Halo? Marzenie z tej strony!

Halo? Marzenie z tej strony!
Fot. MF

Ludzie w podeszłym wieku padają ofiarami manipulacji i oszustw. Mogą to być telefony z zaproszeniem na prezentacje z nagrodami jak marzenie lub oszustwo metodą „na policjanta” czy „na wnuczka”. Te właśnie tematy poruszono na spotkaniu „Senior mądry przed szkodą” w Bibliotece Elbląskiej.

Bardzo istotną kwestią jest to, że nie ma w seniorskiej grupie społecznej świadomości o czyhających niebezpieczeństwach. Może przez to, że większość ostrzegających spotów pojawia się w Internecie? Tak czy inaczej – trzeba tę świadomość obudzić. Taki cel miało spotkanie zorganizowane przez Bibliotekę Elbląską, w którym udział wzięli funkcjonariusze z Komendy Miejskiej Policji w Elblągu oraz Miejski Rzecznik Konsumentów.

Spektakl w gęstych krzakach

Pierwsze są telefony. Ktoś zaprasza seniora na prezentację, na której ma być przedstawiony nowy produkt. Senior tam jedzie i kupuje za kilka tysięcy sprzęt do rehabilitacji czy cudowny materac. Firma na czysto zarobi wspomniane kilka tysięcy, bo koszt produkcji przedmiotu wynosi 200-400 zł. Każdy produkt ma przynosić zyski, dlatego produkcja jest zawsze tańsza, niż sugeruje to cena. Tu jeszcze nie ma przestępstwa.

– Prezentacje różnego rodzaju sprzętu kuchennego czy AGD – w ostatnim czasie to się bardzo nasiliło. Ja jako funkcjonariusz dochodzeniowy w tym momencie, tu już liczbami będę operować, doszedłem do ok. 20 takich postępowań. Każde postępowanie to jest jedna osoba, która tak naprawdę poprzez te prezentacje straciła pieniądze – mówi Rafał Roczkowski z Komendy Miejskiej Policji w Elblągu.

Przestępstwo polega głównie na wprowadzeniu konsumenta w błąd. Na prezentacji odbywa się losowanie – ktoś ma wygrać drogą i przydatną nagrodę. Kiedy wygrywa, „dostaje” produkt. W jakim sensie? Dostaje go, ale nie za darmo. Zadbają o to ci, którzy piszą drobne druczki. Często, by utrudnić zapoznanie się całkowicie z umową, stosuje się pewną technikę manipulacyjną. Przy stoliku, na którym konsument ma złożyć podpis, siedzą 2-3 osoby, które mają go psychicznie zdominować. Kiedy ten czuje presję, szybciej podpisuje umowę, która obciąża go finansowo. Koniec końców, sam nie wie, że dokonał zakupu. Takie działanie firm to świadome wprowadzenie konsumenta w błąd (art. 286 Kodeksu karnego) – na tym polega przestępstwo.

Osoba przedstawiająca na scenie oferty musi trzymać się zasad manipulacji, takich jak uśmiech, wzruszenie i trochę bezczelności. To z kolei owocuje zaufaniem. Poza tym, prezentacja staje się ciekawsza i przyciąga więcej ludzi. – To jest psychologia tłumu. Im więcej osób jest na pokazie, tym łatwiej jest nimi manipulować – zaznacza Paweł Rodziewicz, elbląski Rzecznik Praw Konsumenta, który też określił te prezentacje jako show:

– Ja rozumiem, że to może być jakiś ciekawy spektakl, bo fajnie wygląda i jest to jakaś okazja do spotkania się ze znajomą. Natomiast im mniej osób chodzi na pokazy, tym mniej firm będzie realizować te pokazy – mówi. – Stąd ta prośba, stąd ten apel, żeby nawet wybrać się na spacer, bo to będzie na pewno pożyteczniejsze dla zdrowia i być może dla innych ludzi – dodaje.

