W skali kraju zaszczepionych jest około 37 proc. młodych ludzi – powiedziała we wtorek na antenie Radia Wrocław wiceminister edukacji i nauki Marzena Machałek. – W zależności od województw jest to między 37 a 47 proc. – dodała. I zauważyła, że na przykładzie nauczycieli widać, że szczepionki są skuteczną barierą dla rozprzestrzeniania się koronawirusa.
Wiceminister Machałek podkreśliła na antenie Radia Wrocław, że zachodzi korelacja pomiędzy stopniem zaszczepienia, a liczbą ograniczonej działalności w szkołach. – Na Dolnym Śląsku jesteśmy w czołówce, jeżeli chodzi o zaszczepienia i w związku z tym uczniowie w nauczaniu zdalnym stanowią niewiele ponad 2 procent, w lubelskim ponad 12 procent, a w podlaskim ponad 9. Jeśli chodzi o szkoły to u nas 5 procent szkół ma ograniczoną działalność, a na Lubelszczyźnie ponad 22 procent. Jest więc zasadnicza różnica w sytuacji, kiedy jesteśmy zaszczepieni, a kiedy nie jesteśmy – stwierdziła.
Zwróciła uwagę, że pod koniec października 2019 roku, kiedy nie było jeszcze pandemii, ponad 15 tysięcy nauczycieli przebywało na zwolnieniach. Dzisiaj jest to około 10 tysięcy, a w zeszłym roku 50 tysięcy. – (…) widać na przykładzie nauczycieli, że szczepionki są absolutną, skuteczną barierą, żeby nie rozprzestrzeniał się koronawirus, więc zachęcam do szczepień. Robimy, co możemy, przekazujemy kolejne informacje, przygotowaliśmy filmiki dla szkół, rozmowy z rodzicami, akcje informacyjne. Natomiast widać było, że ci uczniowie, których rodzice byli przekonani, zaszczepili się gremialnie już przed wakacjami, kiedy można było się zaszczepić – powiedziała wiceminister.
Pytana o dane dotyczące szczepień uczniów w szkołach poinformowała, że w skali kraju zaszczepionych jest około 37 proc. młodych ludzi. – W zależności od województw jest to między 37 a 47 proc. Mówię teraz o średniej, natomiast prawie 47 procent to są 18-latkowie zaszczepieni, a dużo mniej oczywiście 12-latkowie. (…) To zaszczepienie młodych ludzi dokładnie rozkłada się tak, jak powiedziałam, czyli podlaskie słabo, lubelskie słabo, podkarpackie. Trudno mi to zrozumieć, bo z jednej strony nikt nie chce ograniczenia działalności szkół i wszyscy nas o to proszą. Robimy, co możemy – zapewniła.
Dopytywana, czy jest jakaś granica, po przekroczeniu której grozi nam zamknięcie szkół, wiceminister podkreśliła, że obecnie nie zakłada takiego scenariusza. – Wydaję mi się, nawet jestem o tym przekonana, że system działa. Czyli są określone parametry postępowania epidemicznego, które wskazują, gdzie w szkole ma być ograniczona działalność, a gdzie cała szkoła przechodzi na zdalne. (…) Powiatowy inspektor w kontakcie z dyrektorem podejmują, na wniosek dyrektora, decyzję: w jakim stopniu ma być ograniczona działalność szkoły i to w tym momencie działa moim zdaniem bardzo dobrze – stwierdziła Machałek.
Jak zauważyła, nie ma potrzeby wprowadzania ograniczeń w skali całego powiatu czy województwa. – Mam nadzieję, że do tego nie dojdzie, ale rzeczywiście widać, gdy patrzę na te tabele, różnicę między 21 procent a 4 procent na Opolszczyźnie, czy 5 procent na Dolnym Śląsku to jest przepaść – oceniła. (PAP)