Drzwi do wspaniałego świata

Drzwi do wspaniałego świata
Fot. pixabay.com

„Już pierwszy kontakt z esperantystami otworzył przede mną ten idealny świat, którego szukałem: świat, w którym człowiek widzi w innym przede wszystkim człowieka, a narodowość, wyznanie, orientacja seksualna, poglądy polityczne są zupełnie nieistotne” – mówi Przemysław Wierzbowski, esperantysta z Białegostoku.

Projekt stworzony przez jednego człowieka – Ludwika Zamenhofa – wyewoluował do roli żyjącego języka międzynarodowego, zawierającego w sobie wieczną ideę braterstwa i pokoju między narodami.

Pierwszy podręcznik, zatytułowany Международный языкъ (Język międzynarodowy), który znany jest wśród esperantystów jako „Unua Libro” (Pierwsza Książka), został wydany w 1887 roku. Pseudonim Doktoro Esperanto, pod którym książka została wydana, wkrótce stał się określeniem języka – początkowo jako język doktora Esperanto, a następnie w skrócie jako esperanto.

Nazwa oznacza „mający nadzieję”, „nadzieja”. Zamenhof pozwolił użytkownikom decydować o rozwoju języka, dobrowolnie zrzekł się praw do niego, by nie być postrzeganym jako jego twórca, a jako inicjator. Zaprezentowany w „Unua Libro” język jest tym samym, którego używa się do dziś. Obecnie jest najbardziej rozpowszechnionym na świecie językiem pomocniczym.

Esperanto znalazło swoje miejsce w literaturze, muzyce, teatrze, czasopismach i badaniach naukowych, jednak jego najważniejszą rolą jest komunikacja – ponad barierami, ponad granicami. Porozumienie, dzięki któremu ludzie z całego świata mogą w rozmowach poruszać każdy interesujący ich temat.

Tak poznałam esperanto

Moja przygoda z esperanto zaczęła się w 1990 roku, kiedy do programu telewizyjnego „5-10-15” zaproszono esperantystów z Warszawy, którzy bardzo ciekawie i barwnie opowiadali o tym języku oraz o swoich międzynarodowych przyjaźniach. Na koniec podali adres klubu, więc postanowiłam napisać do niego, chociaż nie zdążyłam wszystkiego zanotować. Mój list dotarł jednak na ten niepełny adres i zostałam zapisana na korespondencyjny kurs esperanto w Kastora Klubo, czyli w Bobrzym Klubie. Niestety nie miałam możliwości poznać mówionego języka, tylko pisany.

W 2000 roku nawiązałam kontakt z warszawskim klubem Varsovia Vento – Warszawski Wiatr. Od tego momentu zaczęłam w bardzo aktywny sposób brać udział w różnych esperanckich imprezach, gdzie byli esperantyści z całego świata. W ten sposób moja znajomość tego języka stała się pełna, bo używałam go w mowie i na żywo, a nie sama przez pisanie listów.

W 2005 roku wzięłam udział w Międzynarodowym Kongresie Młodzieży (Internacia Junulara Kongreso) w Zakopanem, gdzie uczestniczyło 600 esperantystów z ponad 60 krajów. Tam poczyniłam bardzo duże postępy i od razu weszłam na wysoki poziom znajomości języka, czyli potrafiłam swobodnie porozumiewać się z innymi esperantystami.

Język dla każdego?

– Esperanto bardzo wiele wniosło do mojego życia, zarówno zawodowo, jak i prywatnie. W 2006 roku znalazłam ogłoszenie na popularnym wówczas serwisie grono.net i przyszłam na kurs organizowany w siedzibie Polskiego Związku Esperantystów. Języka nauczyłam się bardzo szybko, w sumie, został on stworzony po to, aby być łatwym. U mnie zaczęło się od fajnego sposobu na czas wolny, a skończyło na wycieczkach po całym świecie i nietypowej, esperanckiej rodzinie – mówi Natalia M. Żebrowska.

– Prywatnie jestem mamą dwujęzycznej dziewczynki. Anastazja od urodzenia słyszy w domu dwa języki, polski i esperanto (po polsku mówię do niej ja, w esperanto mój mąż). Ludzie trochę się dziwią, czemu wybraliśmy esperanto na drugi język dla naszego dziecka. Ja widzę w tym wiele zalet, Nastusia od początku może czerpać z kultury esperanckiej, a także jest bardzo uzdolniona językowo (teraz jeszcze uczy się angielskiego i idzie jej to w błyskawicznym tempie) – podkreśla.

