Hydrolog: W kwestii przeciwdziałania suszy nadal robimy za mało

Hydrolog: W kwestii przeciwdziałania suszy nadal robimy za mało
Fot. Pixabay

Susze towarzyszą nam latem, co roku od kilku lat. W kwestii ich zapobiegania robimy ciągle za mało – ocenił hydrolog, wiceprezes PAN prof. Paweł Rowiński. Podkreślił, że rośnie jednak świadomość deficytu wody i tego, że należy o jej zasoby dbać.

W połowie maja zastępca dyrektora Centrum Hydrologicznej Osłony Kraju IMGW-PIB Grzegorz Walijewski powiedział PAP, że od 2015 r. w Polsce mamy permanentną suszę, która zajmuje coraz większy obszar. Mowa o suszy meteorologicznej, która później przeradza się w suszę rolniczą lub glebową.

– Aktualna sytuacja hydrologiczna kraju jest bardzo trudna. Właściwie w całym kraju możemy mówić o bardzo dużym deficycie wody w glebie – podkreślił w rozmowie z PAP hydrolog i wiceszef Polskiej Akademii Nauk prof. Paweł Rowiński. Szczególnie trudna sytuacja jest na Nizinie Polskiej, np. w Wielkopolsce na obszarze dorzecza Warty środkowej. Tam mamy do czynienia z suszą hydrologiczną, charakteryzującą się obniżeniem stanów wody w rzekach poniżej wieloletnich wartości średnich.

Prof. Rowiński wskazał na niepokojąco niską wilgotność gleby na terenie Polski. W skali wilgotności gleb od 0 do 100 procent, gdzie 100 to największe nasycenie gleby wodą, obecnie w Polsce w wielu miejscach spadło ono do poniżej 30 proc. – W większości rejonów w kraju te deficyty wilgotności są znaczące. Oznaczać to może, że plony będą mniejsze lub będą gorszej jakości, a co za tym idzie – mogą wzrosnąć ceny żywności – wskazał naukowiec. Poinformował, że można we własnym zakresie sprawdzać stopień wilgotności gleb w Polsce w specjalnym serwisie IM GW: https://stopsuszy.imgw.pl/wilgotnosc/.

Prof. Rowiński przestrzegł przed niekontrolowanym nawadnianiem pól na większą skalę, bo wówczas wykorzystywane są wody podziemne. A one powinny być rezerwuarem, który możemy wykorzystać jako wodę pitną. Nawodnienia powinny być celowane i dokorzeniowe, jak robi się to w Izraelu. Powoduje to, że woda jest używana w sposób bardzo wydajny i nie jest tracona. – Nie wiemy, ile zużywamy wody w Polsce do nawodnienia. Jest to obszar nie w pełni kontrolowany przez państwo – ocenił.

– Jednym z powodów suszy w Polsce są globalne zmiany klimatu spowodowane przez człowieka – wskazał prof. Rowiński. – To prosta fizyka. Od początku poprzedniego stulecia temperatura wzrosła w Polsce o 1,7 st. C, co powoduje m.in. wzrost parowania – wyjaśnił ekspert. Wyższe temperatury również w zimie powodują, że mamy coraz mniej opadów śniegu.

– A śnieg jest znakomitym rezerwuarem wody – zaznaczył. Zmiany klimatyczne powodują też długie okresy bezopadowe. Zdarzają się natomiast coraz częściej gwałtowne opady, które powodują zagrożenia w postaci nagłych podtopień. – Po suszy potrafi przyjść powódź. W ten sposób mamy kryzys za kryzysem – opisał. Od około 7 lat, co roku latem w Polsce jest susza. – Jeszcze w latach ’80 XX w. mieliśmy z nią do czynienia co kilka lat – zaznaczył.

Zmiany klimatu to nie jedyny powód suszy w Polsce. – Problemem jest to, że Polska położona jest w takim obszarze, który jest zasadniczo deficytowy w wodę. Z prostej przyczyny: my jesteśmy daleko od oceanu. A wilgoć, która napływa nad Polskę, jest głównie znad Oceanu Atlantyckiego – sprecyzował. Z drugiej w Polsce jest taki układ pasm górskich, który wilgoci znad oceanu nie zatrzymuje.

Co można zrobić, by susze były mniej dotkliwe? Ekspert wskazuje na retencję, czyli zatrzymywanie wody w miejscu, w którym ona pada. Od lat w Polsce zatrzymywanych jest 6,5 proc. opadów., a np. w Hiszpanii – 50 proc. wody. Prof. Rowiński przekazał, że potencjał retencyjny Polski wynosi ok. 15 proc. – Oznacza to, że nadal jest dużo do zrobienia i należy te procesy przyspieszyć. Wszelkie prognozy klimatyczne pokazują, że susza będzie się powtarzać w przyszłości – zaalarmował.

Prof. Rowiński powiedział, że w poprzednich dziesięcioleciach Polska popełniła mnóstwo błędów dotyczących gospodarki wodnej. Zamiast wodę zatrzymywać – pozbywano się jej. Wykonywano na dużą skalę meliorację pól.

– Od jakiegoś czasu zwiększa się jednak świadomość problemu deficytu wody w Polsce. Mówi się o tym problemie w mediach. Ludzie zaczynają zdawać sobie sprawę z tego, że woda jest takim dobrem, który należy oszczędzać. Od jej oszczędzania należy zacząć – podkreślił.

W ocenie wiceprezesa PAN zajęcie się problemem gospodarowania wodą powinno być kwestią priorytetową i ogólnopaństwową, którą powinien zająć się nie tylko resort za nią odpowiedzialny. Ważne jest też przygotowywanie kadry inżynierów zajmujących się gospodarką wodną, bo ich nadal brakuje. – Mnóstwo pozostaje do zrobienia od strony systemowej – zaznaczył.

Wodę można zatrzymywać na różne sposoby, a co do tego, jak to robić, nadal trwa dyskusja. Rowiński wskazał na to, że najlepsza byłaby retencja rozproszona – wiele oczek wodnych, obszary zielone między polami uprawnymi. W miastach ważne są liczne nasadzenia – wyliczył. W jego ocenie w tej kwestii dzieje się sporo, ale zmiany te następują nadal zbyt wolno.

Ekspert pytany o to, czy zatrzymywanie wody jest kosztowne, stwierdził, że tego typu inwestycje szybko się zwrócą. – Odpowiednie rozwiązania potrafią ograniczyć susze, która przecież przekłada się na straty. Zapobiegają też np. powodziom miejskim, które też wiążą się ze szkodami – wskazał.

Pytany o to, jakie będą kolejne miesiące prof. Rowiński stwierdził, że należy spodziewać się, że będzie nadal dość sucho. Zapowiadane opady w najbliższym czasie będą raczej przelotne, a nie rozłożone na dłuższy czas, co zapewniłoby odpowiednie nawodnienie gleby.

PAP – Nauka w Polsce, Szymon Zdziebłowski
Print Friendly, PDF & Email