To była bardzo udana faza grupowa, w dodatku zakończona mocnym akcentem. Reprezentacja Polski w ampfutbolu pokonała we wtorek Niemców 6:0 w ostatnim meczu grupy D. Biało-Czerwoni awansowali do ćwierćfinału z pierwszego miejsca.
To była niezwykle bogata w gole faza grupowa ampfutbolowych mistrzostw Europy. 7 z Grecją, 15 ze Szkocją i 6 z Niemcami – to dorobek strzelecki reprezentacji Polski. Podopieczni Dmytro Kameko byli faworytami do wyjścia z grupy z pierwszego miejsca i nie zawiedli.
– Staramy się dać chłopakom pozytywnej motywacji – na przykład, że może uda się pobić rekord bramek. Chodzi o to, by byli cały czas skoncentrowani i zaangażowani w mecz. Chłopaki nie mają gospodarować siłami, a podejść maksymalnie do każdego rywala, nawet tego niżej notowanego. Idziemy zgodnie z planem, ale już myślimy o tym, jak pokonać najlepszych – mówił po dwóch pierwszych spotkaniach trener polskiej kadry Dmytro Kameko.
Faza grupowa mogła być pułapką, bo w meczach z teoretycznie słabszymi rywalami, grającymi w niskiej obronie, nie musi być wcale łatwo. Polacy pokazali jednak tempo, które dla wielu drużyn jest na dziś nieosiągalne.
– Przede wszystkim chodziło o to, żebyśmy się dobrze bawili, ale też byśmy szukali nowych rozwiązań i łapali nowy kontakt ze sobą na boisku. A to, że przy okazji siejemy strach, to tylko działa na naszą korzyść. Pobiliśmy rekord, jeśli chodzi o bramki na mistrzostwach Europy i pokazaliśmy, że nie będziemy odpuszczać żadnemu rywalowi. Staramy się walczyć od pierwszej do ostatniej minuty – zaznacza Krystian Kapłon.
A poprzeczka podczas francuskiego turnieju będzie tylko rosła. Przed nami faza faza play-off, w której nie ma miejsca na potknięcia, bowiem przegrywający odpada z walki o medale.
– Uważam, że jest jeszcze kilka elementów, które przed fazą play-off można poprawić. Mamy jutro dzień wolny, mamy więc czas, by to przemyśleć, może przećwiczyć, ale myślę, że fazę grupową można jak najbardziej zaliczyć do udanych, bo strzeliliśmy mnóstwo bramek, nie straciliśmy żadnej. Na pewno te wyniki sieją postrach w oczach rywali i tego się trzymajmy – mówił tuż po meczu z Niemcami Bartosz Łastowski. – Obawialiśmy się trochę jaki może być stan murawy po kilku, kilkunastu meczach, na razie wygląda świetnie, piłeczka chodzi tak jak na treningu, wszystko jest na tip-top, nie ma się do czego przyczepić. Nic tylko wychodzić na boisko, dawać z siebie 100 proc, cieszyć oczy kibiców i iść po kolejne zwycięstwa, aż do samego finału – dodał.
Pierwszy krok w stronę upragnionego finału Biało-Czerwoni mogą wykonać w czwartek. Powalczą wówczas o awans do najlepszej czwórki z Irlandią. Ten mecz zaplanowano na godz. 13:30.