Dokonując wyborów żywieniowych warto uwzględnić prosty przelicznik pozwalający obrazowo ocenić energetyczność produktu spożywczego – proponuje dr hab. Mariusz Wyleżoł, prezes-elekt Polskiego Towarzystwa Leczenia Otyłości. Polega on na przeliczaniu kaloryczności produktów na łyżeczki cukru.
– Wystarczy sprawdzić na opakowaniu produktu spożywczego liczbę kilokalorii w 100 gramach i podzielić ją przez 10. Wynik oznacza liczbę łyżeczek cukru, które trzeba by wsypać do szklanki herbaty, aby otrzymać napój o takiej samej kaloryczności. Na przykład: 80 kcal podzielone przez 10 daje 8. Czyli należałoby wsypać 8 łyżeczek cukru – wyjaśnia dr hab. n. med. Mariusz Wyleżoł, kierownik Warszawskiego Centrum Kompleksowego Leczenia Otyłości i Chirurgii Bariatrycznej w Szpitalu Czerniakowskim w Warszawie.
Specjalista przyznaje, że taki przelicznik jest dużym uproszczeniem, jednak może zniechęcać do zakupu produktów, które przyczyniają się do rozwijającej się już w skali masowej choroby otyłościowej, szczególnie wśród dzieci i młodzieży. – Wierzę, że może on zachęcić do głębszego przestudiowania tego, co właśnie za chwilę chcemy kupić, czy rzeczywiście to, co znajdujemy na obrazku opakowania znajduje się w opakowaniu, czy po raz kolejny różne dodatki, polepszacze smaku itp. całkowicie wypaczyły potencjalnie zdrowy produkt żywnościowy – stwierdza specjalista w informacji przekazanej PAP.
Prezes-elekt Polskiego Towarzystwa Leczenia Otyłości uważa jednak, że otyłości nie należy postrzegać jako jedynie skutku złego stylu życia i nie można twierdzić, że ludzie otyli są sami sobie winni.
– Język wpływa na sposób postrzegania problemów zdrowotnych. Żyjemy w świecie estetycznej oceny otyłości. Gdybyśmy zapytali pierwszego przechodnia na ulicy o otyłość odpowiedziałby, że gdyby ludzie “tyle nie żarli”, to nie byliby grubi. To brak szacunku, który wywołuje u pacjentów poczucie winy oraz obawę przed oceną i napiętnowaniem. Efektem jest unikanie wizyt lekarskich. A nauka mówi wyraźnie, że rozwój otyłości nie jest winą pacjenta, lecz chorobą – ostrzega.
Specjalista uważa, że otyłość jest chorobą, przewlekłym zaburzeniem homeostazy energetycznej, czyli zdolności organizmu do autoregulacji, co manifestuje się nadmiernym nagromadzeniem tłuszczu. – U osób zdrowych uczucie sytości pojawia się automatycznie po posiłku, natomiast u chorych na otyłość mechanizmy te bywają zaburzone. Dlatego leczenie musi obejmować regulację apetytu i sytości na poziomie hormonalnym – dodaje.
Kluczową rolę odgrywają czynniki genetyczne, metaboliczne, hormonalne, psychologiczne i społeczne. Choroba dewastuje zdrowie i życie, doprowadza do około 200 różnego rodzaju powikłań. – Otyłość powoduje nadciśnienie, prowadzi do cukrzycy typu 2, uszkadza stawy, zwiększa ryzyko zawału, bezdechu sennego i niektórych nowotworów. Jest chorobą o groźnych powikłaniach, które mogą prowadzić do inwalidztwa i zgonu. Tymczasem wielu pacjentów słyszy rady typu: “Zrób coś ze sobą”, “Weź się w garść!”, a to nie ułatwia skutecznego leczenia. Ba! Ludzie ci często w ogóle nie wiedzą, że są chorzy. Ich choroba jest “przezroczysta” – wyjaśnia.
Osoby zmagające się z otyłością często są pozostawione same sobie i nie wiedzą, gdzie szukać pomocy. Dlatego – według dr. hab. Wyleżoła – idealnym rozwiązaniem byłoby stworzenie specjalistycznych ośrodków, w których pacjent otrzymywałby pełną diagnostykę oraz dostęp do konsultacji z lekarzami różnych specjalności. W takich ośrodkach można by też przeprowadzać indywidualnie dobrane terapie, a dalszym leczeniem mogliby się zajmować lekarze rodzinni.
