Zdrowie: Co roku o 40 proc. rośnie liczba nieszczepionych dzieci. Ministerstwo Zdrowia podkreśla, że lepiej ufać lekarzom niż szamanom

Zdrowie: Co roku o 40 proc. rośnie liczba nieszczepionych dzieci. Ministerstwo Zdrowia podkreśla, że lepiej ufać lekarzom niż szamanom
Fot. Adminstrator

Odsetek zaszczepionych osób w Polsce sięga 95 proc. Od kilku lat można jednak zaobserwować tendencję spadkową. Co roku o 40 proc. rośnie liczba nieszczepionych dzieci.

Warto ufać lekarzom, a nie szamanom – przekonuje Jarosław Pinkas, wiceminister zdrowia i podkreśla, że to właśnie szczepieniom dzieci zawdzięczają zdrowie. Chronią one także dorosłych przed chorobami zakaźnymi. Niektóre szczepionki odgrywają ważną rolę w profilaktyce nowotworowej.

– Mam obecnie problemy z coraz to większymi ruchami antyszczepionkowymi. Pojawiła się przestrzeń do ich działania, wirtualna sieć, czyli Facebook i Twitter. Radzimy sobie jednak z tym coraz lepiej, jest większa grupa młodych lekarzy i absolwentów zdrowia publicznego, a także osób, które potrafią analizować badania naukowe i przeciwstawiać się argumentom typu: „tak mi się wydaje”, „słyszałam, że..” – ocenia w rozmowie z agencją Newseria Biznes Jarosław Pinkas, sekretarz stanu w Ministerstwie Zdrowia. – Im nas będzie więcej w sieci, im bardziej racjonalnie będziemy wszystko argumentować, tym bezpieczniejszym krajem będziemy.

Ocenia się, że w Polsce odsetek zaszczepionych osób sięga ok. 95 proc. populacji. Taki odsetek zapobiega szerzeniu się zachorowań na choroby zakaźne, chroniąc nie tylko osoby, które się zaszczepiły, lecz także te, które z powodu przeciwwskazań zdrowotnych nie mogły zostać zaszczepione. Ocenia się, że taki odsetek oznacza odporność populacyjną. Jak wynika z raportu Najwyższej Izby Kontroli, łącznie w latach 2011–2014 liczba osób uchylających się od poddania się obowiązkowym szczepieniom ochronnym wzrosła jednak z ok. 5 tys. do ponad 12 tys. osób.

– Komuś trzeba ufać, a myślę, że warto jednak ufać lekarzom, nie szamanom. To pokazuje np. ostatni przypadek z żabą amazońską. Nie możemy jednak odchodzić od standardowej, dobrze działającej medycyny, bo mimo kolejek mamy jednak wyśmienicie wykształconych lekarzy, udzielamy gigantycznych świadczeń zdrowotnych. Dzieci, które nie są chore, zawdzięczają swoje życie i zdrowie przede wszystkim temu, że są szczepione – przekonuje Pinkas.

Co roku  o ok. 40 proc. rośnie liczba nieszczepionych dzieci. Jak podkreśla NIK, zdaniem Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego sugestie o możliwości ograniczenia szczepień z powodu spadającej liczby zachorowań są niesłuszne. Zmniejszenie zapadalności na część chorób jest konsekwencją wdrożenia obowiązkowego systemu szczepień. Istnieje ryzyko, że jego przerwanie mogłoby doprowadzić do powrotu zachorowań.

– Istotne jest, żeby utrzymać wysoki procent szczepienia dzieci, nie zwalniać tempa i zaangażowania, ale zachęcać do szczepień nie tylko dzieci, lecz także dorosłych, którzy np. nie mają szczepienia przeciwko WZW B, odrze czy różyczce, a nie chorowali na te choroby. To bardzo ważne. Szczepienia przez całe życie – tak to powinno wyglądać – tłumaczy Paulina Karwowska ze Światowej Organizacja Zdrowia.

Co roku prawie 60 proc. dzieci (do 18. miesiąca życia) szczepionych jest przeciwko błonicy, tężcowi, krztuścowi, poliomyelitis i haemophilus influenzae typu b przy zastosowaniu nowoczesnych szczepionek wysokoskojarzonych, tzw. 5w1 lub 6w1. Zdaniem ekspertki istotne jest jednak to, by lekarze zachęcali do szczepień tych dorosłych, którzy mają braki w szczepieniach.

– Szczepienia są takim naszym dobrem, przede wszystkim chronią nas przed chorobami zakaźnymi, które mogą mieć ciężkie powikłania. Mówimy tu o chorobach, które w okresie dzieciństwa mogą przebiegać łagodnie, ale też mogą nieść ze sobą ryzyko dużych powikłań, a nawet zgonu. Szczepienia są też bardzo kosztoefektywne – przekonuje Karwowska. – Trzeba rozmawiać i zachęcać do tego, żeby rodzice szczepili dzieci, a dorośli uzupełniali brakujące szczepienia. Wiedza jest głównym narzędziem. 

Dostępne są również szczepionki chroniące przed chorobami, które dotykają znaczną część populacji i odpowiadają za dużą część zachorowań.

– Doczekaliśmy czasów, w których mamy szczepionkę na raka dostępną w aptece. To niezwykle ważne szczepienie dla kobiet, które zabezpiecza przed zachorowaniem na zmiany przednowotworowe, czyli profilaktyka pierwotna. Zabezpiecza nie tylko przed rakiem szyjki, lecz także rakiem pochwy, sromu, odbytu, krtani, gardła, migdałków, przełyku i oskrzela. Spektrum zastosowania jest więc bardzo szerokie – mówi dr hab. n. med. Bogdan Michalski, kierownik Oddziału Klinicznego Ginekologii Onkologicznej w Okręgowym Szpitalu Kolejowym w Katowicach.

Rak szyjki macicy to obecnie drugi po raku piersi pod względem częstości występowania nowotwór kobiet. Rocznie zapada na niego 0,5 mln kobiet, z czego 233 tys. umiera. Szczepionka przeciw HPV, czyli wirusowi brodawczaka ludzkiego odpowiedzialnego m.in za powstawanie raka szyjki macicy (RSM) szybko trafiła na listę Programu Szczepień Ochronnych jako szczepienia zalecane. Zwłaszcza że, jak podkreśla Michalski, samej szczepionki czterowalentnej wydano ponad 250 mln dawek, w których nie stwierdzono żadnego przypadku negatywnego zdarzenia.

– W Polsce nie mamy ani programu szczepień, ani programu profilaktyki cytologicznej. Ten, który był wprowadzony wiele lat temu, został zawieszony przez Narodowy Program Zwalczania Raka w 2015 roku, nie przyniósł żadnego spodziewanego efektu. Jesteśmy obecnie w bardzo złej sytuacji – ocenia dr hab. n. med. Bogdan Michalski.

Źródło: newseria.pl

  Red. Wersja archiwalna wpisu dostępna pod adresem: http://razemztoba.pl/beta/index.php?NS=srodek_new_&nrartyk= 14828

Print Friendly, PDF & Email