Żuławy XXI wieku?

Żuławy XXI wieku?
Fot. Adminstrator

14 lipca w Państwowej Wyższej Szkole Zawodowej w Elblągu zaprezentowany został „Program Rewitalizacji Gospodarczej Obszaru Delty Wisły i Zalewu Wiślanego”, którego przygotowanie sfinansował Euroregion Bałtyk. Program, którego głównym tematem są Żuławy, rozszerzono o obszar Zalewu Wiślanego wraz z jego rosyjską częścią, żeby sprostać wymogom funduszu Phare. Oprócz Euroregionu Bałtyk, środki na ten cel wyasygnowali również marszałkowie Pomorza oraz Warmii i Mazur. Dokument, w wersji drukowanej i płytowej przedstawia się imponująco. Niestety, jego treść – wbrew rekomendacjom obu marszałków – bardzo rozczarowuje.
Krajobrazy Żuław – dzieło przyrody i człowieka
Przyroda zaczęła budować Żuławy około 16 tys. lat temu, kiedy cofał się lodowiec skandynawski. Płynąca z południa Wisła szukając ujścia do morza osadzała tu przyniesiony materiał tworząc coraz rozleglejszą deltę. W X wieku po rozlewiskach Wisły pływały statki wikińskie, w XIII  krzyżackie. Pod koniec XIII wieku pojawili się tu pierwsi osadnicy – Słowianie i Prusowie. Naturalny proces budowy delty jeszcze trwał. Został przerwany ingerencją człowieka, poprzez budowę obwałowań koryt rzecznych, a następnie osuszanie bagien i rozlewisk. Kolejni osadnicy przybyli tu z Holandii, przynosząc z sobą sztukę budowania tam i doświadczenie w zagospodarowywaniu podobnych terenów. W rezultacie wielowiekowej działalności w Delcie Wisły powstał system polderów1, odwadniany i nawadniany przez skomplikowany system melioracyjny. W ciągu wieków zmieniał się krajobraz Żuław. Gdy w połowie XIX w. wędrował przez Żuławy Wincenty Pol, kręciły się tu setki skrzydeł wiatraków, poruszających pompy, młyny, olejarnie, a nad kanałami powiewały żagle łodzi, którymi przemieszczali się ludzie i wożono wszystkie płody rolne do miast i przetwórni. Spod każdej zagrody można było dopłynąć łodzią do Gdańska lub Elbląga.
Dziś  wiatraki, a właściwie ich resztki, pełnią wyłącznie rolę zabytków, a pod żaglami pływają tylko turyści. W wyniku procesu komasacji (łączenia) polderów znikały kolejne rowy i kanały. Drogi wodne stopniowo zastępowano drogami lądowymi – co wymagało poważnych inwestycji, w tym budowy wielu mostów. Krajobraz Żuław – uboższy o wiatraki i żagle, wzbogacił się o aleje przydrożne i zwodzone mosty. Przez wiele lat płody rolne i ludzi woziła też kolej wąskotorowa, dziś nieczynna.

Nieustanny stan alarmowy
Natomiast, tak jak dawniej, Żuławy są nieustannie zagrożone powodzią. Z różnych powodów: na skutek przerwania wałów w czasie wezbrań, po ulewnych opadach, lub zalania przez sztormowe fale na Zalewie Wiślanym. Istnienie Żuław zależy od sprawności urządzeń przeciwpowodziowych oraz systemu ostrzegania.
Dawna społeczność żuławska wypracowała szereg sposobów obrony przez powodzią, zaczynając od specyficznej orki, po lokalny samorząd. W 1407 roku wydana została specjalna ustawa, regulująca obowiązki mieszkańców Żuław i podział zadań przy obsłudze i konserwacji urządzeń melioracyjnych oraz w sytuacji zagrożenia powodzią. Mieszkańcy wybierali Zarząd Tam, który nadzorował wszystkie prace. Nad poszczególnymi odcinkami wałów czuwali wałowi, chłopi dbali o dobry stan rowów, wszyscy wspólnie decydowali o budowie nowych tam, śluz i pompowni. Zarząd Tam był uznawany przez wszystkie kolejne władze kolejnych państw, w granicach których znalazł się  teren Delty Żuław  i cieszył się autonomią. Kolejne pokolenia mieszkańców Żuław dziedziczyły poczucie odpowiedzialności za stan urządzeń, a także poczucie więzi społecznych i wspólnoty interesów.

