Ekspert o paszportach covidowych i obowiązku szczepień: Takie rozwiązania powinny obowiązywać już dawno

Ekspert o paszportach covidowych i obowiązku szczepień: Takie rozwiązania powinny obowiązywać już dawno
Fot. Pixabay

Zarządzanie pandemią jest trudne, natomiast wydaje się, że minęło już tyle czasu, że powinniśmy nauczyć się jak to robić – mówił PAP dr hab. Piotr Rzymski. Dodał, że takie rozwiązania, jak paszporty covidowe, czy obowiązek szczepień w niektórych grupach, powinny obowiązywać już dawno.

– Zarządzanie pandemią jest bardzo trudne, natomiast wydaje się, że już minęło tyle czasu, że powinniśmy nauczyć się jak to robić. Chociażby doświadczenia z ub. roku powinny nas nauczyć, że najlepiej działają te metody, które wprowadzone zostają jeszcze zanim pojawi się istotny problem. Inaczej mówiąc, stosujemy profilaktykę i wyprzedzamy wydarzenia. To wymaga jednak wsłuchiwania się w głos nauki, przewidywania zdarzeń i dalekowzrocznego spojrzenia – podkreślił w rozmowie z PAP ekspert w dziedzinie biologii medycznej i badań naukowych Uniwersytetu Medycznego im. Karola Marcinkowskiego w Poznaniu dr hab. n. med. Piotr Rzymski.

Dodał, że „dzisiaj, decydenci są bogatsi o doświadczenia poprzednich fal pandemii, więc należy oczekiwać, że będą swoimi decyzjami wyprzedzać pewne zdarzenia i zmniejszać skalę ich oddziaływania”.

Rzymski wskazał, że obecnie potrzeba decyzji, które wynikają tylko i wyłącznie z aspektu zdrowotnego, a nie z „kalkulacji politycznych”. – Niestety, polityka przesłania nam dzisiaj kwestie związane ze zdrowiem publicznym i można tylko nad tym ubolewać. Decyzje, które są teraz podejmowane, są przysłowiową „musztardą po obiedzie”. Rok temu również zignorowano ostrzeżenia ekspertów o fali jesiennej – podkreślił.

Jak tłumaczył, modele matematyczne od dłuższego czasu pokazywały, że zbliżamy się do szczytu fali zakażeń, szczytu hospitalizacji i zgonów? – Ale zasadniczo problem tej fali nie pojawił się przecież tydzień temu, czy dwa – to zjawisko, które się rozwija na tyle długo, że trzeba było mu przeciwdziałać wcześniej. Skoro wiemy, że osoby zaszczepione mają mniejsze ryzyko zakażenia, że w ograniczony sposób roznoszą wirusa w populacji – to respektowanie i używanie certyfikatów covidowych po to, żeby sprawdzać, kto jaki status bezpieczeństwa prezentuje, powinno być już rutyną – podkreślił.

Rzymski wskazał, że już od dłuższego czasu wydarzenia powinny być organizowane – na wzór rozwiązań stosowanych już obecnie za granicą – w taki sposób, by mogły w nich uczestniczyć tylko trzy grupy osób: osoby, które posiadają ważny certyfikat zaszczepienia przeciw COVID-19, osoby, które są ozdrowieńcami i mogą to wykazać, oraz osoby, które nie mogą lub nie chcą poddać się szczepieniu – ale w związku z tym przed danym wydarzeniem poddadzą się testowi na obecność koronawirusa.

– To nie jest przecież metoda, która kogoś dyskryminuje. Zamiast dzielić, szuka płaszczyzny wspólnej. Nie zaszczepiłeś się, nie przechorowałeś – zrób test, zrób to dla dobra innych. Wierzę w to, że osoby, które z różnych względów nie poddały się szczepieniom – nie chcą przecież świadomie przyczynić się do czyjegoś zakażenia czy śmierci. Dlatego myślę, że wykonanie testu nie powinno być dla nich problemem. Wówczas mielibyśmy na takim wydarzeniu towarzystwo w jakiś sposób wyselekcjonowane, nie tylko zaszczepione, ale któremu przyświeca jeden cel – dbania o zdrowie publiczne, o dobro wspólne. To by było najlepsze rozwiązanie i kompletnie nie rozumiem dlaczego to nie zostało wprowadzone o wiele wcześniej – zaznaczył.