Esperanto jest bardzo łatwy do nauki: ma mało wyjątków od reguły, a źródłem wyrazów i gramatyki są języki naturalne. Opiera się na stabilnym szkielecie, co uniemożliwia radykalne reformy. Każdy ma szansę osiągnąć wysoki poziom, a sam język ma bardzo uniwersalny charakter – nie należy do konkretnego narodu.

– Esperanto z pewnością dało większą świadomość języka, jego gramatyki i wielką ciekawość innych języków, powiązań między nimi. Jestem z pokolenia uczącego się powszechnie j. rosyjskiego; esperanto ułatwia mi naukę j. angielskiego, którego nie miałam w ofercie szkolnej, i włoskiego, który bardzo mi się podoba – zauważa Lidia Nowak.

– Miałem 18 lat. Wraz z rówieśnikami ze schyłku wspaniałego pokolenia X kończyłem właśnie liceum, gdy przyjaciel zaproponował, żebyśmy nauczyli się esperanto i podróżowali dzięki międzynarodowym kontaktom. Plan nie wypalił, ale jak się później okazało, to właśnie ta niewinna propozycja mojego znajomego na zawsze zmieniła moje życie. Esperanto nauczyłem się wkrótce po tym, ze względów, wstyd przyznać, czysto praktycznych. Potrzebowałem noclegu w Londynie i to właśnie dzięki językowi międzynarodowemu znalazłem tam hosta – opowiada Tobiasz Kaźmierski.

– Później, już w Poznaniu, ten sam przyjaciel zaprosił mnie na festiwal artystyczny w esperanto i, ku własnemu zaskoczeniu, udało mi się zrozumieć treść wielu ciekawych prelekcji. Przy okazji poznałem też moją dziewczynę, przyszłą matkę mojej córki – dodaje mężczyzna.

Drzwi do wielu karier

Esperanto może otworzyć drzwi do pracy w wielkim świecie i do działalności na jego rzecz za granicą.

–Jedną z ciekawszych rzeczy, jakie przydarzyły mi się dzięki temu językowi, był półroczny wolontariat w Rotterdamie. W Holandii znajduje się siedziba Światowego Związku Esperantystów, a także Światowej Młodzieży Esperanckiej (TEJO). Ja pracowałam dla tej drugiej organizacji. Praca była bardzo ciekawa, chociaż zajmowałam się tam głównie sprawami administracyjnymi. Odbierałam maile, pomagałam rozwiązywać problemy esperantystów, ale też zajmowałam się organizacją największej letniej imprezy esperantystów: Internacia Junulara Kongreso. Gdy byłam
wolontariuszką, spotkanie odbyło się w Wietnamie, poleciałam tam, aby reprezentować TEJO na tej międzynarodowej imprezie – opowiada Natalia M. Żebrowska.

Esperanto pomogło jej też w zdobywaniu wiedzy i rozwoju zawodowym.

– W 2014 wzięłam udział w szkoleniu „Train the Trainers”. Pozwoliło mi to parę lat później pojechać do Afryki, poprowadziłam tam szkolenie z organizacji imprez. Pół roku później odbyło się tam pierwsze IJK w Afryce, w którym również uczestniczyłam – dodaje.

Tobiasz Kaźmierski najpierw zaangażował się w wolontariacką działalność esperancką w swoim mieście, a później w Polskiej Młodzieży Esperanckiej.

– Ostatecznie przez 9 lat pracowałem dla Światowego Związku Esperantystów w Rotterdamie – podkreśla esperantysta.
Stworzony przez Zamenhofa język otwiera również drzwi do realizowania swojego nauczycielskiego powołania.

– Jestem nauczycielką edukacji wczesnoszkolnej, ale był czas, kiedy chciałam być germanistką. Można humorystycznie stwierdzić, że esperanto dało mi częściowo możliwość realizacji wczesnomłodzieńczych planów, jako że uczę języka. Od 13 lat istnieje współpraca miast partnerskich Herzberg i Góra, a w jej ramach wymiana młodzieży podczas letnich obozów SALO (Somera Arbara LernejO.). Aby te obozy były możliwe, w roku szkolnym prowadzę zajęcia nauki języka esperanto. Zajęcia są dodatkowe (w dużej ofercie zajęć pozalekcyjnych), więc staram się, żeby były atrakcyjne. Jest to więc często nauka przez zabawę, śpiew. Od pierwszej edycji Międzynarodowego Festiwalu Piosenki Esperanckiej we Wrocławiu prezentujemy piosenki w wykonaniu naszych dzieciaków, promujemy język, prezentując piosenki podczas szkolnych festynów oraz uroczystości esperanckich lub koncertów w naszym mieście – opowiada Lidia Nowak.