Kolejny trik socjotechniczny to zasada wzajemności. – My tobie coś, ty nam coś. Człowiek odbierając prezent, odbierając nawet miłą atmosferę, czuje, że powinien odwzajemnić to w jakiś sposób. Jest to jeden z tricków socjotechnicznych stosowanych przez prowadzących – mówi Paweł Rodziewicz.

Wypadek? Stasiu? I te akcje policyjne…

Oszustwa jednak na tym się nie kończą. Prezentacje nie przychodzą do domu, nie pukają do drzwi. To technika oszustów, specjalizujących się w metodach „na wnuczka” i „na policjanta”. Przestępcy podają się za kogoś innego: za wspomnianego policjanta, wnuczka czy pracownika socjalnego.

Bywa, że do osoby starszej dzwoni telefon, a rozmówcą jest rzekomo policjant. Mówi frazę typu: „Pani wnuczek spowodował wypadek, trzeba zapłacić dwa tysiące”. Wtedy osoba, którą oszust prosi o pieniądze, sama zdradza szczegóły, np. imię: „Stasiu miał wypadek?”. Przestępca w ten sposób może dowiedzieć się wielu interesujących go rzeczy. Kiedy pieniądze zostaną przekazane, okazuje się, że Stasiu nie miał nigdy wypadku, a pieniędzy nie można odzyskać.

Zdarza się, że ktoś przez telefon ktoś mówi: „Za chwilę w drzwiach pojawi się bandyta, który będzie chciał wyłudzić pieniądze”. Po tym pojawia się zapewnienie, że „policja” trzyma rękę na pulsie, jest zorganizowana akcja w celu schwytania przestępcy, więc należy mu dać pieniądze, bo i tak zaraz będą odzyskane. Jest to, niestety, jedno wielkie kłamstwo. Przez telefon słychać nikogo innego, jak oszusta. Nigdy nie można być pewnym, kto dzwoni z numeru, którego nie ma się w kontaktach. W podejrzanej sytuacji lub takiej, która nie jest do końca jasna, najlepiej skontaktować się z centralą i spytać, czy rzeczywiście jest przeprowadzana akcja.

– Dzwoni do pani telefon. Ktoś przedstawia się jako aspirant Robert Kowalski, aspirant komendy miejskiej w Elblągu i pani, prawdę mówiąc, nie wie, z kim pani rozmawia – mówi jeden z uczestniczących w spotkaniu funkcjonariuszy. Tłumaczy, że oszust może zaproponować, by osoba, do której dzwoni wcisnęła jedynkę, to przełączy ją do aspiranta dyżurnego. To także kłamstwo. Oszust po prostu przekaże telefon koledze. – Za chwile dostaje pani już drugi telefon. Dzwoni bandyta wtedy i nawija makaron na uszy w celu wyłudzenia pieniędzy. Pani jest przekonana, że policja całą akcję kontroluje. Policjant, który wcześniej dzwonił, mówił: „my będziemy obserwowali, złapiemy tego bandytę w momencie, kiedy będzie pani przekazywała mu pieniądze”. I pani jest święcie przekonana, że to jest akcja policyjna zakrojona na szeroką skalę – tłumaczy funkcjonariusz.

– Trzeba wiedzieć, że policja w ten sposób nie funkcjonuje. To jest sygnał, że jeśli ktoś dzwoni i podaje się za policjanta, że potrzebuje pomocy w takiej czy innej sprawie, już powoduje, że powinien zostać odebrany jako grupa oszustów – mówi Paweł Rodziewicz.
Jest wiele oszustw i na wszystkie można się nabrać. Ale nie trzeba – można być świadomym i zwracać większą uwagę na to, co mówią nieznajomi, których nawet nie widać. Starość to – mimo przysłowia – radość. Po co ją sobie psuć? Wystarczy zachować rozwagę i czujność, nie uczestniczyć w kłamstwach w postaci prezentacji i nie wierzyć każdemu, kto mówi, że jest policjantem.

Print Friendly, PDF & Email