Okiem naczelnego: Coraz mniej rozumiem ten świat

Okiem naczelnego: Coraz mniej rozumiem ten świat
Fot. pixabay.com

Coraz trudniej przychodzi mi napisanie tych kilkudziesięciu zdań, które od lat publikuję na pierwszych stronach drukowanej wersji Razem z Tobą. Generalnie przyczyny są dwie. Obie z nich nie napawają mnie optymizmem.

Pierwsza z nich dotyczy braku weny jak i – jeśli nie szczególnie – czasu do przemyśleń, których trzeba dokonać zabierając się za dłuższą formę wypowiedzi jaką tutaj operuję. W końcu do zapełnienia mam całą stronę, to daje ponad sześć tysięcy znaków. Łatwiej jest wypowiedzieć się na jakiś temat w kilku prostych zdaniach – najlepiej do trzech, czterech, niż zbudować składny tekst na całą stronę.

Na jednym ze szkoleń, w którym miałem ostatnio przyjemność uczestniczyć, po wykonaniu tzw. „testu postaw i zachowań”, prowadząca szkolenie po szybkim zapoznawaniu się z moimi wynikami, stwierdziła, że jestem osobą przepracowaną, przemęczoną i na skraju wypalenia zawodowego.

Aż tak źle, to (chyba) ze mną nie jest. Faktem jest, że ostatnimi czasy mam wiele na głowie – ale, spójrzmy prawdzie w oczy, któż z nas nie ma?

Już nie przesadzajmy, po prostu człowiek ma takie momenty w życiu, że musi trochę odpocząć, zwolnić obroty, by za chwilę znów móc wrócić na prawidłowe tory. Nie szukajmy problemu tam, gdzie go nie ma. Zresztą, jestem bardzo sceptycznie nastawiony do takich testów. Człowiek to istota bardzo złożona, zdolna do czynów i sił wydawać by się mogło niepojętych, i nie jest w stanie jej rozszyfrować „ot tak – na szybko”, zestaw określeń i przymiotników, z których dla każdej kategorii trzeba wybrać jeden najlepiej i najmniej pasujący do naszej osoby. Jestem niemal przekonany, że jakbym rozwiązał ten test jeszcze raz, w innych warunkach, czasie, czy stanie emocjonalnym – to wynik byłby zgoła inny. Więc nie ma co się tutaj doszukiwać racjonalnych wyników. Traktuję więc to, jako dobrą zabawę i przyczynek do oderwania się od codzienności.

Co nie zmienia faktu, że zmęczenie dokucza mi ostatnio, a czas płynie z prędkością znacznie szybszą niż to było do tej pory. Z drugiej strony, nie potrafię odpoczywać, więc to błędne koło toczy się wraz z biegiem wskazówek zegara.

Przez wszystkie te lata, które jestem w redakcji tematów poruszonych we wstępniakach było naprawdę wiele. Stąd też, kiedy zasiadam do napisania czegoś nowego, muszę każdorazowo mierzyć się z obawą: „czy aby się nie powtarzam”. Z drugiej strony, żyjemy w tak dziwnych, abstrakcyjnych, nielogicznych i w ogóle „pokręconych” czasach, że tematów do których warto by się odnieść, każdy dzień przynosi nam na pęczki.

Ostatnimi czasy sporo się dzieje w środowisku osób z niepełnosprawnościami począwszy od strajku tychże osób po zapowiedzi polityków dotyczące choćby świadczenia wspierającego. Jako, że jesteśmy pismem nakierowanym właśnie na tę grupę odbiorców, naturalnym wydawać by się mogło, że są to tematy nad którymi warto by się pochylić. W wielu tego typu sprawach, nie czuję się kompetentny, by wygłaszać w tej kwestii zdanie, stąd też oddaję to innym – mądrzejszym ode mnie. Mam to szczęście, że takie osoby współpracują z Razem z Tobą.

Ilona i Damian Nowaccy, Dominika Lewicka-Klucznik, to są osoby, które, w moim uznaniu, w tych tematach wypowiadają się na tyle fachowo, mając przy tym wiedzę praktyczną na ten temat, że nie ma sensu bym ja zwykły teoretyk, dokładał swoje pięć groszy.

Są jednak tematy, obok których nie można przejść obojętnie.

Każdy, kto jest rodzicem wie, że zdarza się w złości pomyśleć w coś w stylu „zatłukę” czy nawet to powiedzieć, „strzelić klapsa”, postawić do kąta. Złość (szczególnie ta największa) szybko mija, przychodzi refleksja, wyrzuty sumienia. To tylko dziecko. Nasze dziecko, dla którego niejednokrotnie zrobilibyśmy wiele, a w obronie którego bylibyśmy zdolni do oddania życia. Tym bardziej to, o czym za chwilę napiszę, nie mieści mi się w głowie.

Historię ośmioletniego Kamilka z Częstochowy zna każdy. Przerażająca, niewyobrażalna, makabryczna, potworna, nieludzka… Przymiotników można było by tu wstawiać bez końca. Szczególnie to, co się wydarzyło niepojętym jest dla rodzica – którym też jestem. Nie mieści mi się w głowie, jak można tak potraktować dziecko. Jak można ośmioletniej istocie zrobić coś takiego. Jak można być kimś takim dla drugiego człowieka? Jak można być matką i nie reagować? Aż ciśnie się na usta – „Przecież to nie matka! To potwór taki sam, jak ten oprawca”. Najbardziej przerażające w tym wszystkim jest to, że tych demonów zła Kamilek miał w swoim otoczeniu jeszcze kilkoro. Ślepych, głuchych, nieczułych…

W chwili, kiedy publikuję ten tekst na razemztoba.pl, media donoszą o wynikach prac specjalnej komisji, która przyglądała się pracy kuratorów i pomocy społecznej. „Obraz, jaki wyłania się ze sprawozdania, to szereg zaniedbań, nieudolnej pracy instytucji i lekceważenia przemocy wobec 8-latka”.

Kulisy tej sprawy pokazują wiele osób przyczyniło się pośrednio i bezpośrednio do tego dramatu i jak wiele instytucji nie reagowało, kiedy był na to czas. Chcąc to zrozumieć, walczę potokiem niecenzuralnych słów, które cisną się na usta oraz niedowierzaniem i bezsilnością. Nie chcę nawet myśleć, co czuło to dziecko, to jest ponad moje siły.

Czy jest na tym świecie adekwatna kara za taki czyn? Śmierć to chyba za mało…

Dokąd zmierza ten świat, że dorosły facet jest zdolny do takich czynów a matka nie reaguje na krzywdę własnego dziecka?

Coraz mniej rozumiem ten świat. Więc jak o nim pisać?

Print Friendly, PDF & Email