Za zbędne centymetry w pasie płacisz Ty!

Za zbędne centymetry w pasie płacisz Ty!
Fot. Adminstrator

Otyłość kiedyś uważana raczej za skutek obżarstwa, dziś jest problemem na skalę światową. Liczebność osób otyłych zwiększa się z roku na rok w bardzo dużym tempie. Problem pogłębia to, że często osoby te nawet nie zdają sobie sprawy jakie niebezpieczeństwa niesie zwiększona waga ciała. Najgorsze jest zaś to, że już małe dzieci, często niemowlęta, źle odżywiane tracą „na starcie”, powielając błędy rodziców, stają się niewolnikami swojej nader przerośniętej tuszy. Lekarze i finansiści zgodnie twierdzą, że otyłość też waży wiele w budżecie. Ostatnio mówi się nawet obłożenie łasuchów podatkiem od nadmiernej tuszy, ale również tych, którzy nas tuczą.
Podatek od gier ma zwalczać otyłość?
Według polityków i działaczy społecznych z Nowego Meksyku tak właśnie może i powinno być. Ich inicjatywą jest 1% podatek od gier, z którego dochody przeznaczone byłyby na program odchudzania młodzieży.

Chodzi o pieniądze całkiem spore. W samym Nowym Meksyku byłyby to wpływy rzędu czterech milionów dolarów rocznie, gdyby udało się obłożyć też podatkiem telewizję, będącą według autorów propozycji kolejnym winowajcą w tej sprawie. Sprawą zaś są otyłe dzieci, które wolą siedzieć w domu i grać na swoich konsolach niż wyjść na zewnątrz i zażyć trochę ruchu.

Sprzed telewizora na świeże powietrze
Za te cztery miliony mają zostać zorganizowane obozy dla otyłej młodzieży, na których będzie się ona zapoznawać z pięknem przyrody, fauną, dziką florą i podobnymi atrakcjami, zapewne o wiele ciekawszymi od gier i telewizji. Pomysł jest przedni, prawda?

Jest nas więcej w rozmiarze XL i XXL
Dane są przerażające. W Polsce, w medycznej definicji otyłości, zakładającej wskaźnik masy ciała powyżej 30 BMI mieści się już 19 proc. populacji, choć 30 lat temu problem dotyczył ledwie 9 proc. Następne 13 mln Polaków – czyli statystycznie co trzeci – ma z kolei kłopoty z mniejszą lub większą nadwagą (BMI 25-30). Łącznie więc już połowa ludności naszego kraju przekracza granice normy.

Na wagę złota
Według badań przeprowadzonych przez tygodnik „Newsweek” nasza nadwaga kosztuje 25 mld złotych rocznie. W krajach najmocniej dotkniętych plagą otyłości jej ekonomiczne skutki od kilku lat analizują ekonomiści i rządowe instytuty badawcze. Tymczasem w Polsce problem wciąż traktuje się mało poważnie, choć wyliczenia, jakich ”Newsweek” dokonał wraz ze specjalistami, pokazują, że ekonomiczne konsekwencje otyłości są dla polskich podatników znacznie większym ciężarem niż np. powszechnie krytykowane dotowanie ubezpieczeń rolników. – Co roku wydajemy na ten cel więcej niż na leczenie chorób związanych z nałogiem alkoholowym i tytoniowym – za amerykańskimi badaniami cytuje prof. Barbara Krzyżanowska-Świniarska z Pomorskiej Akademii Medycznej w Szczecinie.