Przerwana ciągłość trwania
Cały ten dorobek przepadł w czasie wojny, gdy dotychczasowi mieszkańcy musieli opuścić Żuławy zalane przez cofającą się armię niemiecką. Jak pisze Maria Lubocka-Hoffmann ‚2, „…nastąpiło zjawisko, które można nazwać przerwaniem ciągłości trwania i użytkowania”. Żuławy zostały osuszone w rekordowym tempie: w 1948 roku funkcjonowały  wszystkie urządzenia, a w r.1950 na polach żuławskich pracowali już nowi rolnicy.  Powojennym osadnikom, przybyłym nieraz z dalekich stron, nie miał kto przekazać wiedzy o naturze Żuław i wielowiekowych doświadczeń. Zastane zabytki nie miały dla nich żadnej wartości poza użytkową.  Do dziś nie wykształciły się  też tak silne więzi społeczne i poczucie tożsamości. Kilka dziesiątków lat „komuny” nie sprzyjało tym procesom; samorząd zastąpiły partyjne egzekutywy, które razem z decyzyjnością przejęły też na siebie odpowiedzialność, zwalniając od niej obywateli. Wrogi stosunek do prywatnej własności rolnej w okresie stalinizmu i tragiczne przejścia wielu rodzin związane z ówczesna polityką rolną, również nie pomogły nowym mieszkańcom poczuć się gospodarzami tej ziemi.

Wiele słów – (prawie) zero „kasy”
Żuławami, jako terenem o dużych potencjalnych możliwościach rozwoju produkcji rolnej, zainteresowano się w latach 60-tych. Powstał wtedy pierwszy kompleksowy plan rozwoju Żuław. Kolejne takie plany powstały w r.1986 i 1992. Szczególnie interesujący był program ostatni, tzw, „holenderski”, opracowany we współpracy polsko-holenderskiej na podstawie porozumień Rządów Polski i Królestwa Holandii. Program ten wzbudził duże zainteresowanie i dyskusje w związku z pomysłem zalania wybranego fragmentu delty Nogatu, w celu odtworzenia naturalnego środowiska delty i wyeksponowania go, jako atrakcję przyrodniczą.
Wszystkie te programy różniły się szczegółowymi rozwiązaniami, jednak miały podobne cele: zabezpieczenie istnienia przestrzeni Żuławskiej poprzez rekonstrukcję i modernizację systemów wodno-melioracyjnych, wyposażenie w niezbędną infrastrukturę, podniesienie atrakcyjności życia na Żuławach, odbudowę ich tożsamości, stabilne rolnictwo, ochronę dziedzictwa kulturowego i środowiska przyrodniczego. Niestety, z powodu braku środków, żaden z nich nie został do końca zrealizowany. Jednocześnie, chroniczny brak pieniędzy przyczynił się do stopniowego pogarszania się stanu technicznego systemu melioracyjnego, a wiele zabytków popadało w ruinę.

W dwóch województwach
Sytuacja Żuław pogorszyła się znacznie w wyniku nowego podziału administracyjnego kraju – gdy zostały podzielone pomiędzy dwa województwa: pomorskie i warmińsko-mazurskie. Złagodzić skutki tej decyzji miało powołanie w 1999 r. Pełnomocnika d.s. Żuław, którym został Jacek Bocheński.  Niestety, nie było to dobre rozwiązanie. Pełnomocnik działał w oparciu o porozumienie władz dwóch województw. Decyzje mieli podejmować wspólnie wojewodowie pomorski i warmińsko-mazurski, za zgodą obu sejmików. Nie trzeba mieć wielkiej wyobraźni, żeby zrozumieć, jak trudno było uzyskać konsensus tych czterech ciał. Niemniej w biurze Pełnomocnika, we współpracy z wysokiej klasy specjalistami, powstało wiele materiałów i informacji o sytuacji na Żuławach i ciekawe projekty, dotyczące kompleksowej rewitalizacji Żuław, w których problemy społeczne traktowane były z równą pieczołowitością, jak gospodarka.
Jednak alarmujące raporty nie odnosiły skutku. Nie został też przyjęty wniosek wykonania kompleksowego planu zagospodarowania całych Żuław, w którym określono by formy rozwoju dla poszczególnych rejonów, uwzględniające lokalne uwarunkowania przyrodnicze, społeczne i techniczne.
Po kolejnych wyborach parlamentarnych stanowisko pełnomocnika zostało zlikwidowane.

