Bieg z przeszkodami - od dyskryminacji do integracji

Bieg z przeszkodami  - od dyskryminacji do integracji
Fot. pixabay.com

Nie należę do kibiców sportowych. Doceniam sport – jego walory zdrowotne, przyjemność, jaką sprawia jazda na rowerze, pływanie czy gra w piłkę. Jeszcze bardziej cenię sport jako środek wychowawczy, kształtujący  charaktery, niwelujący nadmiar agresji – szczególnie w odniesieniu do trudnej młodzieży. Toteż budowę orlików uważam za jeden z nielicznych dobrych  pomysłów naszych władz.  Natomiast zawodowa piłka nożna budzi we mnie negatywne uczucia: zawodnicy traktowani jak towar, reprezentujący nie swoje państwo, ale to, które im więcej płaci, będące tajemnicą Poliszynela transakcje handlowe około meczy, ogromne dochody działaczy sportowych – to wszystko tworzy obraz szemranego biznesu, a nie sportu. Na dodatek kibole: gdy widziałam szpalery policjantów chroniących szlaki ich przejścia, zdewastowane mienie i pomyślałam, jak ogromne  publiczne pieniądze to wszystko kosztuje – a jest  tyle ważnych, niezaspokojonych potrzeb – byłam gotowa zburzyć wszystkie stadiony.

Toteż EURO 2012 nie budziło mojego entuzjazmu. Zmieniłam zdanie, gdy zobaczyłam rodziny zintegrowane w trzech pokoleniach, zapełnione strefy kibica przez przyjaźnie do siebie nastawionych ludzi, świąteczną atmosferę wyciszającą nawet gorszące kłótnie w telewizji. Wyniki meczów mnie nie interesowały (z wyjątkiem jednego, ale z powodów nie mających nic wspólnego ze sportem), ale już nie żałowałam na to swoich podatków.

Tylko szkoda, że takie zainteresowanie dotyczy wyłącznie sportu zdrowych zawodników. Zawody sportowe osób z niepełno sprawnościami są równie emocjonujące , a ich osiągnięcia budzą podziw. Niestety pozostają w cieniu – a powinny być na widoku, choćby dlatego, że łamią złe  stereotypy i pokazują, że osoba niepełnosprawna  może żyć pełnią życia. Nie mówiąc, o tym, że zdobywający laury niepełnosprawni zawodnicy też są chlubą swoich społeczności. Dla samych niepełnosprawnych sport ma jeszcze większe znaczenie, niż dla ludzi zdrowych – jako doskonała forma rehabilitacji medycznej i społecznej, sposób na łamanie barier psychicznych i budowania poczucia własnej wartości, szansa na udział w życiu społecznym  i na osiągnięcie sukcesu.
Wszystko to są oczywistości, które powinny mieć odzwierciedlenie w decyzjach władz. Niestety, w kolejce po wsparcie sport osób niepełnosprawnych przegrywa ze sportem zdrowych na wszystkich szczeblach. Daleko nie szukając, w Elblągu na ogólną kwotę 3 640 000 zł przeznaczoną w 2012 r. na sport, tylko 80 000 zł zaplanowano na zajęcia sportowe osób niepełnosprawnych.

A jest tyle możliwości. Praktycznie nie ma dziedziny sportu niedostępnej dla osób niepełnosprawnych. W mediach słyszymy o niepełnosprawnych zdobywcach szczytów i biegunów.
Elblążanie znają już siedzących siatkarzy, niepełnosprawnych ruchowo hokeistów. Ostatnio przeczytałam o drużynie piłki nożnej, w której zawodnikami mogą być tylko osoby, które utraciły co najmniej kawałek jednej kończyny: w przypadku bramkarza przynajmniej dłoni, w przypadku pozostałych zawodników stopy. Oczywiście są i tacy bez całej ręki czy nogi. Jest to szczególna drużyna także pod innym względem: grają w niej byli żołnierze, zwerbowani jako dzieci, mający na sumieniu wiele zbrodni, którym ten sport przywraca też równowagę psychiczną – rzecz dzieje się w Liberii. Takich drużyn piłkarzy bez nóg  jest więcej – ponieważ odbywają się mecze i turnieje.

Niestety, tylko nieliczni niepełnosprawni mają możliwość uprawiania sportu. Co prawda w Elblągu są placówki uczestniczące w olimpiadach specjalnych, od czasu do czasu organizują zawody sportowe warsztaty terapii zajęciowej, Polskie Stowarzyszenie z na rzecz Osób z  Upośledzeniem Umysłowym  utworzyło  klub judo, jest świetny Klub Sportowy ATAK , uprawiający sport wyczynowy. Wszystko to obejmuje jednak nieliczną grupę. Większość młodzieży i dorosłych niepełnosprawnych nie ma dostępu do sal i klubów sportowych, od dawna nie słychać o ogólno miejskich  spartakiadach czy turniejach specjalnych lub integracyjnych. Od lat bezskutecznie walczymy o likwidację barier architektonicznych na miejskim basenie – pływanie jest bardzo pożądaną formą rehabilitacji dla wielu niepełnosprawności.  Potrzebni są profesjonalni  instruktorzy i trenerzy, łatwy (tu także tani) dostęp do obiektów sportowych, odpowiedni sprzęt.  Kilka lat temu powstała co prawda strategia rozwoju sportu osób z niepełno sprawnościami, która miała być integralną częścią miejskiego programu – ale dawno o tym zapomniano.

Zgodnie z powiedzeniem, że lepiej późno, niż wcale – na fali zainteresowania sportem wywołanej EURO 2012 władze i instytucje miejskie niech pomyślą też o ludziach z niepełno sprawnościami , planując wydatki  na cele sportowe, zatrudniając instruktorów, organizując miejskie imprezy. Widok zawodnika o kulach na boisku powinien być czymś zwyczajnym i codziennym.

Print Friendly, PDF & Email