Czym grozi pleśń w jedzeniu i w domu?

Czym grozi pleśń w jedzeniu i w domu?
Fot. Pixabay

Gdy w domu jest zbyt wilgotno – może pojawić się pleśń. To z kolei często nie pozostaje bez wpływu na zdrowie. Skutki mogą być różne, nawet groźna infekcja grzybicza. Warto wiedzieć, jak pleśń się zachowuje, czym grozi i jak się jej pozbyć. A jeśli jest na żywności – należy całość po prostu wyrzucić. Dowiedz się, dlaczego.

Jakiś czas temu świat obiegła historia 37-letniej, mieszkającej w Australii Amie Skilton, która, mieszkając w domu pełnym pleśni, miała z powodu wydzielanych przez grzyby substancji zapaść na chorobę Alzheimera. Zapytani przez jedną z telewizji niezależni eksperci stwierdzili, że opisane przez kobietę reakcje nie są możliwe, a tak się składa, że pani sprzedaje instrukcje usuwania pleśni. Można więc podejrzewać oszustwo. Nie zmienia to faktu, że grzyby pleśni dla ludzkiego zdrowia obojętne nie są, choć nie wszyscy mieszkający w jej pobliżu będą odczuwali wyraźne objawy.

Grzyby produkują m.in. mnóstwo zarodników, które z łatwością przedostaną się do układu oddechowego. Mogą też emitować tzw. mykotoksyny. Jak podają eksperci, w obecności pleśni w pomieszczeniu, mogą pojawić się symptomy podobne do kataru, ból gardła, świszczenie podczas oddychania, pieczenie oczu, zmiany skórne. Szczególnie silne objawy mogą jednak występować u chorych na astmę czy u osób na pleśń uczulonych. Może pojawić się m.in. gorączka, spłycenie oddechu. Co więcej, kontakt z pleśnią może wywołać grzybiczą infekcję, na co szczególnie narażone są osoby z osłabioną odpornością i cierpiące na schorzenia płuc.

Niebezpieczny kropidlak

Jedną z częstszych chorób wywoływanych przez pleśń jest aspergiloza atakująca zwykle układ oddechowy. Wywołują ją grzyby z rodzaju Aspergillus (kropidlak) – stąd nazwa. Większość gatunków kropidlaków jest niegroźna, ale niektóre mogą dla wrażliwych osób stanowić zagrożenie, atakując układ oddechowy. W najgroźniejszych przypadkach infekcja może przedostać się do naczyń krwionośnych i innych części organizmu. Eksperci zalecają szybką wizytę u lekarza m.in. w tedy, gdy osoba z astmą zauważy zmiany w oddechu. Jeśli przy obniżonej odporności rozwinie się trudna do wytłumaczenia gorączka, skrócony oddech, kaszel z krwią, potrzebna jest natychmiastowa pomoc. W przypadku aspergilozy kluczowe jest bowiem szybkie rozpoczęcie leczenia. Wśród objawów choroby może też pojawić się kaszel, pocenie nocne, utrata wagi, kłopoty z zatokami, zmiany skórne, w tym pęcherze i owrzodzenia.

Niestety, podobnie jak w przypadku bakterii, także wśród chorobotwórczych pleśni pojawia się lekooporność. Według naukowców, przyczyna leży w dużej mierze w masowym stosowaniu grzybobójczych środków w rolnictwie. Mają one, niestety podobną budowę, do przeciwgrzybiczych leków. Niedawno na ten problem zwrócił uwagę zespół z Imperial College London, który zauważył, że u ludzi można wykryć obecną w środowisku naturalnym, odporną na leki pleśń Aspergillus fumigatus.

