Był takim ”aniołem stróżem”

Był takim ”aniołem stróżem”
Fot. Adminstrator

Tuż przed oddaniem najnowszego numeru „Razem z Tobą” do druku dotarła do nas bardzo smutna wiadomość o śmierci Piotra Pawłowskiego – twórcy i prezesa Fundacji Integracja i Stowarzyszenia Przyjaciół Integracji, który przez ponad 25 lat działał na rzecz likwidacji barier architektonicznych, cyfrowych, społecznych i prawnych.

Nie ukrywam, że rozpoczynając swoją dziennikarską przygodę, często przeglądałem kierowaną przez Piotra Pawłowskiego „Integrację” zarówno w formie papierowej, jak i elektronicznej. Zawsze dobrze mieć wzór godzien naśladowania. Z czasem okazało się jednak, że z różnych względów „Razem z Tobą” bliżej do regionalności, za którą byliśmy i jesteśmy cenieni wśród czytelników. Nadal jednak Integracja była i jest pismem, do którego systematycznie wracam.

Zawsze byłem pełen podziwu dla Pana Piotra za jego wytrwałość w dążeniu do polepszenia warunków życia osób z niepełnosprawnościami. Imponowało mi, że mimo własnych ograniczeń wytrwale dążył do postawionych sobie celów i zawsze myślał o innych. W wywiadzie z okazji jubileuszowego wydania „Integracji” czytamy, że pismo dostrzega potrzeby społeczne i ma obowiązek reagowania na nie. Na co Piotr Pawłowski odpowiedział:

Nie użyłbym słowa obowiązek, bo przecież nikt mi nie każe zająć się tym, czy tamtym. Chodzi raczej o wykorzystanie własnych talentów. Wypadek dał mi w życiu szansę na to, żebym się zatrzymał. Bo zazwyczaj bywa tak, że gonimy w życiu, gonimy i nie ma czasu na to, żeby przemyśleć, kim jesteśmy. Ja dostałem taką szansę. Wypadek zmusił mnie do tego, żebym rozejrzał się w lewo, w prawo i podjął decyzję, w którą stronę chcę iść. Nie chodzi mi o to, żeby skoczyć do wody, by być zmuszonym do refleksji nad życiem. Nie to chcę powiedzieć. Ale warto się zatrzymać i przemyśleć sobie od czasu do czasu parę spraw. Wyjść poza schematy postępowania, które zmuszają do trybów funkcjonowania, które nie dają satysfakcji. Życie jest tak krótkie, że nie stać nas na to, aby angażować się w sprawy, które nie rozwijają, nie uczą, nie pozwalają pozostawić po sobie żadnego śladu. Gdyby nie wypadek, nie wiem, w jakim byłbym dzisiaj miejscu. Może, jak moi znajomi z korporacji, łapałbym się na myśli, że marnuję czas na czynnościach, których sensu nie widzę… Nikomu nie życzę takiego wypadku jak mój. Wysiłek ze strony rodziców, żony, przyjaciół, współpracowników jest nieprawdopodobny, bo przecież sam nie zrobiłbym niczego. A dlatego, że zapraszałem do współpracy wielu ludzi, pewnego dnia siłą rzeczy stałem się pracodawcą. Był czas, że Integrację stanowił 100–osobowy zespół. Nie byli to wolontariusze, ale pracownicy. Dziś mamy ponad 50 pracowników i ponad 600 wolontariuszy. To też jest poważny obszar odpowiedzialności. Odpowiedzialność za drugiego człowieka to najpoważniejsze zadanie.

Nie ma co ukrywać, środowisko osób z niepełnosprawnościami wraz z odejściem Pana Piotra straciło swojego „anioła stróża”, a przed kontynuatorami jego dzieła stoi niebanalne zadanie.

Ze swojej strony, a także całej redakcji oraz Zarządu Elbląskiej Rady Konsultacyjnej Osób Niepełnosprawnych, składam na ręce rodziny, przyjaciół i współpracowników Piotra Pawłowskiego szczere wyrazy współczucia.

Print Friendly, PDF & Email