Reprezentacja Polski w ampfutbolu rozpoczęła w sobotę turniej Amp Futbol Cup. Do Warszawy zawitały reprezentacje USA, Japonii, Kostaryki i Anglii. Z dwiema pierwszymi zmierzyli się dziś podopieczni Dmytro Kameko.
KLIKNIJ W ZDJĘCIE GŁÓWNE I ZOBACZ FOTORELACJĘ Z WYDARZENIA
Niemal punktualnie o godz. 11:00 na płytę stadionu Hutnika wyszły reprezentacje Polski i Stanów Zjednoczonych Ameryki. Mecz bardzo dobrze rozpoczęli Polacy, którzy od początku narzucili swój styl gry. Już w piątej minucie piłkę w siatce umieścił Bartosz Łastowski. Wydawało się, że kolejne gole będą tylko kwestią czasu, ale od ok. 10-12 minuty goście coraz częściej zaczęli dochodzić do głosu.
W kilku sytuacjach znakomicie spisał się Igor Woźniak i to w dużej mierze dzięki niemu po stronie Amerykanów widniało zero. W drugiej części gry wynik ustalił Jakub Korzuch. Podopieczni Erica Lamberga o zmianę wyniku walczyli jednak do samego końca.
– Wynik pozytywny, atmosfera cieszy. Te pierwsze dziesięć minut to był taki styl trenera Kameko. Graliśmy wysoko, rywal nie wychodził z połowy. Szybko strzeliliśmy gola, ale później gra siadła. Dużo okazji po stronie Stanów Zjednoczonych, ten obraz gry się wyrównał. Igor Woźniak robił świetną robotę, zagrał niesamowity mecz, wyjął dużo piłek czemu zawdzięczamy to zwycięstwo. Później ta bramka na 2-0 uspokoiła grę, także z tego trzeba się cieszyć, ale obraz gry nie był taki do jakiego zostaliśmy przyzwyczajeni, jakiego byśmy chcieli – oceniał tuż po meczu Mateusz Widłak, prezes Amp Futbol Polska. – Trener buduje zespół na mistrzostwa Europy, to jest cel i cieszę się, że udało się ten pierwszy mecz w tym turnieju wygrać – dodał.
Po południu Japonia
O godzinie 16:30 Biało-Czerwoni rozegrali swój drugi turniejowy mecz. Tym razem rywalem była Japonia. I trzeba przyznać, że zawodnicy z Kraju Kwitnącej Wiśni postawili trudne warunki gry. Gospodarze długo nie mogli sforsować dobrze funkcjonującej obrony przeciwników. Jako pierwszy piłkę w siatce umieścił Dominik Abramczyk, który skrzętnie wykorzystał błąd golkipera gości. W drugiej połowie wynik ustalił Kamil Grygiel.
– Jesteśmy zadowoleni z tego dnia tak połowicznie, bo myślę że ten pierwszy mecz był wygrany, ale to było takie… męczące, męczyliśmy się w tym meczu, ale na szczęście udało się go wygrać – mówił tuż po spotkaniu z Japonią Kamil Grygiel. – W drugim meczu już widać było w naszej grze ogromną poprawę. Widać, że ten pierwszy mecz musiał być na „przetrawienie”. Cieszy te 6 punktów. Jutro również chcemy obydwa mecze wygrać – dodał.
Pytany o dotychczasową pracę z nowym szkoleniowcem zaznacza, że jest za wcześnie, by ją oceniać.
– Minęło mało czasu, bo to jest pierwszy rok. Żeby ocenić tę współpracę, to muszę poczekać do mistrzostw Europy, żeby ta praca, którą wykonujemy zaowocowała, bo bardzo długo byliśmy w jednym systemie grania. Po 10 miesiącach grania w nowym systemie, nie da się ocenić czy coś progresuje. Na pewno gramy inaczej i na pewno gramy fajnie – dodał strzelec drugiego gola w meczu z Japonią.
Ten pierwszy raz
Podopieczni Dmytro Kameko w niedzielę rozegrają dwa kolejne mecze w ramach Amp Futbol Cup. O godz. 11:00 z Kostaryką i o 20:00 z Anglią.
Pierwszy międzypaństwowy mecz rozegrają jutro także panie. O godz. 18:00 wybrzmi pierwszy gwizdek w meczu pomiędzy Polkami a Amerykankami.
– Myślę że wśród dziewczyn jest bardzo duży entuzjazm, ale i bardzo duży stres. Pamiętam nasz pierwszy mecz z męską kadrą. Nie spaliśmy w nocy, ani trenerzy, ani zawodnicy. Pamiętam te emocje i takie same widzę tutaj u pań, albo i jeszcze większe. To też dlatego, że ten mecz będzie przed naszą publicznością, przy takiej oprawie, z mediami, z kibicami, to zrobiliśmy wczoraj taki trening, gierkę, wspólnie z Amerykankami, żeby rozładować te emocje, przyzwyczaić je do tego, bo też one nie miały do czynienia nigdy w życiu z piłką nożną, w większości ze sportem. Bardzo dobrze się tam prezentowały, fajnie to wyglądało i myślę, że teraz już tak spokojniej podejdą do niedzielnego meczu – wskazuje Mateusz Widłak.