Emerytem nie zostaje się ot tak!

Emerytem nie zostaje się ot tak!
Fot. Adminstrator

„Nie zrobisz z czasem zmył:
do przodu gna, nie w tył.”  
Henryk Krzyżanowski

Gdyby mnie teraz (po przyjściach) ktoś zapytał, kiedy należy zacząć przygotowania do przejścia na emeryturę, to pewnie odpowiedziałabym w kpiarsko-mentorskim stylu, że w chwili rozpoczęcia pracy zawodowej.

I to jest szczera prawda, ale wiem, że żaden dwudziestolatek nie potraktowałby mnie poważnie. Po pierwsze, w młodym człowieku budzi się zdziwienie, że takie „dinozaury” jak ja jeszcze w ogóle żyją (chyba, że to osobista babcia-anioł lub babcia-dyktator rodzinny i podpora finansowa – to co innego), po drugie, co taki dziadek/babcia może widzieć, po trzecie własny wiek emerytalny dzisiejszego żółtodzioba jest dla niego jakąś straszną abstrakcją, odległą o lata świetlne i nikt przy zdrowych zmysłach o tym nie myśli. I dobrze, bo mógłby temu nie sprostać a zmysły niechcący postradać (zdrowe).

Więc pewnie jednak udzieliłabym odpowiedzi bardziej praktycznej, że co najmniej pół roku przed godziną zero – czyli nabyciem uprawnień do emerytury, czy też osiągnięciem wieku emerytalnego – należy zabrać się za załatwianie formalności związanych z tą doniosłą w życiu chwilą.  
Że chwila jest doniosła, to oczywiste, bo emeryt, znaczy zasłużony, weteran pracy a więc osoba godna szacunku, która pracowała dla siebie, bliskich, dla społeczeństwa.

Teraz może pożegnać swoje biurko, warsztat, katedrę, ladę, okienko, kabinę ciężarówki, itd., itd. – jednym słowem miejsce pracy, i przekazać je w młodsze ręce. Otrzyma bowiem emeryturę, czyli dożywotnie zaopatrzenie pieniężne, przysługujące pracownikowi po przepracowaniu ustawowej liczby lat albo osiągnięciu określonego wieku, jak mówi definicja.
Będzie mógł nareszcie zająć się tym co lubi, co go interesuje, a czego nie mógł robić a nawet poznać, bo nikt nie ma tyle czasu, aby realizować wszystkie swoje zainteresowania a przy tym pracować zawodowo, dbać o dom i troszczyć się o rodzinę. Tak przynajmniej wygląda sytuacja idealna.

Dysonansem, który może zakłócić harmonię, jest wysokość niektórych emerytur. W szczególnie żałosnej sytuacji może się znaleźć wiele kobiet, a wśród nich szczególnie głupio mogą się poczuć te, które wychowywały dzieci.

Liberałowie mówią, że nie ma o czym mówić, bo składki mówią wszystko. A ja się dziwię: czyżby?

Proszę spojrzeć: Trzy hipotetyczne, młode dziewczyny zaczynają pracę, powiedzmy w 1970 roku. Jedna jest „matką-polką” z powołania, druga pragnie wyłącznie kariery zawodowej, trzecia chciałaby pogodzić te obie role.

Kobieta, która wychowywała dzieci, nie zarabiała w tym czasie, ma mało składek. Nie zgromadziła dóbr materialnych, będzie miała małą emeryturę.

Kobieta, która robiła w tym czasie karierę zawodową, zarabiała pieniążki, część odkładała i inwestowała, składki wpływały do ZUS, emeryturę będzie miała godziwą.

Nasza kobieta pracująca, która wychowała dzieci, łącząc pracę z obowiązkami rodzinnymi, korzystała z dotacji publicznych: do żłobka i przedszkola, do wczasów rodzinnych, chodziła z dziećmi do teatru również wspieranego z kasy państwowej, itp.

Matka nie pracująca, szczególnie, gdy los skazał ją na samotne wychowywanie dzieci,  z tych dobrodziejstw nie korzystała z oczywistych względów,

I teraz będzie najlepsze: panie osiągnęły wiek emerytalny i… dzieci tej o prorodzinnym nastawieniu pracują na wysoką emeryturę realizującej się zawodowo pani bezdzietnej, zaś ich matka klepie biedę. Ale jest pociecha, że zawsze mogą ją przecież wspomóc…

Według „Słownika wyrazów obcych Władysława Kopalińskiego on-line”: Etym. – łac. emeritus „weteran; zasłużony profesor-emeryt” z emerere „zasłużyć, wysłużyć”; zob. meritum: etym. – śrdw.łac. meritorius „zasłużony” z łac. „zyskowny” od meritum „zasługa” od meritus p.p. od merere, mereri „zarobić, zasłużyć”.

No dobrze, ale wróćmy do naszych baranów. Dlaczego trzeba zacząć przygotowania do przejścia na emeryturę co najmniej pół roku wcześniej? Ano dlatego…

Nie wiem, czy jesteś stuprocentowym pedantem a do tego masz wystarczającą wiedzę co powinieneś mieć, i czego jeszcze nie sprawdziłeś i nie dopełniłeś, ale:

Prawie na pewno się okaże, że ZUS nie ma w systemie wszystkich twoich składek. Mało tego, może się np. zdarzyć, że nawet jeśli pokażesz absolutnie wiarygodne potwierdzenie twojej wpłaty na poczcie, to nie ciesz się, bo ZUS, który przez całe lata wydawał ci zaświadczenie, że ze składkami nie zalegasz, może nagle stwierdzić, że nie ma twoich składek na twoim koncie, a pokwitowanie z poczty, z banku nic nie znaczy. To znaczy, nie znaczny dla ZUS – świadczy jedynie, że ty zrobiłeś przekaz na poczcie, albo w banku ale cóż, pech… twoje pieniądze „zaginęły w akcji”. Zostaje ci sąd.

Po drugie, jeśli nie jesteś stuprocentowym pedantem, to na pewno nie masz wszystkich niezbędnych kwitów z poprzednich miejsc pracy. Będziesz musiał je zdobyć. Tak, zdobyć, bo  to też nie musi być proste – twój pierwszy zakład pracy być może już dawno nie istnieje i czeka cię poszukiwanie akt w archiwum (za opłatą); nie licz też, że dostaniesz wszystko co potrzeba, od ręki.

Przy odrobinie pecha, może się okazać, że akta w ogóle nie trafiły do archiwum, wtedy wszystko się komplikuje. Albo w zakładowym archiwum – też może nie być potrzebnych dokumentów.

Wystarczy? Dla mnie to aż nadto. O niedostatecznej informacji dla osób przechodzących na emeryturę zarówno w zakładowych „kadrach”, jak i w ZUS, nie będę pisać, bo już nie ma w tym numerze tyle miejsca.

Życzę wszystkim zasłużonym powodzenia „w przejściu” i wysokiej emerytury.

Zdjęcie: Zabawa w klubie seniora ”Zakrzewo”.

  Elżbieta Szczesiul-Cieślak Wersja archiwalna wpisu dostępna pod adresem: http://razemztoba.pl/beta/index.php?NS=srodek_new_&nrartyk= 7389

Print Friendly, PDF & Email