Grad goli na stadionie Prądniczanki. Polska wygrywa z Izraelem

Grad goli na stadionie Prądniczanki. Polska wygrywa z Izraelem
Fot. mat. prasowe

Reprezentacja Polski w ampfutbolu w meczu drugiej kolejki fazy grupowej bardzo pewnie pokonała Izraelczyków. Wynik 8-0 idealnie oddaje to, co działo się na boisku. To Polacy dominowali i ich zwycięstwo nawet przez moment nie było zagrożone.

W niedzielę reprezentację Polski w ampfutbolu gościł stadion Cracovii. Dziś Biało-Czerwoni swój drugi mecz podczas mistrzostw Europy rozegrali na obiekcie Prądniczanki Kraków.

Scenariusz z meczu z Ukrainą się nie powtórzył. Polacy otworzyli worek z bramkami już w pierwszej połowie. Nasi reprezentanci byli zespołem lepszym w każdym elemencie gry. Dokładne, szybkie podania, wymienność pozycji, gra na jeden kontakt, pozwoliły pozwoliły już w pierwszej połowie cieszyć się z trzech goli.

Jako pierwszy na listę strzelców wpisał się najstarszy w zespole Tomasz Miś. Na 2:0 podwyższył Kamil Grygiel i swoje trafienie zadedykował fizjoterapeutce Zofii Kasińskiej, do której podbiegł tuż po zdobyciu gola. To ona wykonała wiele pracy, by Grygiel mógł w tym turnieju zagrać. W doliczonym czasie pierwszej połowy piłkę w siatce umieścił jeszcze Bartosz Łastowski i do szatni podopieczni trenera Marka Dragosza schodzili z trzybramkowym prowadzeniem.

Druga połowa to kopia pierwszej. To Polacy narzucili swój styl gry i nie pozwalali rywalom na wyjście z własnej połowy. Nasi bramkarze nie mieli zbyt wiele pracy. Tuż po wznowieniu gry piłkę w bramce umieścił Adamczyk, a kilka minut później gola zdobył Kapłon. W 41 minucie strzał oddawał Kapłon, ale piłkę odbił jeszcze interweniujący Yoav Tsarfati i to jemu został zapisany gol samobójczy. Gdyby Tsarfati nie próbował blokować strzału, piłkę najpewniej odbiłby bramkarz gości. Siódmą bramkę zdobył Miś, a gol na 8:0 padł już w doliczonym czasie – jego autorem był Przemysław Fajtanowski.

– To jest sama radość, żeby chcieć grać szybciej, przyjemniej, efektowniej i po prostu być z tego zadowolonym, więc tak taki był plan – zaznaczył tuż po meczu w studiu TVP Sport trener Marek Dragosz, zapytany czy plan na drugą połowę był taki by grać jeszcze szybciej, niż w pierwszej części meczu. – Nie chciałbym, żebyśmy popadali w takie samouwielbienie, bo to nie jest dobre, natomiast zespół zna swoją wartość. Mecz niedzielny jest świetnym wspomnieniem, ale już jest historią. Dzisiaj już myśleliśmy o tym co dzisiaj, a za chwilkę już będziemy myśleć o tym, co jutro – dodał.

Jutro ostatni dzień fazy grupowej. Poprzeczka będzie zawieszona dużo wyżej niż w meczu z Ukrainą czy Izraelem. Rywalem Hiszpania, która – podobnie jak Polacy – nie straciła jeszcze na tym turnieju gola. Dziś Hiszpanie pokonali Ukrainę 1-0, a w poniedziałek wygrali z Izraelem 3-0.

Print Friendly, PDF & Email