Dla mnie, to naprawdę niepojęte

Dla mnie, to naprawdę niepojęte
Fot. pixabay.com

Czym dla człowieka jest praca? Pytanie może wydawać się dość trywialne i niektórzy wręcz odpowiedzieliby, że w obecnych czasach nie opłaca się pracować. Pozostańmy jednak przy założeniu, że praca to coś dobrego i pożądanego.

Zapytane o to osoby najczęściej odpowiadały, że praca to źródło dochodów, coś co ułatwia realizację planów i celów życiowych, wspomaga własny rozwój i zapewnia poczucie bezpieczeństwa oraz dla niektórych bywa też sensem życia.

Posługując się słownikiem języka polskiego dowiadujemy się, że praca to: „celowa działalność człowieka zmierzająca do wytworzenia określonych dóbr materialnych lub kulturalnych; wytwór takiej działalności, zwłaszcza w dziedzinie nauki lub kultury; zajęcie, zatrudnienie jako źródło zarobku; też: instytucja, w której się pracuje zarobkowo; funkcjonowanie organizmu, narządu lub urządzenia; wielkość fizyczna określająca ilość energii potrzebnej do przemieszczenia ciała materialnego w przestrzeni, równa iloczynowi wartości siły działającej na to ciało przez wartość przebytej przez nie drogi”.

Definicja pokazuje więc, że pracą możemy nazwać dosłownie wszystko. Nawet najmłodsi w szkołach, gdzie idą się uczyć otrzymują od poszczególnych nauczycieli „prace domowe”.

Są jednostki, które (patrz: między innymi piszący te słowa) pracują znacznie więcej niż przewiduje norma, ale są to niekiedy wymogi zawodu jaki się wykonuje, bądź trudnej sytuacji życiowej, która do tego zmusza. Są też tacy, którzy się ochoczo do tego nie garną. Są tacy, dla których praca to przyjemność, ale i tacy – dla których to ciężki, niechciany, dokuczliwy obowiązek.

Występują jednak anomalie prawne, niezrozumiałe, szkodliwe, dyskryminujące wręcz przepisy, które wykluczają z rynku pracy osoby, które niejednokrotnie poświęciły swój rozwój, marzenia, plany zawodowe, by móc zaopiekować się chorym członkiem rodziny.

Opiekunowie osób z niepełnosprawnościami od lat walczą o prawo do podjęcia pracy mimo pobieranego świadczenia pielęgnacyjnego. Przepisy w tej materii są tak abstrakcyjne i niezrozumiałe, że wiele z tych osób wykluczają z rynku pracy i nie dają im choć częściowej możliwości zarabiania pieniędzy i utrzymania siebie i rodziny, dodania wartości swojemu życiu, wykorzystywania i rozwijania swoich kompetencji, uczenia się, przebywania wśród ludzi, posiadania znaczenia czy czucia się kimś potrzebnym. To dla tych aspektów wiele ludzi pracuje, tymczasem opiekunom osób z niepełnosprawnościami odbiera się tę możliwość, jakby dając do zrozumienia, że skoro dostajecie świadczenie pielęgnacyjne, to wasza „praca” jest przecież nagradzana a wdzięczność osób którymi się opiekujecie nieoceniona.

Ciekaw jestem, czy którakolwiek z osób, tworzących to prawo, tak ochoczo zrezygnowałby z wielu przywilejów – w tym szczególnie finansowych, by zająć się osobą z niepełnosprawnością. Śmiem wątpić! Zapewne albo nagle szybko zmieniano by przepisy, żeby jednak ta „szara rzeczywistość” tak nie doskwierała „panom i paniom” lub najzwyczajniej po prostu zleciliby taką opiekę komu innemu – w końcu nie na darmo się bierze takie pieniądze, a jak trzeba będzie, to i się poniesione koszty „odzyska” w taki albo inny sposób.

Problem ten istnieje nie od dziś i nie od ośmiu czy dziesięciu lat. On istnieje od wielu lat i nie rozwiązały go kolejne ekipy polityczne. Nie było woli politycznej? Tak, ta pewnie się pojawi tuż przed wyborami lub, gdy zacznie się ten „kapitał” opłacać politycznie. Równie szybko jednak propozycje rozwiązania mogą się pojawić, jak i zniknąć tuż po ogłoszeniu wyników wyborów. Dlatego też należy jak najszybciej i bez zbędnej politycznej przepychanki przywrócić opiekunom osób z niepełnosprawnościami godność i choćby namiastkę normalności. Wiele z tych osób jest w stanie podjąć zatrudnienie bez szkody dla osoby którą się opiekują.

Niepojęte dla mnie jest, dlaczego nikt z rządzących od lat nie chce zrozumieć, że umożliwienie pracy opiekunom osób z niepełnosprawnościami, to same plusy: osoba będąca pod opieką ma zapewnioną pomoc i wsparcie bliskiego, opiekujący się w wolnych chwilach realizuje się zawodowo i tym samym przynosi korzyści państwu w postaci podatków od umowy jaką ma z pracodawcą. Dodatkowe środki podreperują budżet rodzinny, co może przyczynić się do chociażby lepszej rehabilitacji osoby z niepełnosprawnością, czy wyjścia np. do restauracji o wyjeździe w wymarzone miejsce nie wspominając. Dzięki temu osoby te otrzymałyby „namiastkę normalności”, uczestnicząc w życiu społecznym i wspierając przez to inne dziedziny gospodarki. Kto, czego tu nie rozumie?

Opieka nad osobą z niepełnosprawnością nie należy do łatwych. Wymaga dużo sił, cierpliwości, poświeceń. Choć niejednokrotnie sprawowana jest przez większość doby, to tym bardziej trzeba docenić te osoby, które znajdą w sobie jeszcze siłę na jakąkolwiek działalność. Niejeden anioł nie udźwignie takiego ciężaru, a opiekunowie osób z niepełnosprawności dają radę. Oni muszą, chcą, nie mają innego wyjścia. Zamiast ich więc doceniać, wspierać, ma się wrażenie, że państwo spycha te osoby do szarej strefy, jakby zmuszając do aktywności „poza systemem”, „po cichu”.

Przypomnę tylko, że matka przebywająca na urlopie wychowawczym (tak, już kiedyś pisałem, że ładny mi to urlop [sic!]) może podjąć zatrudnienie w wymiarze do pół etatu. Z kolei matka dziecka z niepełnosprawnością opiekując się swoim dzieckiem, już takiej możliwości nie ma…

Ktoś zapyta: gdzie tu równość? Gdzie tu sprawiedliwość?

Print Friendly, PDF & Email