Żywność – niezbędna i zbyt cenna, żeby ją marnować

Żywność – niezbędna i zbyt cenna, żeby ją marnować
Fot. Rafał Sułek

16 października obchodzony jest Światowy Dzień Żywności. W ubiegłych latach w wielu miastach w tym dniu maszerowali starsi, młodsi i bardzo młodzi aktywiści, nawołujący do nie marnowania żywności. W tym roku marszy nie będzie – na drodze stanął im koronawirus. Problem marnowania żywności pozostaje – ma nowe odsłony w czasie pandemii.

Wszyscy widzą w śmietnikach gnijące warzywa i owoce, spleśniałe pieczywo, zielone wędliny. To produkty zmarnowane w gospodarstwach domowych. Ile żywności ginie w zakładach utylizacyjnych nikt dokładnie nie wie. Zbadania tego problemu podjęła się Federacja Polskich Banków Żywności, angażując do współpracy wielu specjalistów. Ogłoszony dziś raport Federacji przedstawia wyniki badań prowadzonych od miejsca wytwarzania żywności, poprzez przetwórstwo, transport, handel, konsumpcję.

W gospodarstwach rolnych i hodowlanych powstają straty głównie z powodu złych warunków atmosferycznych (susze, powodzie, gradobicia), ale także z powodu złych praktyk w czasie zbiorów czy niewłaściwego przechowywania (np. w wilgotnych pomieszczeniach). Wielkość tych strat jest różna w różnych sektorach. Najwyższe notuje się w zbożach, następne w kolejności są warzywa i owoce, później wyroby mleczarskie. W przetwórstwie marnuje się najwięcej warzyw i owoców, na drugim miejscu jest tu branża olejarska, dalej mięsna i rybna.

Z kolei w transporcie straty są minimalne (0,019%) i z roku na rok mniejsze. Coraz lepsze są też warunki magazynowania.

Sieci handlowe są winne marnowania około 5% całej marnowanej ilości . Dzieje się tak już po wprowadzeniu ustawy o niemarnowaniu żywności. W największym stopniu dotyczy to pieczywa, które jest wyrzucane codziennie, w nieco mniejszych ilościach, ale też codziennie, wyrzucane są warzywa i owoce, świeże mięso i ryby, świeże mleko. Z powodu przekroczenia terminu ważności lądują w śmietniku artykuły mrożone, czasem mąka, kasza, czy makarony.

Zgodnie z obowiązującą ustawą sklepy muszą przekazywać niesprzedaną żywność organizacjom pozarządowym lub płacić za każdy utylizowany kilogram 10 gr. Bank Żywności w Elblągu codziennie przywozi z sieci handlowych 200 – 300 kg produktów spożywczych z bliskim końca terminem ważności, które przekazywane są do placówek i organizacji prowadzących dożywianie. Pracownicy Banku widzą, że ze sklepów wyjeżdżają palety różnych produktów do utylizacji – a szkoda, bo byłoby gdzie je zagospodarować.

Na etapie konsumpcji badania objęły gastronomię, stołówki, gospodarstwa domowe. W zakładach gastronomicznych proces marnowania zaczyna się już podczas zakupów – nie zawsze dobrze zaplanowanych, lub robionych na zbyt duży zapas. Przygotowując potrawy lokale gastronomiczne nie zawsze dobrze oszacują liczbę klientów, którzy je odwiedzą. Nie zjedzone potrawy są przechowywane, zależnie od rodzaju i składników, od 24 godzin do 5 dni. Najkrócej sałatki, surówki, przekąski, najdłużej wyroby garmażeryjne mączne lub ziemniaczane. W śmietnikach ląduje tu też duża ilość czerstwego pieczywa, częściowo wykorzystywanego do przygotowania tartej bułki. Wyrzucane są potrawy napoczęte, zepsute warzywa i owoce, przeterminowane produkty. Bardzo rzadko szefowie pozwalają zabrać niesprzedane potrawy pracownikom albo sprzedać je po obniżonej cenie.

Najwięcej żywności marnuje się, niestety, w gospodarstwach domowych, Aż 53,75% Polaków przyznaje się do wyrzucana jedzenia, w tym około 70% to resztki posiłków, pozostała ilość to zepsute lub przeterminowane produkty. Na pierwszym miejscu niechlubnej listy zmarnowanych produktów jest pieczywo, na następnych są owoce, nietrwałe warzywa (pomidory, ogórki, sałata itp.), wędliny i produkty mleczne.

Na pytanie dlaczego tak się dzieje, odpowiedzi jest kilka: niezaplanowane zakupy, ustawienie na przodzie w lodówce produktów o dłuższym terminie ważności, przysłaniając te z krótszym, przygotowanie zbyt dużej ilości jedzenia. Wielu respondentów twierdziło, że wykorzystuje resztki do przyrządzenia innych potraw lub je zamraża, ale i tak sporo zostaje wyrzuconych.

Czy coś zmieniło się w pandemii?

Spytano również sporą liczbę Polaków, czy pandemia koronawirusa zmieniła ich nawyki zakupowe i żywieniowe. Okazało się, że rzeczywiście tak jest. Ponad 80% badanych chodzi teraz do sklepów spożywczych rzadziej, za to kupuje więcej, przy czym około połowy robi większe zapasy.

Wzrosła liczba osób, które planują zakupy. Jednocześnie lockdown u 25 % respondentów rozwinął upodobania kulinarne – zaczęli gotować nowe potrawy i przygotowywać nowe wypieki. O 12% (z 50 do 62) wzrósł odsetek osób starających się nie marnować żywności. Nie udało się nie wyrzucać niczego – najczęściej marnowały się owoce, warzywa i w nieco mniejszej ilości pieczywo.

Można powiedzieć, że nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło.

Print Friendly, PDF & Email