– Zrozumienie (…) genetycznych podstaw ewoluowania oporności na leki w grzybach wymaga pilnej uwagi. Powstająca oporność osłabia nasze zdolności do zapobiegania i leczenia wywoływanych przez nie chorób – wyniki komentuje prof. Matthew Fisher, autor pracy, która ukazała się w piśmie „Nature Microbiology”. „Występowanie lekoopornej aspergilozy wzrosło z pomijalnych wartości przed 1999 rokiem do 3-40 proc. przypadków notowanych na terenie Europy. W tym samym czasie coraz więcej ludzi może być podatnych na zakażenie Aspergillus fumigatus ze względu na rosnącą liczbę osób poddawanych transplantacji komórek macierzystych lub narządów i leczonych lekami immunosupresyjnymi, a także cierpiących na choroby płuc, w tym poważne infekcje wirusowe – dodaje ekspert.

Pleśń w żywności

Ale grzyby Aspergillus nie bytują wyłącznie na ścianach, podłogach i dachach. To właśnie one odpowiadają za powstawanie na starej i/lub źle przechowywanej żywności biało-zielonego nalotu.

Jak wyjaśnia Iwona Sajór na stronie Narodowego Centrum Edukacji Żywieniowej, niektóre Aspergillus wytwarzają aflatoksyny, szkodliwe substancje, które „przyczyniają się do powstawania wolnych rodników tlenowych, mogą powodować wady w rozwoju płodu, mutacje genów, uszkodzenia wątroby, nerek, układu nerwowego i odpornościowego”. Zostały zakwalifikowane przez Międzynarodową Agencję Badań nad Rakiem (IARC, International Agency for Research on Cancer) do silnych substancji rakotwórczych. Głównie chodzi o pleśń rosnącą na orzeszkach ziemnych, orzechach czy ziarnach. Dlatego w kraju zanieczyszczone aflatoksynami mogą być przede wszystkim importowane produkty, takie jak wymienione już orzeszki ziemne, orzechy brazylijskie, pistacje, kukurydza czy ryż oraz produkowane z nich przetwory (np. masło orzechowe). Ważne jest więc, aby tego typu zakupy robić w sprawdzonych miejscach.

Jednak pleśń może wytwarzać różne toksyny. Dlatego, jeśli na żywności (pomidorze, porcji ryżu, chlebie) pojawi się choćby jedno ognisko pleśni, całą tę żywność należy wyrzucić. Odkrajanie zapleśniałego kawałka niewiele pomoże – szkodliwe związki już mogą się znajdować w pozostałej „zdrowo” wyglądającej części.

Zapalenie w mózgu

Jednocześnie cały czas rozpoznawane są nowe zagrożenia. Naukowcy z Hunter College, w eksperymentach na myszach zauważyli, że wdychanie przez nie zarodników pleśni może, aktywując układ odpornościowy, powodować zaburzenia pracy mózgu. Podanie zwierzętom do nosa zarodników grzyba Stachybotrys (grzyby znane z produkcji silnych mykotoksyn) wywoływało w hipokampie reakcję odpornościową, spadek produkcji nowych neuronów i związane z tym zaburzenia zdolności poznawczych, zachowania i przetwarzania emocji. Myszy miały m.in. problemy z pamięcią, szybciej reagowały na ból, zaczynały wykazywać objawy lęku.

– Ekspozycja na pleśń to wyraźny problem. Powodzie, przecieki budynków i rur skutkują rozpowszechnionym zanieczyszczeniem pleśnią. Nasze dane po raz pierwszy pokazują, że działanie zmierzonych ilości toksycznych oraz nietoksycznych zarodników pleśni aktywuje odpowiedź odpornościową w centralnym układzie nerwowym z towarzyszącymi jej dysfunkcjami poznawczymi i emocjonalnymi – piszą autorzy publikacji, która ukazała się w magazynie „Brain, Behavior, and Immunity”.

Uwaga na wilgoć i ciepło

Pleśń jest w środowisku powszechna i do domu dostaje się na przeróżne sposoby – przez okna, wentylację, na ubraniach czy butach. To normalne. Jednak, jeśli zarodniki znajdą przyjazne dla siebie warunki, mogą się zadomowić i zacząć rozwijać. Grzyby lubią przy tym ciepło i wilgoć. Chętnie więc rosną w miejscach przecieków dachów czy okien lub tam, gdzie przy niewłaściwej wentylacji często skrapla się woda. Dom po powodzi czy mieszkanie po zalaniu to zatem raj dla pleśni. Różne gatunki grzybów mogą przy tym rosnąć na przeróżnych materiałach – drewnie, kartonie, materiałach izolacyjnych, tapecie, dywanie, nawet na farbie.