Ciągle źle się dzieje na Żuławach
Sytuacja w każdym obszarze życia na Żuławach, nieustannie się pogarsza. Wołania o pomoc z różnych stron, nagłaśniane wielokrotnie przez media, nie przyniosły znaczących rezultatów. Wieloletnie zaniedbania doprowadziły do powstania niekorzystnych zjawisk i problemów, których rozwiązanie przerasta możliwości władz lokalnych. Najważniejsze z nich to: zwiększenie zagrożenia powodziowego ze względu na pogarszający się stan techniczny urządzeń ochrony przeciwpowodziowej, znaczny spadek efektywności gospodarki rolnej oraz często obserwowane zjawisko wykorzystania rolniczej przestrzeni produkcyjnej niezgodnie z naturalnymi predyspozycjami, a także brak kanalizacji i systemów unieszkodliwiania ścieków na obszarach wiejskich, brak kompleksowego rozwiązania problemu utylizacji odpadów stałych,  zły stan techniczny wodociągu żuławskiego, dróg oraz mostów, postępująca degradacja zabytków kultury materialnej.

Specyficzny region, wymaga specyficznych rozwiązań
Specyfika Żuław  – zdaniem byłego Pełnomocnika – wymaga indywidualnego podejścia do tych problemów. Dotyczy to nie tylko osłony przeciwpowodziowej oraz gospodarki rolnej,  ale także ochrony środowiska przyrodniczego, które ze względu na duży obszar depresji i specyficzne stosunki wodne, jest szczególnie wrażliwe na wszelkie zanieczyszczenia.
Należałoby tworzyć warunki zachęcające rolników do przywracania najlepiej dostosowanych do warunków przyrodniczych, form gospodarki rolnej oraz rozwoju małych przetwórni opartych na ekologicznych technologiach. Takie podejście wymaga wprowadzenia odrębnych przepisów prawnych i mechanizmów ekonomicznych. Odrębnym tematem jest ocalenie tożsamości kulturowej Żuław – z każdym dniem coraz trudniejsze, z uwagi na coraz gorszy stan techniczny zabytków oraz lekceważący stosunek do zabytkowych urządzeń technicznych.

Czy najnowszy „Program Rewitalizacji Gospodarczej Obszaru Delty Wisły i Zalewu Wiślanego” przywróci Żuławy do życia? – z tym pytaniem zwracam się do Jacka Bocheńskiego.
– Program jest niewątpliwie jednym z ważnych dokumentów (od 1999 r. było ich cztery), które mogą przyczynić się do przyśpieszenia realizacji niektórych elementów infrastruktury technicznej – odpowiada były Pełnomocnik ds. Żuław. Jest on jednak zbyt ogólnikowy i brakuje w nim siły sprawczej, czyli instrumentów działania, które byłyby w stanie doprowadzić do kompleksowej rewitalizacji tego obszaru. Takim instrumentem mogłoby być np. ”prawo żuławskie”, które poprzez mechanizmy prawne i ekonomiczne oddziaływało by na zachowania mieszkańców, organizacji samorządowych i pozarządowych oraz podmiotów gospodarczych. Tylko wspólne, pozytywne działanie społeczności lokalnej oraz organów administracji publicznej, może bowiem doprowadzić do stworzenia Żuław XXI wieku, gdzie wysokie koszty ponoszone przez rząd na zapewnienie bezpieczeństwa, będą zrekompensowane odbudowaną gospodarką i rozwojem turystyki. Szkoda też, że nie znalazł w programie  miejsca pomysł rewitalizacji wybranych wsi, jako modelowego rozwiązania dla całych Żuław, które mogłoby poprawić wizerunek Żuław i zwiększyć ich walory turystyczne.

Zatopiony Elbląg
Od siebie dodam, że bardzo rozczarowało mnie pominięcie milczeniem Elbląga – najbardziej predysponowanego do pełnienia roli stolicy obszaru objętego programem, tj. Żuław i Zalewu Wiślanego – i przez całe wieki tę funkcję pełniącego. To w Elblągu przez wiele lat funkcjonowały instytucje w wielu dziedzinach obsługujące ten region. Mimo rozcięcia granicą województw, nie zostały zerwane dawne, różnorodne  związki, a  mieszkańcy żuławskich powiatów nadal postrzegają Elbląg, jako swój ośrodek obsługowy.
Tymczasem Elbląg w cytowanym programie został zdegradowany do poziomu Nowego Dworu (z całym szacunkiem dla tego miasta). Jeśli nawet Żuławy, dzięki programowi rewitalizacji, zostaną uratowane przez powodzią, to Elbląg został w nim zupełnie zatopiony.
Elblążanie nie powinni przejść nad tym do porządku dziennego.  Teresa Bocheńska Wersja archiwalna wpisu dostępna pod adresem: http://razemztoba.pl/beta/index.php?NS=srodek_new_&nrartyk= 1141

Print Friendly, PDF & Email