XXII Czteroetapowy Bieg Pokoju Pamięci Dzieci Zamojszczyzny

XXII Czteroetapowy Bieg Pokoju Pamięci Dzieci Zamojszczyzny
Fot. Adminstrator

XXII Czteroetapowy Bieg Pokoju Pamięci Dzieci Zamojszczyzny
Zamość – Zwierzyniec – Krasnobród – Zamość
28 – 31 sierpnia 2008r.

27 sierpnia biegacze z całej Polski i z zaprzyjaźnionych sąsiednich państw przyjechali do Zamościa, by po raz XXII wziąć udział w 4 etapowym biegu poświęconym pamięci Dzieci Zamojszczyzny.

Trasa biegu podzielona była na 4 etapy. Pierwszy etap z Zamościa od Zwierzyńca liczy 35 km, drugi ze Zwierzyńca do Krasnobrodu – 20 km, trzeci etap to „etap prawdy” z Krasnobrodu do Zamościa – 30 km i ostatni etap po ulicach Zamościa liczy już tylko 15 km. Tak, więc zawodnicy mieli do przebiegnięcia równiutko 100 km.

Biegacze zostali zakwaterowani w budynku OSIRU, który jest dostosowany do potrzeb osób niepełnosprawnych i w domkach campingowych. Tam panowała wspaniała atmosfera. Miejsca medalowe były jak zawsze zarezerwowane dla biegaczy ze wschodu, bo polscy biegacze długodystansowi omija Zamość. Impreza mimo tego nie traci nic na swojej atrakcyjności. Spotkania w Zamościu integrują miłośników biegania z całego kraju oraz tych, którzy odległość 100 km pokonują na specjalistycznych wózkach napędzanych siłą własnych rąk lub na rolkach.

To właśnie na tym biegu można spotkać uczestników i medalistów Igrzysk Olimpijskich i Paraolimpijskich. Jak co roku przyjeżdża tu też Mistrz Świata bezdomnych w maratonie. Wszyscy są pełni podziwu dla biegaczy mających ponad 70 lat, którzy na metę nie przybiegają wcale ostatni.

Jadąc do Zamościa większość zawodników zastanawiała się czy sędzią głównym zawodów będzie nadal nasz tak lubiany Pan Lucjan Ksykiewicz. Wszyscy wiedzieliśmy o jego problemach zdrowotnych. Dla Pana Lucjana miał to być jego jubileuszowy 20 bieg. Kiedy usłyszeliśmy głośny gwizdek wszystko było już jasne! Pan Lucjan jest z nami. Okazało się, żeby się z nami spotkać uciekł  ze szpitala po przebytym zawale serca.

Przed startem zostały ustalone trzy drużyny CROSS WARSZAWA. W I drużynie znaleźli się:  Sławek Jeżowski z Crossu Warszawa, Mariusz Gołąbek z Crossu Gdańsk i Krzysiek Badowski z Crossu Bygdoszcz, II drużynę tworzyli zawodnicy z Cross Warszawa – Wiesiek Miech, Zbyszek Świerczyński i Franciszek Kąkol a w III drużynie znaleźli się pozostali zawodnicy z Crossu Warszawa czyli Piotr Jankowski, Edmund Wałęga i Rysiek Sawa.

W oczekiwaniu na godzinę „zero” nasi chłopcy przed każdym startem zaczęli układać strategię etapu. Każdy pytał na ile kto biegnie i w jakiej grupce zawodników należy się trzymać. Niektóre propozycje były zabawne i wszyscy wychodzili w dobrych nastrojach. Jakby nie było w grupie siła!

