Jak można? I inne pytania na przyszłość

Jak można? I inne pytania na przyszłość
Fot. Veer Chudasama z Pixabay

Co trzeba mieć w głowie, żeby takie rzeczy robić drugiemu człowiekowi? Gdzie podziała się empatia oraz elementarne zasady wychowania i szacunku dla drugiej osoby? Jak można tak traktować osobę z niepełnosprawnościami?

Te pytania zadaje sobie coraz więcej osób (również ja), które nie do końca zdają sobie sprawę, jak wygląda świat młodych osób. Świat, do którego dorośli sami spychają swoje pociechy. Kiedy przychodzi rozum, jest już znacznie trudniej, ale ważne, by nie było za późno.

Do tego, że Internet rządzi dziś młodymi ludźmi, chyba nikogo nie trzeba przekonywać. Gdy zapytamy dziś dziecko, kim chciałoby zostać w przyszłości, z pewnością nie usłyszymy już tak często oklepanych odpowiedzi, które zdawało się słyszeć jeszcze za naszych czasów. Dziś w odpowiedzi coraz częściej słyszy się: „youtuberem” lub „influencerami”. Ten ostatni termin odnosi się do osób, które pokazują swoje życie w mediach i mają bardzo duży wpływ na młodych i są idealnym narzędziem do wywierania wpływu na opinie i decyzje – nie tylko zakupowe swoich „fanów”. Zatem, już od najmłodszych lat uczyć trzeba dzieci, jak z niego (Internetu) korzystać oraz wpajać, że oprócz tego, co wartościowe, jest on pełen rzeczy złych, szkodliwych i nieakceptowalnych. Edukacja potrzebna jest też rodzicom, by Ci wiedzieli jak mają rozmawiać ze swoimi dziećmi o zagrożeniach jakie na nich czyhają w sieci a także, jak mogą chronić swoje pociechy przed złym wpływem nieodpowiednich treści, których ostatnimi czasy coraz więcej. Oczywiście na edukację w szkole nie ma co liczyć, tam ważniejsza jest podstawa programowa i materiał do „odklepania” niż rzeczywiste problemy współczesnego świata. Oczywiście, zdarzają się wyjątki i są nauczyciele, którym zarzucić nie można tego, że im się chce i ponad program stawiają też dobro dzieci, lecz mam wrażenie, że to nadal jest ułamek tych, co codziennie stają naprzeciw uczniom w sali lekcyjnej. Nie ukrywam, że chciałbym się mylić w tej ocenie. O tym, co sądzę o edukacji pisałem już kilkukrotnie, więc nie ma sensu bym tutaj się powtarzał. Podobnie ma się rzecz z rodzicami i ich nastawieniem do szkoły i własnych dzieci. Tylko koniec końców cierpią na tym pośrednio lub bezpośrednio dzieci.

Wróćmy jednak do sieci. To ta przestrzeń jest dziś głównym narzędziem podtrzymywania kontaktów towarzyskich i czerpania informacji o świecie wśród młodych ludzi. I czy nam starszym się to podoba, czy nie, to media społecznościowe i wielkie koncerny internetowe są wychowawcami młodego pokolenia. Według badania NASK (Naukowa i Akademicka Sieć Komputerowa – Państwowy Instytut Badawczy) z 2019 roku, niemal 95 proc. młodych ludzi w przedziale wiekowym 16-29 lat, zanim wstanie odwiedza serwis You Tube, co pokazuje, że serwis ten staje się niczym „okno na świat” dla tychże osób. Oknem, które do Krainy Narnii często nie prowadzi. Serwis ten, to jednak nie tylko niebezpieczeństwo trafienia na niewłaściwe treści czy też strata czasu na „bezsensownym” oglądaniu kolejnych materiałów video. To przede wszystkim zagrożenie trafienia na treści patostremearów. To jedno z najgorszych i najbardziej niepokojących zjawisk na portalu YouTube.

Jednym z takich „idolów” w ostatnim czasie zajęła się policja i prokuratura, po tym jak w sieci opublikował filmiki, na których zachęcał (w zamian za pieniądze) do wykonywania różnych uspokajających zadań osiemnastoletniego chłopaka – niepełnosprawnego intelektualnie. Kiedy o sprawie zrobiło się głośno w mediach, „twórca” bronił się, że nie miał wiedzy o tym, że chłopak ten jest niepełnosprawny i „że za podobne pieniądze, szybko znalazłby innych bohaterów” zatem nie poczuwa się do winy i nie ma za co przepraszać. Innego zdania były jednak organa ścigania (i prawidłowo!), które oskarżyły chłopaka o psychiczne znęcanie się nad osobą nieporadną z uwagi na stan psychiczny (grozi za to kara od 6 miesięcy do 8 lat pozbawienia wolności).

Do dnia pisania tego materiału sprawa jest cały czas w toku, a sprawca całego zamieszania przebywa w tymczasowym areszcie.

I bardzo dobrze, że wokół tej sprawy zrobił się tak duży szum. Może ktoś zacznie poważnie podchodzić do spraw tam się odbywających i przestanie na siłę wpajać młodym kolejne lekcje od polskiego – po religię włącznie, a zacznie się faktycznie uczyć życia.

Stoję w przekonaniu, że dzisiejsze szkolnictwo powinno szerzej zwracać uwagę na wiedzę, która młodemu człowiekowi winna być przydatna tj. sposoby funkcjonowania mediów, umiejętności odróżniania faktów od mitów, sprawnego wyszukiwania informacji w dostępnych źródłach i weryfikowania ich, rozpoznawanie zagrożeń w sieci, wpływ social-mediów czy umiejętności udzielenia pierwszej pomocy kończąc. To powinny być główne założenia podstawy programowej w szkołach, a nie przeładowanie regułkami, wzorami czy datami treści, do których dostęp dziś ma każdy niemal natychmiastowy.

Z racji posiadania małego dziecka, i byciem częstym gościem w miejscach gromadzenia się dzieci, z przerażeniem obserwuję sposób ich zachowania oraz odnoszenia się do innych, nierzadko osób starszych i schorowanych. Czasami mam wrażenie, że niektóre z tych dzieci urodziły się już z komórką w ręku i dziś nagrywają wszystko co popadnie, szukając poklasku wśród rówieśników lub na grupach zawiązanych w sieci. Dzieci te, nie mają też często za grosz szacunku, empatii, współczucia, poszanowania do cudzej lub wspólnej własności, o dobrych manierach już nawet nie wspominam. Martwi mnie to tym bardziej, że już niebawem sam będę musiał zmierzyć się z tym zjawiskiem i mogę je odczuć na własnej skórze, a wszystko za sprawą córki, która – na moje szczęście, jeszcze „liczy się” ze zdaniem rodziców i tego „okna na świat” nie zna.

Print Friendly, PDF & Email