W tych dniach bardziej niż kiedykolwiek jesteśmy bliżej tych, co odeszli, a nasz świat żywych w szczególny sposób brata się ze światem umarłych. Listopad niesie swoistego rodzaju refleksję, dalekie myśli, liście pamięci o tych, co są już po drugiej stronie… Czy jednak tak było zawsze? Czy tradycja czczenia pamięci o zmarłych i świętych zawsze była obecna w kulturze Polaków? Czy dziś w XXI wieku można pogodzić Zaduszki i Halloween? I czy w Kościele czcimy zmarłych, czy tylko świętych? Na te i inne pytania próbował odpowiedzieć nam ks. Paweł Skonieczny MIC z parafii p.w. Wszystkich Świętych w Elblągu.
Artykuł pierwotnie ukazał się na łamach Razem z Tobą w 2008 roku,
Czy w Kościele katolickim zawsze tak było, że Dzień Wszystkich Świętych i Święto Zmarłych były obchodzone w listopadzie?
Nie zawsze tak było jeśli chodzi o Uroczystość Wszystkich Świętych. Do VIII wieku oddawano cześć wszystkim zmarłym męczennikom 1 maja. Papież Grzegorz III w 731 przeniósł tę uroczystość na dzień 1 listopada, a papież Grzegorz IV rozporządził, aby odtąd 1 listopada był dniem poświęconym pamięci nie tylko męczenników, ale wszystkich świętych Kościoła katolickiego.
Skąd taka zmiana? Orientuje się ksiądz może?
Prawdopodobnie głównym powodem zmiany daty były trudności z wyżywieniem pielgrzymów przybywających do Rzymu na wiosnę.
A co ze świętem Zmarłych?
Chciałbym tutaj sprostować, w kościele nie ma pojęcia Święto Zmarłych. Potoczna nazwa Święto Zmarłych została wypromowana w czasach PRL i była elementem prób laicyzacji państwa. W terminologii nie mogło pojawić się słowo „święty”, które miało jednoznacznie wydźwięk religijny. Do tego błędnie używano tej niepoprawnej teologicznie nazwy na określenie Uroczystości Wszystkich Świętych 1 listopada.
Dobrze. To może od początku ksiądz wyjaśni, jaka jest historia tych świąt?
Uroczystość Wszystkich świętych ma źródło w kulcie męczenników. W rocznicę śmierci, która dla chrześcijan jest dniem narodzin dla nieba, odprawiano na grobach męczenników Eucharystię i czytano opisy męczeństwa. Każda z lokalnych wspólnot posiadała spis swoich męczenników, którzy przez sam fakt męczeństwa stawali się świętymi. Stopniowo do tych list dopisywano imiona nie tylko męczenników, ale też innych osób odznaczających się szczególną świętością. W Rzymie w VII wieku papież Bonifacy IV poświęcił dawny Panteon i uczynił go kościołem ku czci wszystkich Męczenników.
Zaś obchody Dnia Zadusznego zapoczątkował w chrześcijaństwie w roku 998 św. Odylon, opat z Cluny, jako przeciwwagę dla pogańskich obrządków czczących zmarłych. Na dzień modłów za dusze zmarłych, stąd nazwa „Zaduszki”, wyznaczył pierwszy dzień po Wszystkich Świętych. W XIII wieku ta tradycja rozpowszechniła się w całym Kościele katolickim. W XIV wieku pojawiły się procesje na cmentarz do czterech stacji. Przy stacjach odmawiano modlitwy za zmarłych i śpiewano pieśni żałobne. W Polsce tradycja Dnia Zadusznego zaczęła się tworzyć już w XII wieku, a z końcem XV wieku była znana w całym kraju.
Mówiąc jaśniej, 1 Listopada jest dniem Wszystkich Świętych – kultem Wszystkich, czyli kogo?
1 listopada Kościół oddaje chwałę wszystkim świętym, tym oficjalnie uznanym i tym nieznanym z imienia. W ciągu roku niemal każdego dnia przypada wspomnienie jednego lub kilku świętych znanych z imienia. Jednak ich liczba jest znacznie większa. Wiele osób doszło do świętości w sposób mniej spektakularny, nie oddało życia dla Boga w męczeństwie, ale przez codzienną wierność i zaangażowanie. Kościół więc wspomina nie tylko oficjalnie uznanych świętych, czyli tych beatyfikowanych i kanonizowanych, ale także wszystkich wiernych zmarłych, którzy już osiągnęli zbawienie i przebywają w niebie. Widzi w nich swoich orędowników u Boga i przykłady do naśladowania.
