Do zobaczenia

Do zobaczenia
Fot. Monika Szałas

Dziś dzień, kiedy sam nie wiem, czy się żegnać, czy mówić do widzenia. Numer „Razem z Tobą”, który aktualnie trzymacie Państwo w ręku, jest ostatnim, jaki wydajemy w ramach trzyletniej umowy z Państwowym Funduszem Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych.

Odkąd przyszedłem do redakcji w 2009 roku, po dziś dzień, zrealizowaliśmy tych projektów 7. Przez te wszystkie lata pismo ukazywało się w różnym nakładzie i częstotliwości. Wszystko uzależnione było od projektów, ich rozstrzygnięć i niejednokrotnie przedłużających się procedur konkursowych. Były więc okresy, kiedy Czytelnicy na nowe numery gazety musieli swoje odczekać.

Jednak za każdym razem, prędzej czy później, przychodziła dobra nowina i mogliśmy rozpocząć przygotowania poszczególnych numerów, zaplanowanych do wydania. Praca tym trudniejsza, gdy przychodziło zmierzyć się z czasowością treści, które miały pojawić się w poszczególnych numerach.

Zawsze stałem na straży tego, by Czytelnicy otrzymali pismo z możliwie najbardziej aktualnymi materiałami. Drugą żelazną zasadą pisma jest jego różnorodność tematyczna. Warto również wspomnieć, że jeszcze kilka lat temu na stronie internetowej naszego pisma (a więc źródła, skąd selektywnie czerpane są treści do zamieszczenia w drukowanej wersji) ukazywało się ok. dziesięciu-piętnastu tekstów dziennie.

Wraz ze startem nowej strony internetowej, a co za tym idzie, trwającym po dziś dzień rozwojem redakcji internetowej, tych treści robiło się coraz więcej. Dziś jest to nawet ok. czterdziestu materiałów na dobę. Jak więc widać, dziś zasoby potencjalnych treści do wersji drukowanej pisma są niewspółmiernie obszerniejsze, niż jeszcze kilka lat temu.

Ciągłe podnoszenie poprzeczki co do portalu „Razem z Tobą” sprawiło, że nastał moment, kiedy należało sobie zadać pytanie: „Czy jeszcze można więcej?”. Odpowiedź brzmiała: „Tak, ale…”. Tym „ale” okazało się być wydanie drukowane „Razem z Tobą”. Jak już wspomniałem wyżej, czasopismo – a konkretniej jego odpowiednie przygotowanie: począwszy od wyboru tekstów po skład i korektę oraz dystrybucję – pochłania sporo czasu.

Tymczasem włączył mi się „tryb online” i zdałem sobie sprawę, że na przygotowanie pisma do druku w kształcie takim, jaki chciałbym, by Państwo je otrzymywali, najzwyczajniej brakowało czasu, a czasami i sił.

„Robienie gazety” na szybko i bez odpowiedniej oprawy nie wchodziło w grę – choć muszę przyznać się Państwu, że był moment, kiedy tak parę numerów powstało. Wymuszone to było wieloma czynnikami – od kadrowych po techniczne – i nie było wówczas innego wyjścia. Sam jestem wobec tych wydań bardzo krytyczny, choć nikt nigdy nie zwrócił uwagi, że są mniej atrakcyjne niż poprzednie. Może więc nie było z nimi aż tak źle?

Żeby uniknąć podobnych sytuacji, a jednocześnie nie zamykać drogi rozwoju portalowi, dwa lata temu podjąłem decyzję, że wydawanie wersji papierowej zlecę jednemu z dziennikarzy zatrudnionych w redakcji. Jako naczelny od tej pory zatwierdzałem poszczególne materiały, plan
gazety oraz jej ostateczny kształt. Naturalnym wyborem osoby, która miałaby zająć się wydawaniem pisma, była Monika, która to jako jedyna ze wszystkich na stałe zatrudnionych w redakcji „czuła papier”. Rozwiązanie to pozwoliło mi dalej pracować nad rozwojem treści, które mogą Państwo czytać codziennie na razemztoba.pl.

Tak też doszliśmy do momentu, w którym wracam do pierwszego zdania tego tekstu. W październiku ubiegłego roku PFRON ogłosił nowy konkurs, w którym naturalnie wzięliśmy udział, chcąc zapewnić ciągłość wydawania pisma i portalu. Jako redaktor naczelny jestem z ramienia wydawcy – Elbląskiej Rady Konsultacyjnej Osób Niepełnosprawnych – osobą odpowiedzianą za wniosek, jego złożenie, napisanie oraz rozliczenie.

Jak się okazało po wielu tygodniach, kiedy Fundusz ogłosił wyniki konkursu, nasz wniosek został oceniony negatywnie. Po analizie kart oceny merytorycznej wniosku dotarło do mnie, skąd taka decyzja. I tutaj znów muszę się Państwu do czegoś przyznać: za taki obrót sprawy jestem sam odpowiedzialny, a konkretniej za błędy, które znalazły się we wniosku. W tych trudnych pandemicznych czasach zabrakło nadzoru i dodatkowych par oczu, które z pewnością zwróciłyby uwagę na rzeczone nieścisłości.

Wraz z wydawcą stoimy w przekonaniu, że popełnione błędy są możliwe do poprawy bez większych zmian w projekcie i wpływu nań – stąd złożyliśmy odwołanie. Na dzień oddania tekstu nie ma jeszcze decyzji względem naszej sprawy. Wierzymy jednak, że zakończy się ona pomyślnie i już niebawem będziemy mogli przez kolejne trzy lata wydawać dla Państwa „Razem z Tobą” w wersji papierowej. A tym donioślejszy będzie to dla nas czas, zważywszy, że w 2022 roku minie 25 lat, odkąd „Razem z Tobą” ujrzało światło dzienne.

Dziś mówię Państwu do zobaczenia i zachęcam do codziennego odwiedzania nas w sieci. Tam jesteśmy #CodziennieRazemzTobą. I zapewniam Państwa, że nawet najgorszy scenariusz nie zakłada opcji, by wersja internetowa naszego pisma zamilkła, a w „druk” i pomyślność decyzji wierzymy.

Print Friendly, PDF & Email