało się, że sześć godzin temu, w szkole – opowiada.
Jego zdaniem dzieciom warto tłumaczyć, jak działa metabolizm, jak reaguje organizm na poszczególne rodzaje składników w diecie.
Jego doświadczenie kilku miesięcy pracy z młodymi ludźmi jest takie, że szybko zmieniają swoje podejście: pilnują, by na treningu mieć butelkę z wodą, dopytują, w jakim czasie przed wysiłkiem należy zjeść, interesują się, co jeść, aby mieć lepsze wyniki.
Skończ z wymówkami
W każdym wieku aktywność jest możliwa.
– Moi rodzice mają po 75 lat i uprawiają chodziarstwo. Największym nieszczęściem dla nich jest sytuacja, kiedy muszą z tego zrezygnować. Ale mają w domu rower stacjonarny, na który w takiej sytuacji wsiadają, byle tylko się poruszać – śmieje się znany sportowiec.
Przestrzega przed wymówkami: że za zimno, za gorąco – o każdej porze roku można wygospodarować okienko na ruch.
Kiedy przyjdą efekty zwiększonej aktywności?
Według sportowca potrzebujemy zaledwie 21 dni, aby wyrobić w sobie nawyk, a na pierwsze efekty metaboliczne wynikające z takiego nawyku musimy poczekać cztery do sześciu tygodni. Potem może być już tylko lepiej.
Podpowiedzi, jak zwiększyć swoją aktywność:
- zamień spacer po bułki na intensywny marsz po ciemne pieczywo;
- nie unikaj aktywności sportowych gdy jest brzydka pogoda;
- zadbaj o co najmniej 150 minut aktywności tygodniowo – to raptem 35-40 minut dziennie i to bez niedzieli!
- sprawdzaj, ile dziennie robisz kroków – to motywuje;
- wybierz tylko taką aktywność, która najbardziej ci odpowiada – dzięki temu szybko nie zrezygnujesz;
- dobre efekty dają sporty cykliczne, podczas których naprzemiennie uruchamiamy wszystkie części naszego ciała i powtarzamy te ruchy po wielokroć (chodzenie, bieganie, pływanie, jazda na rowerze). To pozwala tym mięśniom się rozwijać, a nie tylko zużywać, angażujemy przy tym cały układ krążeniowo-oddechowy. Warto także robić tzw. ćwiczenia kompensacyjne (mięśnie brzucha, grzbietu, ćwiczenia siłowe z wykorzystaniem ciężaru własnego ciała) – są rewelacyjne dla utrzymania dobrego samopoczucia i kondycji;
- wciągnij w sportowy tryb swoich bliskich, ich zdrowie to dodatkowa korzyść;
- dziel się z innymi swoimi sukcesami, jeśli to ci pomaga – informuj o nich w social mediach.
– Kiedy zdobywałem medale olimpijskie, biłem rekordy świata, funkcjonowałem w reżimie. Ale najbardziej cieszy mnie bycie sportowcem na co dzień, bo małe aktywności dają dużo przyjemności. Świadomość, jak dużo dobrego swoją aktywnością możemy zrobić dla siebie jest niezwykła, a gdy dołączają do nas nasi bliscy, nie ma nic piękniejszego – uważa Robert Korzeniowski.