Czechy: Pierwszy dzień otwartych tarasów i ogródków restauracyjnych

Czechy: Pierwszy dzień otwartych tarasów i ogródków restauracyjnych
Fot. Pixabay

W Czechach w poniedziałek uruchomiono ogródki i tarasy restauracyjne. W wielu miejscach przywitano to z rozczarowaniem, w innych z nadzieją na szybszy powrót do normalności. Restauracje są zamknięte od 18 grudnia 2020 r.

– Jestem rozczarowany, bo liczyłem, że szybciej otworzymy całą naszą hospodę – powiedział PAP Jirzi obsługujący taras w lokalu „Pod kominkiem” w praskiej dzielnicy Malvazinki. W tym samym czasie zajmuje się tym, na co pozwolił rząd, zamykając jego firmę – sprzedażą przez okienko. Okazuje się, że przynajmniej w Pradze, gdzie jest wiele biur wielkich korporacji, system sprzedaży przez okienko lub dań rozwożonych do domów oraz firm sprawdził się i mimo otwartych tarasów nikt nie chce z niego rezygnować. Jirzi powiedział PAP, że oczywiście woli mieć „żywych i czasami rozrabiających gości” niż otwarte okienko, ale gdy przychodzili po dania, to zawsze można było z nimi porozmawiać.

Ta rozmowa, o której wspomniał, to część pradawnego zwyczaju w tutejszych hospodach, w którym stali goście są niezmiennym elementem tego lub innego lokalu. „Sztamgaści”, jak się ich w Czechach nazywa, mają swoje przywileje i zasługują na szacunek, a jak potrzeba to i na chwilowe odwrócenie wzroku. Takim „sztamgastem” w hospodzie „Pod Złotym Tygrysem” był pisarz Bohumil Hrabal. Przyprowadzał tam swoich znajomych: prezydenta Czechosłowacji i Czech Vaclava Havla oraz USA Billa Clintona.

Przy knajpie „Pod Złotym Tygrysem” tarasu, ani ogródka nie ma. Wszystkich witał napis: zamknięte. Grono rozczarowanych znowu się zwiększyło. Z zamkniętymi drzwiami musiał pogodzić się mieszkający od dwóch lat w Pradze Słowak, Peter Sovak. Studiuje na akademii medycznej w Pradze, która przed tygodniem wznowiła zajęcia praktyczne. Wykłady mają zacząć się za tydzień. – Skoro tutaj jest zamknięte, to wypiję piwo na Staromiejskim Rynku – powiedział. Dodał, że w większości tamtejszych ogródków kawiarnianych prawie nie ma gości, a lokale kuszą upustami o 20 proc. – Bez covidu nawet bym nie popatrzył w tamtą stronę – dodał Peter w rozmowie z PAP.

W ciągu dnia większość ogródków w pobliżu turystycznych miejsc była pusta. W kilku z nich krzesła i stoły tworzyły wysokie barykady oplecione łańcuchem. W innych miejscach stały tak jak trzeba, ale specjalne osłony deszczu nie były rozsunięte. – Nie wiem, jak będzie wieczorem. Będziemy mieć otwarte. Czekamy na gości aż do 22:00, gdy musimy zamykać – powiedziała PAP menadżerka restauracji „Pod Wieżą” Itka.

„Pod Wieżą” to jeden z lokali na szlaku królewskim przez centrum Pragi. Więcej tu pustych krzeseł i stolików niż gości. Nie ma zagranicznych przyjezdnych, a Czesi sami nie są w stanie zaspokoić podaży. Sytuacja zmienia się im dalej od centrum . W tych częściach miasta, gdzie zagranicznych gości nie widziano od dawna, nadzieję wiąże się z lokalnymi klientami. Także tutaj nie brak zamkniętych lokali. Jedne zbankrutowały, inne wykorzystują rządowe wsparcie na remont.

Restauracja „Na vinnici” ma wiele miejsc dla gości w ogrodzie pod lipami i kasztanami. Grill zawsze działał tu zawsze tylko w piątki, soboty i niedziele. – Wieczorne temperatury mogą wystraszyć naszych gości, ale szefowie zdecydowali, że będę pracować – powiedział PAP obsługujący grilla Standa. Krzątający się kelner powiedział PAP, że „nowy sezon wymaga poświęceń” – Także od naszych klientów – stwierdził, wskazując na pledy przygotowane dla wieczornych gości.

Z Pragi Piotr Górecki (PAP)
Print Friendly, PDF & Email