Rozwój cywilizacji wydłużył życie, z drugiej strony niesie za sobą nowe choroby, które stały się główną przyczyną przedwczesnych zgonów w Polsce i na świecie – wskazali uczestnicy dyskusji o kosztach społecznych i gospodarczych chorób cywilizacyjnych podczas XV edycji Europejskiego Kongresu Gospodarczego w Katowicach.
Jak zaznaczył prof. Andrzej Fal, kierownik Kliniki Alergologii, Chorób Płuc i Chorób Wewnętrznych Centralnego Szpitala Klinicznego MSWiA w Warszawie oraz prezes zarządu głównego Polskiego Towarzystwa Zdrowia Publicznego, choroby cywilizacyjne stanowią coraz większy problem z zdrowiem publicznym.
– Z raportu za 2018 rok wynika, że w Polsce aż 93 proc. przedwczesnych zgonów nastąpiło w wyniku jakieś choroby przewlekłej, cywilizacyjnej bądź stylu życia. Te wszystkie terminy są synonimami tej samej grupy chorób – poinformował.
Prof. Fal dodał, że największy wpływ na przedwczesną umieralność na świecie mają choroby niezakaźne. W Polsce podium należy do chorób niedokrwiennych serca, udarów oraz nowotworów – głównie dróg oddechowych, co oznacza choroby odtytoniowe.
– Z najnowszych danych wynika, że tytoń powoduje ponad 8,2 mln zgonów rocznie na świecie, natomiast infekcje dróg oddechowych w roku pozapandemicznym 2,6 mln zgonów na całym globie. Proporcje tych dwóch wielkości wskazują, że ludzkości nie grożą choroby infekcyjne, ludzkości grożą papierosy, alkohol, brak ruchu i nadmierny stres oraz oczywiście śmieciowe jedzenie – ocenił prof. Fal. Dodał, że problemem rozwoju chorób cywilizacyjnych jest to, że w niewystarczający sposób finansowana jest medycyna prewencyjna, przy coraz wyższych nakładach na tę naprawczą.
Biorący udział w dyskusji wiceminister zdrowia Waldemar Kraska przyznał, że problem chorób cywilizacyjnych jak cukrzyca, choroby układu krążenia, oddechowe, a także psychiczne, rośnie w Polsce oraz innych krajach.
– To ma swoje konsekwencje dla gospodarki, bo niezdolność do pracy w wyniku zwolnienia lekarskiego czy obniżona produkcyjność to realne straty dla gospodarki. To również rosnące koszty, obciążające system zdrowotny – wskazał.
Jak zaznaczył wiceminister zdrowia, pandemia uwypukliła problem chorób cywilizacyjnych.
– Są one wyzwaniem również dla resortu zdrowia, w którym staramy się uruchamiać programy badań profilaktycznych, jak np. uruchomiony od 1 lipca 2022 r. program Profilaktyka 40+. Skorzystało z niego od tamtej pory tylko 2,4 mln osób. Po tych wynikach widać, że Polacy nie chcą się badać – ocenił wiceminister Kraska. Dodał, że w przeciwdziałaniu chorobom cywilizacyjnym, ważne jest nasze indywidualne zachowanie, styl życia i właśnie działania profilaktyczne.
Prof. Fal zwrócił uwagę, że profilaktyka jest dyscypliną długofalową, niestety, nie wszyscy to rozumieją i akceptują. Podał przykład braku edukacji w zakresie uzależnienia od tytoniu, które jest w Polsce i na świecie główną praprzyczyną chorób i przedwczesnych zgonów. Podkreślił, że wczesna edukacja i prewencja jest kluczem do profilaktyki, ale edukacja musi trwać więcej niż jedna kadencja sejmu i rządu.
Zdaniem prof. Andrzeja Matyi, kierownika Oddziału Klinicznego Chirurgii Ogólnej, Onkologicznej, Metabolicznej i Stanów Nagłych Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie, praktycznie nie istnieje w Polsce żadna strategia wyjścia z nałogu nikotynizmu.
– Powołane centrum leczenia uzależnień pomaga uzależnionym od alkoholu, narkotyków, nawet hazardu, ale nie od tytoniu. Tymczasem następuje wzrost ilości nałogowych palaczy w Polsce. Jeszcze niedawno było to 27 proc., teraz jest 29 proc. Widać zatem, ze coś tu nie działa – ocenił.