Płać za dwa miejsca!
Sądny dzień Jeana Jouffresea wypadł w tegoroczne czerwcowe popołudnie, kiedy na lotnisku w Delhi pracownik Air France prócz paszportu i biletu poprosił go o podanie obwodu pasa. Ważący ponad 160 kilogramów przedsiębiorca odmówił, został więc przez obsługę przymusowo zważony i zmierzony na oczach reszty pasażerów. Potem Air France zażądały zakupu dodatkowego miejsca. Pasażer odmówił. Uznał, że został publicznie upokorzony, więc sprawa trafiła do sądu, gdzie zaserwowano mu kolejną porcję zniewag. – Ten pan ledwo mieści się na krześle, więc chciałbym zobaczyć, jak się zmieści w wąskim fotelu samolotowym – szydził w trakcie procesu adwokat Fernand Gamault, reprezentujący pozwane linie.
Dodatkowe kilogramy skracają życie
Otyli żyją krócej, znacznie częściej od szczupłych zapadają na kosztowne w leczeniu schorzenia, a wedle niektórych badań nie dorównują im także pod względem wydajności pracy.
Jakie są łączne koszty zbędnych centymetrów w pasie w Polsce?
Instytut Żywności i Żywienia szacuje, że bezpośrednio leczenie otyłości i jej konsekwencji pochłania ok. 3 mld zł rocznie, czyli 5 proc. budżetu służby zdrowia. Ale po uwzględnieniu tego, co pacjenci płacą z własnych kieszeni, i wydatków pozamedycznych kwota rośnie w zastraszającym tempie. Prof. Barbara Krzyżanowska-Świniarska w latach 2001-2002 przebadała 2,5 tys. osób w wieku od 20 do 75 lat mieszkających w Szczecinie i okolicy.

Otrzymane wyniki przeniesione na skalę ogólnopolską pokazały, że bezpośrednie leczenie jednego pacjenta z powodu otyłości i towarzyszących jej chorób kosztuje średnio 2924 zł rocznie. W trakcie terapii większość pacjentów zazwyczaj nie pracowała, co zwiększyło rachunek o kolejne 84 zł. A po leczeniu często przysługiwała im także renta inwalidzka, co dało kolejne 210 zł. Potencjalnie każdy z ponad 7,2 mln Polaków o indeksie masy ciała przekraczającym 30 kosztuje więc w sumie 3218 zł rocznie (bez uwzględnienia inflacji). Łącznie daje to ponad 23,3 mld zł! – I jest to raczej dolna granica wydatków, bo w badaniu nie uwzględniłam najdroższych zabiegów kardiologicznych, onkologicznych i ortopedycznych – komentuje autorka raportu. – Założyłam również, że dwie trzecie mieszkańców wsi lekceważy otyłość, co skutkuje leczeniem jej następstw dopiero w końcowym, najkosztowniejszym etapie.

Amerykańskie statystyki potwierdzają, że skok BMI z 30 do 40 punktów pociąga za sobą wzrost wydatków medycznych średnio o tysiąc dolarów rocznie. Średnio, bo koszty leczenia i rehabilitacji po np. częstych wśród otyłych udarach mózgu i nowotworach układu pokarmowego idą w miliony. Z danych NFZ wynika, że pierwsze z wymienionych schorzeń kosztowało w zeszłym roku Fundusz 311 mln zł, a drugie – 94 mln zł. Do tego dochodzą straty spowodowane nieobecnością w pracy
wywołaną zwolnieniami, spadkiem jej wydajności czy – last but not least – mniejszą kreatywnością i elastycznością niektórych otyłych pracowników.

– Nie mamy w Polsce żadnych badań dotyczących wpływu wagi na efektywność pracy. Wiadomo jednak, że wydajność bardzo zależy od poziomu samooceny i pewności siebie, z którymi otyli miewają spore kłopoty – tłumaczy Jarosław Intek, doradca personalny firmy SAM Headhunting Polska. – Zresztą część chronicznie grubych Polaków w ogóle nie pracuje.
Jesteśmy obiektem manipulacji marketingu
Można powiedzieć – chorują, bo sami są sobie winni. Nadwaga i otyłość są schorzeniami, do których w dużym stopniu przyczyniają się sami pacjenci. Co prawda i dieta, i styl życia są dziś obiektem manipulacji marketingu, któremu najmniej zależy na zdrowiu klientów, ale nie można winić bezdusznych reklam. – We współczesnej diecie jest zbyt wiele produktów wysoko przetworzonych, czyli zarazem wysokokalorycznych i trudnych do strawienia, jak słodzone napoje gazowane, fast food oraz wszelkiego rodzaju słone przekąski w rodzaju chipsów – uważa Grażyna Kubicz, dietetyk z Centrum Leczenia Otyłości w Krakowie.

Jemy coraz gorzej, bo tak jest szybciej i wygodniej
Taniej – już nie. Zwłaszcza jeśli do rachunku doliczyć także skutki spożycia takich smakołyków, jak zwiększający apetyt glutaminian sodu (ostatnie badania wskazują na duże prawdopodobieństwo wystąpienia otyłości przy nadużywaniu tej substancji), sztuczne barwniki czy chemiczne aromaty: od wanilii po dym wędzarniczy. Dla producentów im więcej chemii w jedzeniu, tym lepiej, bo taniej. Takim oszczędnościom sprzyja modna ostatnio żywność light.