Dostępnych jest wiele metod terapii. – Jednym z największych osiągnięć współczesnej medycyny, rewolucyjną wręcz zmianą w dotychczasowej sytuacji, jest terapia farmakologiczna. Pozwala bowiem na kompleksowe leczenie chorych, a w wielu przypadkach także na uniknięcie operacji bariatrycznej. Niestety, dla wszystkich polskich pacjentów oznacza to obecnie ogromne koszty. Powinniśmy więc jako państwo podjąć wysiłek finansowy i ucywilizować możliwość leczenia farmakologicznego zgodnie z miejscem, jakie zajmujemy w Europie i na świecie – uważa prezes-elekt Polskiego Towarzystwa Leczenia Otyłości.
Przyznaje, że oprócz leczenia farmakologicznego ważne są: edukacja żywieniowa, aktywność fizyczna oraz wsparcie fizjoterapeutyczne i psychologiczne. U pacjentów, u których choroba jest bardziej zaawansowana, niezbędne mogą być operacje bariatryczne. – Wbrew obiegowej opinii, nie polegają one jednak na zmniejszeniu żołądka i skróceniu jelit, ale na naprawie zaburzonych mechanizmów neurohormonalnej regulacji organizmu. Po operacji pacjent odczuwa mniejszą potrzebę jedzenia, większe uczucie sytości, co w dłuższej perspektywie prowadzi do redukcji i utrzymania prawidłowej masy ciała oraz poprawy parametrów zdrowotnych – wyjaśnia.
Specjalista przestrzega przed odchudzaniem się, szczególnie we własnym zakresie, bez konsultacji z lekarzem. – Samo “odchudzanie” to termin mylący, bo zakłada, że wystarczy schudnąć, aby pozbyć się problemu. Rzeczywistość jest bardziej skomplikowana. W chorobie otyłościowej zmienia się równowaga energetyczna organizmu. Krótkotrwałe spadki wagi wynikające z restrykcyjnych diet prowadzą jedynie do ponownego wzrostu masy ciała, czyli nawrotu otyłości i dalszego postępu choroby, określanego do niedawna w sposób nieuprawniony efektem jo-jo – nie używajmy jednak tego stygmatyzującego określenia – zaznacza.
Według specjalisty skuteczne leczenie otyłości wymaga przewlekłego leczenia i uwzględniającego, w zależności od stopnia zaawansowania choroby i jej przebiegu, wszystkie elementy terapii, a mianowicie edukację żywieniową, wsparcie psychologiczne, fizjoterapię, leczenie farmakologiczne oraz chirurgiczne.
– Ruch w kontekście choroby otyłościowej jest potrzebny z uwagi na: zachowanie masy mięśniowej, odreagowanie stresu, ogólne usprawnienie i poprawę jakości snu. Bez aktywności fizycznej wiele osób traci na masie ciała głównie poprzez spadek masy mięśniowej, a to przyczynia się do dalszego obniżenia podstawowej przemiany materii i uniemożliwia leczenie choroby otyłościowej lub prowadzi do jej nawrotu. Z kolei dobry sen wspomaga procesy regeneracyjne i pozwala na lepszą kontrolę apetytu – tłumaczy.
Prezes-elekt Polskiego Towarzystwa Leczenia Otyłości uważa, że potrzebna jest zmiana świadomości społecznej i walka z piętnowaniem chorych na otyłość. Lekarze również potrzebują edukacji, aby rozumieć, że otyłość to choroba, a nie efekt „złego stylu życia”. Ważne jest więc, by byli przygotowani do kierowania pacjentów do odpowiednich specjalistów i zapewniali im pełne wsparcie.
Rodzina powinna być największym wsparciem i unikać oceniania. – Warto także, by bliscy pomagali w procesie leczenia. Wspólne świadome wybory żywieniowe, wspólna aktywność fizyczna czy rozmowy o wyzwaniach związanych z chorobą mogą pomóc w budowaniu pozytywnej motywacji. Brak wsparcia rodziny może skutkować poczuciem osamotnienia i dodatkowym stresem, co utrudnia terapię – ostrzega dr hab. Mariusz Wyleżoł.
Najważniejsze jednak są rozwiązania systemowe i zapewnienie dostępu do nowoczesnych metod leczenia. – Dla wielu pacjentów te nowoczesne leki czy operacje to jedyna realna szansa na poprawę jakości życia – zaznacza specjalista. (PAP)