Dlaczego więc to właśnie 1 Listopada jest nas więcej na cmentarzach przy grobach swych bliskich, aniżeli dzień później w Dzień Zaduszny? Chyba powinno być odwrotnie?
Tylko 1 listopada jest w Polsce dniem wolnym od pracy, co powoduje, że wielu ludzi już tego dnia przychodzi na cmentarze, aby zapalić znicz i pomodlić się za swoich zmarłych. Szczęśliwie w tym roku dzień Zaduszny wypada w niedzielę (uśmiech).
W czym tkwi zatem różnica między tymi dwoma świętami?
Dzień 1 listopada czyli Dzień Wszystkich Świętych przypomina prawdę o powszechnym powołaniu do świętości. Każdy z wierzących, niezależnie od konkretnej drogi życia: powołania do małżeństwa, do kapłaństwa czy zakonu, jest powołany do świętości. Razem jednak Dzień Wszystkich Świętych i Dzień Zaduszny przypominają prawdę o wspólnocie Kościoła, obejmującej świętych w niebie, pokutujących w czyśćcu i żyjących jeszcze na ziemi. Wśród tych trzech stanów Kościoła dokonuje się: poprzez modlitwę, pamięć czy ofiarę, ciągła wymiana wartości duchowych. Katechizm nazywa tę wzajemną łączność duchową – obcowaniem świętych.
Mogłoby się wydawać, że zarówno Dzień Wszystkich Świętych jak i Święto Zmarłych powinno mieć radosny charakter. Dlaczego tak nie jest? Bo co niby ma wspólnego świętowanie wszystkich świętych z odwiedzaniem grobów, zapalaniem zniczy itp.?
Uroczystość Wszystkich Świętych ma charakter bardzo radosny i dziwi mnie dlaczego tak nie jest. Wspominamy przecież wszystkich tych, którzy żyli przed nami i osiągnęli wieczne szczęście przebywania z Bogiem w niebie. Myślę, że dla człowieka wierzącego również dzień Zaduszny może, a nawet powinien być dniem radosnym. W końcu wierzymy, że nasi zmarli dołączyli do grona świętych, czyli zbawionych i są w raju, albo są w drodze do niego ( przedsionek nieba- czyściec). Wierzymy również, że i my kiedyś do nich dołączymy. Ta nadzieja powinna przenikać nasza refleksję i modlitwę w ten dzień.
Często możemy się spotkać z mylnym przeświadczeniem u katolików i nie tylko, że ci pochowani są tymi właśnie świętymi? Śmiem wątpić.
A ja nie śmiem wątpić:) A dlaczego właśnie oni nie mogą być świętymi? Kim jest człowiek święty? Z pewnością nie jest to człowiek idealny, który w życiu nie popełnił błędu, ale ten, który swoje życie złożył w ręce Boga i z całych sił walczył o Niego w swoim życiu. Myślę, że niebo będzie dla nas pełne niespodzianek Jak w tej anegdocie o 3 niespodziankach, które Czekają na nas w niebie:
1. Gdzie są te wszystkie twarze, które wyglądały na święte?
2. Jakim sposobem znalazło się tu tylu podejrzanych typów?
3. Jestem tu także i ja!!
Nie wiem, może to moje subiektywne spostrzeżenie, ale wydaje mi się, że z każdym rokiem jest nas mniej przy grobach bliskich. Czy ksiądz również myśli podobnie? Na pewno nie możemy tu powiedzieć o braku czasu, bo to przecież dzień wolny od pracy.
Nie zauważyłem takiego zjawiska, dzięki Bogu (uśmiech). Myślę, że pamięć o zmarłych zawsze będzie żywa, że nigdy nie zabraknie bliskich przy grobach swoich zmarłych. Problemem może być laicyzacja tych świąt, sprowadzenie ich do zapalenia znicza i jedynie powspominania zmarłego przy jego grobie w trochę szerszym gronie rodzinnym. Sensem tego dnia jest pamięć modlitewna, ofiara Mszy Świętej za zmarłych, ofiarowanie w jego intencji cierpienia czy odpustu.