Odnosząc się do obowiązkowych szczepień przeciw COVID-19 ekspert wskazał, że gdyby takie rozwiązanie miało zostać wprowadzone w Polsce, to w jego opinii obowiązek ten powinien objąć tylko osoby dorosłe i być wprowadzany selektywnie i etapowo.

– Uważam, ze obowiązek szczepienia powinien objąć osoby, które z różnych przyczyn są bardziej narażone na zakażenie SARS-CoV-2 i jego konsekwencje, czy też osoby mogące mieć kontakt z ludźmi, którzy są przedstawicielami grup ryzyka ciężkiego przebiegu COVID-19. Moim zdaniem więc w pierwszej kolejności taki obowiązek powinien dotyczyć osób pracujących w służbie zdrowia, oraz wszystkich studentów uczelni medycznych na kierunkach medycznych, ponieważ oni też w ramach różnych zajęć klinicznych mają kontakt z pacjentami z grup podwyższonego ryzyka. Prawa pacjenta są nad prawami studenta – tłumaczył.

Dodał, że w tym przypadku „to rozwiązanie powinno być wprowadzone od samego początku”. – Środowisko medyczne w większości jest za tym rozwiązaniem, więc jego wprowadzenie nie byłoby żadną stratą polityczną dla tego, kto podejmie takie decyzje – wskazał. Dodał, że wśród grup, w których warto by było rozważyć wprowadzenie takiego obowiązku, są także nauczyciele, a w dalszej kolejności pracownicy różnych służb, czy osoby pracujące w sektorach usług i handlu.

Rzymski zaznaczył, że wprowadzanie kolejnych obostrzeń nie powinno się wiązać z zapominaniem o podstawowych metodach walki z zakażeniem, czyli respektowaniu nakazu noszenia maseczek w zamkniętych przestrzeniach publicznych, czy zachowywaniem dystansu.

– Rok temu ludzie – widząc wysokie liczby zakażeń – robili wielkie oczy, bo to były liczby, które straszyły. W tym roku mamy sytuację odwrotną – liczby są coraz wyższe, a oczy się zamykają, ludzie stają się niewrażliwi, a tym samym liczba osób, które nie noszą maseczek jest niepokojąco duża. I tu problem polega na tym, że potrzeba narzędzi, które pozwolą na egzekwowanie tego nakazu. W tej fali za bardzo bazowaliśmy na dobrej woli, czy ktoś tę maseczkę założy, czy nie – a poleganie tylko na dobrych decyzjach obywateli – w walce z tym wirusem – to za mało – podkreślił.

Ekspert w rozmowie z PAP zaznaczył również, że wciąż należy zachęcać ludzi do szczepień przeciw COVID-19. Zaznaczył, że jednym z rozwiązań, które warto by było rozważyć jest także np. ponoszenie przez osoby niezaszczepione kosztów leczenia COVID-19.

– Zupełnie sensowne było by wprowadzenie takich rozwiązań, które niejako wymuszałyby na osobach niezaszczepionych, a przechodzących ciężko COVID-19, konieczność zapłacenia za leczenie. Biorąc pod uwagę to, że przeciętny koszt leczenia pacjenta z COVID-19 to ok. 3 tys. euro, a koszt zaszczepienia trzema dawkami szczepionki to ok. 100 euro – łatwo policzyć, co się bardziej ekonomicznie opłaca – zaznaczył.

– Dzisiaj dostęp do szczepionek jest nieograniczony, państwo zakupiło metodę profilaktyczną, z której część obywateli świadomie zrezygnowała. Mieli do tego prawo, bo nie ma obowiązku szczepień, ale niech wezmą odpowiedzialność za tę decyzję. Wśród osób niezaszczepionych są również te, które w ogóle nie wierzą w istnienie koronawirusa i głoszą, że w szpitalach leżą „statyści”. Dla nich w szczególności nie powinno być problemu z zaakceptowaniem ponoszenia kosztów leczenia za coś, co „nie istnieje”, bo przecież nie powinno ich nigdy dotknąć, prawda? – podkreślił. (PAP)

Anna Jowsa
Print Friendly, PDF & Email