Przede wszystkim warto i należy przeczytać jakąś powieść lub wiersz; a jak już się nam to zdarza, to warto też czytać między wierszami, lektura będzie znacznie bogatsza – przekonuje prof. Thomas C. Foster w książce „Czytaj jak profesor”.
Foster przez ponad 30 lat uczył studentów, jak czytać literaturę. Jego książka dla studentów polonistyki i studiów humanistycznych to raczej lektura obowiązkowa, dla pozostałych – bardzo pouczająca, a przy tym błyskotliwie napisana. Nie ma zatem nic wspólnego z nudnymi wykładami. Wręcz przeciwnie: czyta się ją jak powieść. To opowieść o powieściach, o wierszach i dramatach, o dramatach literackich głęboko osadzonych w życiu.
Pisanie o twórcach i trudnym procesie twórczym ma dość bogatą tradycję w naszym kraju. Foster nie spadł nam z Księżyca. Warsztat pisarza 70 lat temu przybliżał Jan Parandowski w „Alchemii słowa”. Posłużył się tym, co zawsze się sprawdza, czyli anegdotkami o twórcach, znakomicie ilustrującymi ich życie i rozterki. Pięćdziesiąt lat temu Melchior Wańkowicz w dwóch tomach wydał „Karafkę La Fontaine’a”, a jeden z pierwszych rozdziałów poświęcił temu, że pierwszym krokiem do sukcesu jest – ciekawość.
Prof. Foster analizuje głównie powieści, mówi o tym, jakie są ich korzenie i odniesienia, powtarza, że nie ma czegoś takiego, jak całkowicie oryginalny utwór literacki.
Za pośrednictwem tej książki mam nadzieję zrobić to, co robię na zajęciach: dać czytelnikom pojęcie na temat tego, w jaki sposób zawodowi badacze literatury wykonują swoje sztuczki, zaoferować im szeroko zakrojone wprowadzenie do kodów i schematów, na których opierają się nasze odczytania
– podkreśla prof. Foster.
Jako przykład podaje Zygmunta Freuda, który „czytał” swoich pacjentów tak, jak badacz literatury odczytuje teksty, i stosował interpretację wyobrażeniową jako klucz do ich zrozumienia. Wprowadzony przez niego tzw. kompleks Edypa był przełomowym momentem w historii ludzkiej myśli, jak i literatury.
Autorzy często opisują w książkach, jak ludzie wspólnie ucztują, piją i jedzą. Pierwsze skojarzenie jest takie, że chodzi o komunię, o przyjaźń i wspólnotę, ale w literaturze często nie ona charakteru jedynie religijnego. W latach 60. XX w., kiedy wielu rzeczy nie można lub nie wypadało powiedzieć wprost, za takim wspólnym biesiadowaniem ukrywano podteksty seksualne. Dziś aż trudno w to uwierzyć, ale na tym przykładzie widać, jak wiele tekstów może być odczytywanych inaczej.
Najtrudniej odpowiedzieć na pytanie, jaka powieść stanie się ponadczasowa. Większość popularnych w swoim czasie utworów i pisarzy zanika wraz ze swym pokoleniem. Albo staje się po latach bestsellerem, choć została odrzucona przez współczesnych.
W książkach wspaniałe jest to, że żyją własnym życiem
– wyjaśnia Foster.
„Moby Dick” Hermana Melville’a nie spodobał się czytelnikom, podobnie jak „Wielki Gatsby” Francisa Scotta Fitzgeralda, co wydaje się dziś nie do pomyślenia. Prof. Foster tak to kwituje: „Jeśli chcecie wiedzieć, co świat sądzi o twórczości którejś współczesnej pisarki, skontaktujecie się z nami, proszę, za jakieś, hm, dwieście lat”.