Niestety trudno opędzić się już od komercyjnego wymiaru jakichkolwiek świąt religijnych. Czy wielkość znicza, bądź jego dodatkowe atrybuty (melodyjka, aniołki) mają jakiekolwiek znaczenie?
Tak, jak powiedziałem wcześniej – liczy się tutaj intencja, dlaczego kupuję taki ,a nie inny znicz, czy to jest wyrazem mojej miłości do zmarłego itd. Troska o groby jest z pewnością wyrazem pamięci i przywiązania do zmarłej osoby. Jednak dla zmarłych, którzy przebywają w czyśćcu znaczenie ma nie tyle nasz dar materialny, ale dar duchowy w postaci naszej modlitwy i ofiary. W życiu świętych i mistyków zdarzały się kontakty z „tamtych światem”. Zmarli, którzy ich nawiedzali zawsze prosili o modlitwę, ofiarę Mszy Świętej, ofiarę cierpienia i pokuty. Nigdy nie uskarżali się na to, że nie położono na ich grobie kwiatów, że zapalono za mały znicz, bez dodatkowych atrybutów ( aniołków, melodyjek itd. )
Hipermarkety pękają w szwach. Długie kolejki na stacjach benzynowych, oblężone parkingi, gigantyczne korki. To przedsmak świąt. Czy kościoły w tych dniach także przeżywają oblężenie?
Wspomniane święta maja trochę inny charakter niż Święta Bożego Narodzenia czy Święta Wielkanocne. Na szczęście nie mają takiego charakteru komercyjnego, choć ruch jest niewątpliwie większy. Jest on zrozumiały, bo groby naszych bliskich zmarłych są czasami rozsiane po całym kraju. W kościołach oblężenia nie przeżywamy, ale z pewnością wiernych na mszach świętych jest sporo, porównywalnie z niedzielą… Niestety, patrząc na ruch na cmentarzu, mogłoby być ich o wiele więcej.. Potrzebna jest wciąż katecheza na temat wartości i potrzeby modlitwy za zmarłych, obecności na Mszy Świętej, spowiedzi i Komunii Świętej w intencji zmarłych.
Wiemy nie od dziś, że wzorce zachodnie, wdzierają się w nasz polski klimat. Moda na obchodzenie typowo amerykańskich świąt stała się faktem – myślę o święcie Halloween. Jak ksiądz myśli, czy polski Dzień Wszystkich Świętych nie zamieni się za parę lat w Halloween? A może już się zamieniło?
Nie widać, żeby gdziekolwiek w Polsce Dzień Wszystkich Świętych zmienił się w Halloween i mam nadzieję, że nigdy do tego nie dojdzie. Halloween, podobnie jak Walentynki, jest świętem przeszczepionym na nasz grunt z innego kręgu kulturowego, jest sztuczny i obcy. To jeden z powodów, dla których mimo swojej „atrakcyjności”, reklamy i komercyjnego wsparcia, taki sposób obchodzenia nie ma szans zastąpić polskiej tradycji.
Niepokoi trochę fakt, że imprezy halloween’owe są coraz bardziej promowane i popierane przez różne instytucje. Coraz częściej organizowane są imprezy kulturalne w klubach, występy teatralne, projekcje filmowe w kinach. Niektóre szkoły i przedszkola organizują z tej okazji „atrakcje” dla swoich wychowanków, np. dzieci przychodzą do szkoły przebrane za straszne postacie duchów, czarownic, diabłów itd.
Czyli według księdza zamiana blasku zapalonych zniczy na wzajemne straszenie się na balu przebierańców z dynią w roli głównej jest niepokojąca?
Nikt chyba nie mówi o zamienianiu tych zwyczajów, ale w kontekście Święta Wszystkich Świętych i Zaduszek- halloween’owe zabawy w duchy i upiory są wręcz niesmaczne, nie niosą żadnych pozytywnych wartości. Trzeba pamiętać też o pogańskiej genezie tego święta, o powiązaniach z niebezpiecznym światem magii, a nawet – w pewnych kręgach – z kulturą satanistyczną. Nie można od razu demonizować wszystkich zabaw, ale warto czasem się zastanowić co za nimi się kryje i do czego to prowadzi.