– Esperanta uczę od wielu lat na kursach dla dzieci i dorosłych w kraju i za granicą, stosując różnorodne metody nauczania. Praca z obcokrajowcami jest trudniejsza niż z Polakami z powodu braku wspólnego języka, jednak bardziej satysfakcjonująca, gdy osiąga się zamierzony cel. Cieszy mnie bardzo fakt, że wielu młodych ludzi uczy się tego języka z różnych powodów – dodaje Nina Pietuchowska.

Dla innych z kolei esperanto jest szansą do wyrwania się z rutyny
zawodowego i codziennego życia.

– Gdy zaczynałam moją przygodę z esperantem (mając 15 lat), było to moje okno na świat. Potem esperanto pomogło mi stworzyć rodzinę i wzbogacić jej życie przez wspólne esperanckie kontakty i wyjazdy. Esperanto było i jest też dla mnie odskocznią od życia zawodowego. Pozwala mi wciąż poszerzać horyzonty i robić nowe ciekawe rzeczy. Nazywam to wyrywaniem się z „zawodowej klatki” – śmieje się Joanna Filipowicz-Choroszucha.

Ludzie ponad granicami

Sama nawiązałam wiele przyjaźni, które pielęgnuję do dzisiaj oraz poznałam dużo osób z różnych kontynentów kochających ideę Zamenhofa. W tej chwili mam przyjaciół na całym świecie, z którymi utrzymuję kontakt i prowadzę rozmowy w esperanto przez internet oraz uczestniczę w wielu krajowych i zagranicznych esperanckich imprezach. Dla esperantystów granice nie istnieją.

– Esperanto pozwoliło mi szerzej spojrzeć na otaczający świat i lepiej go zrozumieć. Poznałam wielu ciekawych ludzi z całego świata, mam dzięki niemu wielu przyjaciół bliższych i dalszych. Mogę dzięki esperanto poznawać świat od „podszewki”, a nie przez autokarowe i hotelowe okno – mówi Nina Pietuchowska.

– Już w latach siedemdziesiątych ubiegłego stulecia w zawodowej prasie przeczytałem anons o kursie korespondencyjnym języka esperanto. I tak się zaczęło. Po roku nauki nawiązałem korespondencję z Węgrem, który „z marszu” wyraził chęć odwiedzenia mego kraju i mnie przy tej okazji. Nie będę wspominać, „biedne nasze słowniki”, niemniej rozumieliśmy się… – wspomina Henryk z Łomży.

– Bez znajomości języka esperanto raczej nie wyjechałbym do Paryża, Berlina, na Węgry, do Czech, Włoch, Chorwacji, Austrii, Litwy… Owocem tych wyjazdów są niezapomniane wrażenia i zawarte znajomości, m.in: we Wrocławiu miałem okazję osobiście poznać jOmO, w Pelplinie – rodzinę papieża Ratzingera, w Poznaniu zespół „Kajto”, na wczasach esperanckich w Kudowie wspaniałego esperantystę z Ukrainy, którego gościem byłem podczas 24. Kongresu Ukraińskiego Związku Esperanta we Lwowie – wylicza.

Esperanto od samego początku zdobyło zwolenników na całym świecie, a ich grono stale się powiększa, w ostatnich latach także za sprawą portali i platform internetowych, aplikacji i gier służących do nauki języka. Ważne są grupy, w których można doskonalić jego znajomość. Ciągle jestem członkiem warszawskiego klubu Varsovia Vento, gdzie mogę swobodnie używać języka Zamenhofa oraz czasami współtworzyć esperanckie audycje. Esperanto stało się moim sposobem na życie, które zostało mocno ubarwione przez przyjaźnie z ludźmi na całym świecie, pozwoliło na poznanie różnych kultur, krajów i mentalności.

Anna Kruszyk
oprac. Monika Szałas
Print Friendly, PDF & Email