Joanna Rymaszewska z Katedry Psychiatrii Uniwersytetu Medycznego im. Piastów Śląskich we Wrocławiu zwróciła uwagę, że wiele osób nie daje rady rzucić palenia, wiec trzeba zaproponować im wprowadzenie dobrych rozwiązań ograniczających straty. Dodała, że problemem bywa syndrom odstawienia, który powoduje nie miej szkód dla organizmu niż sam nałóg.
– Potrzebne są przebadane produkty, które będą mniej szkodliwe od papierosów i pomogą pacjentowi stopniowo ograniczać przyjmowanie szkodliwych produktów do całkowitego rzucenie nałogu – wskazała.
– Jak podkreśliła, w kwestii palenia brakuje edukacji od podstaw. Od malucha należy uczyć, co jest fajne, a co nie – zaznaczyła.
Na konieczność edukowania od najmłodszych lat, a także rozszerzenia nauki na członków rodziny zwróciła uwagę prof. Violetta Szkrzypulec-Plinta, kierownik Katedry Zdrowia Kobiety i szefowa Zakładu Zdrowia Reprodukcyjnego i Seksuologii Śląskiego Uniwersytetu Medycznego.
– Przykładem może być mówienie o korzyściach np. szczepienia przeciw HPV. Edukujemy na poziomie rodzin, bo wiemy, na podstawie doświadczeń Wielkiej Brytanii, że 82 proc. dziewczynek nie zachoruje na raka szyjki macicy. Tymczasem tylko dziś cztery Polki umrą na tę chorobę – powiedziała.
O potrzebie edukacji w dziedzinie kardiologii wspomniał Paweł Kaźmierczak, dyrektor ds. medycznych American Heart of Poland. Zwrócił on uwagę, że w Polsce opieka szpitalna w dziedzinie kardiologii jest na dobrym poziomie.
– Pracujemy jeszcze nad rehabilitacją i opieką ambulatoryjną, tymczasem profilaktyka i edukacja są klamrą spinającą wszystkie te działania. Zwłaszcza, że problem niewydolności serca będzie narastał w najbliższych latach, my już staramy się edukować przyszłych pacjentów na temat profilaktyki dla nich, bo pobyt w szpitalu przy tym schorzeniu tylko pogarsza stan pacjentów – wyjaśnił ekspert.
Prof. Jerzy Jaroszewicz, kierownik Katedry i Oddziału Klinicznego Chorób Zakaźnych i Hepatologii, Śląski Uniwersytet Medyczny w Katowicach i prezes Polskiego Towarzystwa Hepatologicznego, wrócił do tematu nadmiarowych zgonów, o czym głośno było w pandemii, który w jego ocenie jest powiązany z profilaktyką zdrowotną Polaków – konkretnie z jej brakiem.
Jak wskazał ekspert, nadumieralność jest jednym z najważniejszych wskaźników, bo jest on obiektywny.
– Tymczasem w Polsce w czasie pandemii Covid-19 nadmiarowa liczba zgonów była najwyższa w Europie – wyniosła 693 proc., dla porównania w Czechach 590 proc., w Niemczech 312 proc., a w Szwecji 150 proc. Średnia długość życia w Polsce spadła o 2 lata – podał Jaroszewicz.
Zwrócił uwagę, że Polska na jedną osobę wydaje 1643 dolary, podczas gdy Szwecja ponad 4 tys. dolarów. Liczba lekarzy na 100 tys. mieszkańców w Polsce wynosi 237, w Szwecji 438.
– Przedwczesna śmiertelność z powodu marskości wątroby wśród Polaków to 24 osób na 100 tys. mieszkańców, w Szwecji 8 osób na 100 tys. mieszkańców – podał. Jak wyjaśnił profesor, to pokazuje inny poziom zasobów strukturalnych, który ma wpływ na poziom profilaktyki i leczenia. – Mając tak małe zasoby uważam, że nieźle sobie poradziliśmy w pandemii – ocenił Jaroszewicz.
Według ekspertów kluczem do ograniczenia chorób cywilizacyjnych jest edukacja, w którą zaangażowani powinni być wszyscy uczestnicy systemu ochrony zdrowia. Obok lekarzy, powinni być to również np. i dietetycy, psycholodzy i edukatorzy.