Fruktoza cichy zabójca
W przemyśle spożywczym używa się dziś fruktozy, reklamując ją jako zdrowszą, bo mniej kaloryczną. Ten prosty cukier owocowy rzeczywiście zawiera mniej kalorii od zwykłego białego, w dodatku jest znacznie słodszy i dlatego można użyć go w mniejszych ilościach, oszczędzając na kosztach produkcji. Potem wytwórca z dumą informuje na etykiecie, że produkt zawiera zdrowy cukier owocowy. Sęk w tym, że często spożywana fruktoza tuczy bardziej niż cukier biały. – Do strawienia cukru białego organizm zużywa znacznie więcej energii niż przy fruktozie, dlatego przy siedzącym trybie życia jej spożycie skutkuje odkładaniem większej porcji energii – tłumaczy Grażyna Kubicz. W efekcie na takich sztuczkach nie tracą jedynie producenci tuczącej żywności i klejących się od cukru napojów. Coca-Cola, numer jeden światowego rynku napojów gazowanych, w zeszłym roku zwiększyła przychody z 24 do prawie 29 mld dolarów.

Fast foody
McDonalds światowy symbol niezdrowej żywności, w tym samym czasie zwiększył sprzedaż z 20,8 do 22,7 mld dolarów. W Polsce Coca-Cola ma około 1,5 mld zł obrotów rocznie, a przychody McDonalds w 2007 roku wyniosły 779 mln zł. Ale rekordzistą fast foodów stała się spółka AmRest, prowadząca sieć lokali KFC, Pizza Hut i Burger King, której sprzedaż w zeszłym roku skoczyła o ponad 300 mln zł – do 853 mln zł. Promocja fast foodu wśród młodzieży daje, jak widać, znakomite rezultaty. Producenci śmieciowego jedzenia oczywiście systematycznie czynią ukłony w stronę dietetyków, wprowadzając do menu sałatki, ryby i dania niskokaloryczne, ale podstawa ich kuchni – czyli wysoko przetworzone produkty mięsne ociekające chemią – pozostaje niezmieniona.

Europa wypowiedziała wojnę fast foodom
Dlatego wiele krajów Europy zaczyna walczyć z fast foodami. We Francji ministrowie zdrowia, spraw społecznych i finansów zaprezentowali w sierpniu projekt podniesienia podatku VAT na tego typu żywność z 5,5 proc. do aż 19,6 proc. Wysoki podatek pełniłby identyczną rolę, jaką akcyza odgrywa przy sprzedaży używek, czyli utrudniałby dostęp do niezdrowego produktu i zarazem dawał państwu środki na zapobieganie konsekwencjom jego spożycia. Z kolei Anglicy, którzy z otyłością mają nie mniejszy kłopot niż Francuzi, przygotowali ustawę pozwalającą odbierać prawa rodzicielskie opiekunom faszerującym bez umiaru pociechy fast foodami. Ale szansa na uchwalenie tych ustaw – jak przyznają sami pomysłodawcy – jest minimalna. Podobnie jak w Polsce. Dietetykom marzy się wycofanie ze szkół automatów do sprzedaży napojów gazowanych i tuczących batoników, ale na razie świat polityki, narodowej i gminnej, nie robi w tym celu nic.

Dopłacimy do lotów
Prywatny biznes przerzuca rosnące z tego tytułu wydatki na klientów. Na początku sierpnia na kilku europejskich lotniskach, w tym na Okęciu, odbyło się losowe ważenie pasażerów zlecone przez Europejską Agencję Bezpieczeństwa Lotniczego EASA. Wyniki badania – wciąż nie podane do publicznej wiadomości – pomogą przewoźnikom zweryfikować dane, na bazie których szacują wagę samolotu i ilość paliwa niezbędnego na danej trasie. Wskaźniki opracowane kilka lat temu są już nieaktualne, gdyż Europejczycy, nie wyłączając Polaków, tyją na potęgę. Tymczasem każdy dodatkowy kilogram na pokładzie samolotu oznacza większe zużycie paliwa o średniej wartości 36 centów za każdą godzinę lotu, za co ostatecznie zapłacą pasażerowie.
Czy znasz przyczyny swojej otyłości?