Na szczęście większe skupiska pleśni można łatwo dojrzeć nieuzbrojonym okiem, a niekiedy także wyczuć generowany przez pleśń zapach. Dobrze jest też szybko wykrywać nawet małe przecieki (na przykład z dachu), a także miejsca kondensacji pary wodnej. Jeśli gdzieś regularnie skrapla się woda, trzeba pomyśleć o lepszej wentylacji. Dobra wentylacja ma szczególne znaczenie w miejscach o wzmożonej wilgotności – np. w łazience czy w kuchni. Jeśli doszło do zalania budynku, konieczne jest właściwe osuszenie. Jeśli już pleśń pojawi się na jakichś elementach wyposażenia domu – na dywanie, wykładzinie, meblach, czy na płycie kartonowo-gipsowej, fachowcy twierdzą, że taki element trzeba wyrzucić. Całe pomieszczenie trzeba przy tym dobrze wyczyścić i osuszyć, aby uniknąć ponownego zapleśnienia. Z twardych powierzchni, takich jak ściany, zwykle pleśń da się usunąć specjalnymi do tego środkami, roztworem wybielacza, a w łatwiejszych przypadkach nawet wodą z mydłem. Niekiedy jednak warto pomyśleć o wezwaniu fachowca. Uwaga – należy pamiętać, aby wybielacza nie mieszać z innymi chemikaliami, ponieważ mogą się wtedy wydzielić szkodliwe gazy.

Umywalka – domek dla grzybów

Grupa z University of Reading odkryła niedawno, że „doskonałym” rezerwuarem grzybów w domach i innych budynkach są umywalki – szczególnie syfony w odpływowych przewodach. Z 250 przetestowanych umywalek, niemal wszystkie obfitowały w grzyby.

– Znaleźć grzyby w wilgotnym, ciepłym środowisku to nie jest niespodzianka. Jednak umywalki i syfony były dotąd pomijane jako potencjalne miejsca gromadzenia się tych mikroorganizmów. To może być naprawdę ważne odkrycie dla osób, które mają osłabiony układ odpornościowy, ponieważ pomoże im w unikaniu zakażeń oportunistycznymi patogenami chowającymi się w umywalkach, takimi jak grzyby Fusarium – mówi kierujący badaniami dr Soon Gweon.

Badacze zwracają uwagę, że wiele z żyjących w odpływach grzybów jest odpornych na wysokie temperatury, niskie pH i niedostatek substancji odżywczych, a niektóre mogą nawet korzystać z mydła i innych detergentów w charakterze źródła cennego węgla.

– Choć wyniki te nie oznaczają zagrożenia dla zdrowia w środowisku, w którym mieszkamy, w takich miejscach jak szpital czy dom opieki, gdzie znajduje się wiele osób z obniżoną odpornością, rezultaty te mogą wskazywać na poważne niebezpieczeństwo – mówi dr Gweon. – Chcielibyśmy, aby opracowane zostały odpowiednie procedury czyszczenia, które ograniczą kolonizację przez grzyby umywalek i syfonów, szczególnie w miejscach, gdzie wiele osób używa jednej umywalki – dodaje.

Można się domyślać, że środki czystości ze zdolnością do dezynfekcji przynajmniej w jakimś stopniu pomogą. Tymczasem, na co dzień lepiej pamiętać o utrzymaniu w domu odpowiednich warunków, a to utrudni grzybom zasiedlanie miejsc dla nich nieprzeznaczonych. Na pewno nie można zapomnieć o częstym wietrzeniu i odpowiednim przechowywaniu żywności.

Źródło: Serwis Zdrowie
Print Friendly, PDF & Email