Czy nikt się nie dowie? Agnieszka Pietrzyk o nowym thrillerze

Czy nikt się nie dowie? Agnieszka Pietrzyk o nowym thrillerze
Fot. Biblioteka Elbląska

„Nikt się nie dowie” to ósma powieść Agnieszki Pietrzyk. Z okazji wydania najnowszej książki Biblioteka Elbląska zorganizowała spotkanie z pisarką. Z powodu pandemii koronawirusa można w nim było uczestniczyć tylko on-line. Spotkanie poprowadziła Aleksandra Buła.

Jak sama mówi, lubi kryminały – nie tylko pisać, ale i czytać, zaznacza jednocześnie, że kryminał i zawarta w nim zagadka ma zachęcić czytelnika do przewrócenia na następną stronę i doprowadzić go aż do samego końca. Agnieszka Pietrzyk była we wtorek gościem Biblioteki Elbląskiej, jednak spotkanie z czytelnikami dostępne było tylko w formie on-line.

Najnowsza powieść „Nikt się nie dowie” to thriller, którego akcja rozgrywa się w Kątach Rybackich, ale pojawia się tam także Elbląg. Czytelnik poznaje historię pewnej – jak zaznacza autorka – z pozoru szczęśliwej rodziny. Książka ukazała się w marcu tego roku.

Jak przebiegały prace nad książką?

– Chciałam czegoś nowego, nowego tła i dlatego wybrałam Mierzeję Wiślaną, a dokładnie Kąty Rybackie, które znam, bo jako nastolatka tam jeździłam. Taka niewielka miejscowość nadmorska bardzo się nadaje do kryminału a właściwie do thrillera z wątkiem kryminalnym, bo tam jest morze, plaża, las, przystań jachtowa. Poza tym jesienią taka miejscowość jest wyludniona, tam nie ma turystów, pozostają sami mieszkańcy, wszyscy się znają. To jest doskonała przestrzeń do zbrodni – mówi o swojej najnowszej książce Agnieszka Pietrzyk.

– Pracowało mi się wyjątkowo dobrze. Wcześniej pisałam książkę „Zostań w domu” – to jest książka o zamachu terrorystycznym. Ja tam musiałam być bardzo skoncentrowana, musiałam się bardzo mocno trzymać tych wszystkich procedur policyjnych, prokuratorskich. Musiałam pilnować pracy grupy antyterrorystycznej, pracy negocjatorów i pilnować tego wszystkiego w czasie, tego kto co ma zrobić. Wszystko to musiałam kontrolować, nawet kwestie techniczne budynku z wielkiej płyty, tam nie mogłam sobie „poszaleć”, wszystko musiałam sprawdzić. A tutaj? Tutaj, w „Nikt się nie dowie”, już tego nie ma. Nie ma śledztwa policyjnego ani prokuratorskiego. To śledztwo rozłożone jest na postaci cywilne – zaznacza Agnieszka Pietrzyk.

I jak mówiła w powieści mogła skupić się bardziej na bohaterach – ich motywacjach, decyzjach, postępowaniu i wyborach.

– Nie wykluczone, że Mierzeja Wiślana pojawi się i w następnych powieściach, bo to jest znakomite tło do kryminałów – zaznacza Pietrzyk.

Pytali też widzowie

Możliwość zadawania pytań mieli także widzowie, którzy śledzili transmisję facebookową Biblioteki Elbląskiej.

Jeden z widzów pytał o to skąd Agnieszka Pietrzyk czerpie pomysły na kolejne książki. – Zwykle na takie pytania odpowiadam w taki sam sposób: one [pomysły – red] przychodzą mi same do głowy. Jest trochę w tym prawdy, bo to nie jest tak, że ja siedzę i myślę i myślę: „A co tu napisać? A jaki wątek kryminalny? A o czym? A jak?” – wskazuje autorka „Nikt się nie dowie”.

Jak podkreśliła proces pisania danej powieści trwa zwykle około 10-12 miesięcy i podczas procesu powstawania danego kryminału nigdy nie korzysta ona z pomocy specjalistów, tj. policjantów, antyterrorystów, detektywów.

– Czytelnik jest najważniejszy. Zawsze, gdy piszę książkę, to myślę o tym jak ktoś będzie ją czytał. Czytelnik zawsze jest w mojej głowie […] Ja muszę tak czytelnika wciągnąć, żeby mu podsunąć różne tropy, żeby on się tych tropów chwycił, żeby szedł za tym śledztwem, które ja prowadzę i żeby czytelnik myślał, że zaraz zagadkę rozwiąże, żeby był blisko rozwiązania i żeby na końcu był jeszcze zaskoczony – mówi Agnieszka Pietrzyk.

Całą rozmowę Aleksandry Buły z Agnieszką Pietrzyk znaleźć można na facebookowym fanpage’u Biblioteki Elbląskiej. Tam odpowiedzi na pytania o to jakich autorów upodobała sobie Agnieszka Pietrzyk, ile czasu każdego dnia poświęca na pisanie i czy kiedyś odnajdzie się w innym gatunku literackim.

Fot. Biblioteka Elbląska
Print Friendly, PDF & Email