W głównej mierze za otyłość odpowiedzialne są nasze uwarunkowania genetyczne i zaburzenia w tym: zaburzenia hormonalne, rzadkie genetyczne zespoły, schorzeniach metaboliczne: niedoczynność tarczycy, niewydolność przysadki i jajników, zespół i choroba Cushinga i inne.

Otyłość jest też związana z występowaniem następujących schorzeń:

Cukrzyca typu II – stanowi 90% przypadków cukrzycy. 80-90% pacjentów stanowią osoby otyłe. Spadek wagi – nawet o 5-10% prowadzi do obniżenia poziomu cukru we krwi i pozwala zmniejszyć dawki leków przeciwcukrzycowych, w tym insuliny.

Nadciśnienie tętnicze – wzrost masy ciała o 20% powoduje ośmiokrotny wzrost częstości występowania nadciśnienia.

Hiperlipidemia – czyli podwyższenie poziomu cholesterolu i trójglicerydów we krwi. Poza poziomem całkowitego cholesterolu ważny dla ryzyka chorób serca jest też stosunek pomiędzy ”dobrym” – cholesterol HDL i ”złym” cholesterolem – cholesterol LDL. Stosunek ten jest niekorzystny u osób otyłych.

Udar mózgowy – ryzyko jego wystąpienia u osób otyłych jest dwukrotnie większe.

Niewydolność serca – ryzyko tej choroby u otyłych jest większe 1,9 razy.

Choroba niedokrwienna serca (choroba wieńcowa) – 40% przypadków tej choroby jest związane z BMI powyżej 25. Prawdopodobieństwo, że osoba otyła będzie miała chorobę wieńcową jest 1,5 raza większe niż u osoby z prawidłową wagą. Otyłość pogarsza także przebieg rehabilitacji pozawałowej.

Kamica pęcherzyka żółciowego – schorzenia pęcherzyka u osób otyłych występują sześciokrotnie częściej niż u szczupłych.

Zmiany zwyrodnieniowe stawów – stawy podlegające nadmiernym obciążeniom szybciej ulegają uszkodzeniu, prowadzi to do zespołów bólowych, np. kręgosłupa, stawów kolanowych.

Nowotwory – u otyłych częściej niż u szczupłych występują nowotwory macicy, sutka, pęcherzyka żółciowego, jelita grubego, prostaty.

Zaburzenia oddychania w czasie snu – objawiające się m.in. zespołem hipowentylacji bądź bezdechu sennego.

Żylaki kończyn dolnych – u osoby otyłej gorsze są warunki odpływu krwi z kończyn dolnych. Prowadzi to do nadmiernego wypełnienia krwią żył a w konsekwencji – do powstawania żylaków.

Zaburzenia hormonalne i powikłania ciąży – częściej występują u otyłych kobiet.

Zespół X (obecnie nazywany zespołem polimetabolicznym) – zespół ogólnoustrojowych zaburzeń, na które składają się: otyłość wisceralna, upośledzona tolerancja glukozy, zwiększone stężenie insuliny, oporność na insulinę, nadciśnienie tętnicze, zaburzenia lipidowe, choroba niedokrwienna serca. Aktualnie do klasycznego zespołu X, opisanego przez Reavena, dołączono szereg dodatkowych elementów takich jak: dna moczanowa, podwyższenie poziomu kortyzolu, podwyższenie poziomu fibrynogenu oraz wzmożone wydalanie albumin z moczem.
Jednak najczęstszą przyczyną otyłości ( i o tym nie zapominajmy) są niewłaściwe nawyki żywieniowe i często brak aktywności fizycznej, a od tego już krok do wielu chorób, z którymi trudniej walczyć, niż z nadwyżką kilogramów.

Na podstawie:
http://www.zdrowie.med.pl/nadwaga/otylosc_01.html, shttp://gamecorner.pl/gamecorner/1,86013,4867458.html
Newsweek Numer 38/08, strona 50

Źródło:http://www.pulsmed.com.pl/document.php?id=22&ctgSelect=7&module=menuTree  Oprac. AŚ Wersja archiwalna wpisu dostępna pod adresem: http://razemztoba.pl/beta/index.php?NS=srodek_new_&nrartyk= 2791

Print Friendly, PDF & Email