„Bo koronawirus”

„Bo koronawirus”
Fot. Pixabay

Tym razem redaktor naczelny bierze na tapet zimę, koronawirusowe wymówki, sprawę pobicia osoby z niepełnosprawnością i zapowiedź nadchodzącej wiosny.

W tym roku bez żadnych oporów możemy powiedzieć, że zima zaskoczyła nie tylko drogowców, ale i całe społeczeństwo. Pierwszy raz od lat mieliśmy zimową aurę, jaką znaliśmy jeszcze z lat dziewięćdziesiątych i wczesnomilenijnych.

Szkoda tylko, że święta były tradycyjnie „jesienne”, ale później już było tylko lepiej. Jakże mogłoby być pięknie, gdyby nie ta pandemia. Otóż to, koronawirus stał się dziś bardzo dobra wymówką i usprawiedliwieniem na wiele sytuacji. „Nie mogę, bo koronawirus”, „Nie dam rady, bo pandemia”, „Muszą Państwo poczekać dłużej, bo sytuacja epidemiczno-sanitarna”, „Tylko zdalnie, bo koronawirus”, „Poprosimy o telefon, oddzwonimy. Jesteśmy zamknięci, bo wirus”.

Takich odpowiedzi można by mnożyć. Średnio tygodniowo napotykamy się na nie kilkukrotnie w różnych kombinacjach. I co ciekawe, zazwyczaj dotyczą one wielu instytucji i urzędów szczebla państwowego, ale i nierzadko też prywatnego. Gdy jednak sprawa dotyczy przeciętnego Nowaka, to już termin – rzecz święta i tutaj nie może być mowy o żadnej zwłoce.

Zresztą, jeśli chodzi o sprawiedliwość w tej materii, to nigdy jej nie było. Urząd czy instytucja publiczna zawsze była na uprzywilejowanej pozycji. Terminy obowiązują tyko w jedną stronę, a pośpiech – w drugą. Zatem, spiesz się obywatelu, byś nie został ukarany, a przy okazji poczekasz, bo urząd ma czas, a jak trzeba to i więcej czasu.

Kiedyś mówiło się, że paluszek i główka to szkolna wymówka – dziś proponuję zastąpić je: „Bo koronawirus”.


W jednej z ogólnopolskich telewizji ostatnimi czasy pojawił się reportaż o nastolatkach, którzy pobili niepełnosprawnego mężczyznę. Kiedy mieszkańcy, którzy doskonale znali pobitego, postanowili wziąć sprawy w swoje ręce, gdyż odpowiednie służby do wyjaśniania tego typu spraw jakoś miały chyba ważniejsze sprawy na głowie, to młodzieńcy już nie byli tacy „mocni”. Wręcz matka jednego z nich we wspomnianym reportażu wspominała, że „syn nie ma teraz życia, boi się wyjść na dwór”.

Moim zdaniem, słusznie! W starożytności istniało coś takiego jak Kodeks Hammurabiego, w którym znalazło się słynne stwierdzenie: „Oko za oko. Ząb za ząb”. W Dekalogu z kolei przybrano bardziej „humanitarne” określenie: „Nie czyń drugiemu, co tobie niemiłe”. Pomyślmy, jak wiele przestępstw byłoby mniej, jakby sprawcy mieli świadomość, że spotka ich to samo, co uczynili drugiemu.


Przed nami najważniejsze ze świąt w polskim kalendarzu – majówka. Jeszcze do niedawna social media zsypane były zdjęciami „morsiej aktywności”, a już na horyzoncie czeka grillowanie. I tutaj mam wrażanie nie działa określenie „bo koronawirus”, a liczą się tradycja i dobrze schodzony napój, a także chrupiąca kiełbaska i soczysta karkówka.

Print Friendly, PDF & Email