28 sierpnia o godz. 13.30 odbyła się odprawa techniczna i bieg został oficjalnie otwarty. Tradycyjnie wszyscy zawodnicy ubrani w czerwone koszulki z tegorocznego biegu udali się pod pomnik poświęcony Dzieciom Zamojszczyzny by złożyć tam kwiaty. Pod pomnikiem nastąpiło uroczyste otwarcie naszego biegu. Prezydent Zamościa Pan Marcin Zamojski powitał wszystkich uczestników i życzył sukcesów w tym trudnym biegu. Punktualnie o 14.30 na trasę wyruszyli wózkarze i rolkarze a minutę później po głośnym odliczaniu wystartowali pozostali zawodnicy i na trasie było 146 osób.

Pogoda dopisała i było aż za bardzo ciepło. Czasem słonko jakby w hołdzie biegaczom dawało od siebie odpocząć i chowało się za chmurki.

Pierwszy na metę przyjechał Arek Skrzypiński, który uzyskał znaczną przewagę nad drugim zawodnikiem Bogdanem Królem i Zbyszkiem Wandachowiczem. Potem na mecie zaczęli pojawiać się rolkarze. Pierwszy na metę przybiegł zawodnik z Ukrainy. My z niecierpliwością czekaliśmy na naszych zawodników z kategorii niewidomi i niedowidzących oraz naszych przyjaciół. Pierwszy zameldował się Sławek Jeżowski. Wszyscy czekaliśmy, kto będzie drugi i z jaką przewagą czasową jutro wystartują. Drugi linię mety przekroczył Mariusz Gołąbek a trzeci Wiesiek Miech.

Najlepszym finiszem na tym etapie popisał się nasz kolega z Poznania January Stawiarz; na ostatniej prostej razem z koleżanką z Warszawy szedł szybkim krokiem. Kiedy spiker zawodów zagrzewał ich do przebiegnięcia jeszcze kilkudziesięciu metrów January wziął Luizę na ręce i tak razem przekroczyli linię mety. Dyrektor Tadeusz Lizut stwierdził, że przybiegli po wyznaczonym czasie a January oznajmił, że nie mógł przybiec wcześniej, bo na odprawie technicznej organizatorzy biegu podkreślali żeby sobie pomagać a on w potrzebie nie mógł zostawić swojej uroczej koleżanki ze straży miejskiej w Warszawie.

Powrót z pierwszego etapu dla niektórych zawodników był trudny. Były omdlenia i kłopoty żołądkowe, ale każdy się zarzekał, że jutro i tak stanie ma starcie do kolejnego etapu.

W piątek rano zapadła decyzja organizatorów biegu, że wydłużono czas pierwszego etapu ze względu na warunki atmosferyczne i wszyscy zawodnicy mogli przystąpić do 2 etapu. Nikt się nie spodziewał, że i ten etap będzie miał taki niecodzienny przebiegł.

Po złożeniu kwiatów pod pomnikiem i przekazaniu Panu Burmistrzowi Zwierzyńca kolejnej kolekcji o tym regionie opracowanej przez Pana Lucjana zawodnicy mogli zacząć rozgrzewkę przed kolejnym 20 km etapem. Po starcie wszyscy musieli przebiec przez przejazd kolejowy. Pierwsi zrobili to wózkarze i rolkarze. Kiedy do przejazdu zbliżała się na wózku Ania Szafratowicz zaczęły pulsować światła ostrzegawcze i przejazd został zamknięty. Jakie było to zaskoczenie dla czołówki biegu kiedy zawodnicy musieli nagle „wyhamować” prędkość a przewaga uzyskana przez 1,5 km spadła do zera. Fakt, iż linia kolejowa, którą przejeżdżał pociąg jest rzadko uczęszczana od zakończenia wojny, tym większe było zdumienie i zakłopotanie organizatorów.

Po przejeździe pociągu towarowego sędziowie postanowili jeszcze raz wystartować wszystkich zawodników. Z bocznej flanki wybiegł przed czołówkę nasz zawodnik Edmund Wałęga. Tak chciał nadrobić kilka minut nad swoim rywalem Wieśkiem Miechem, że nie słyszał sygnału policyjnego samochodu, żeby zawrócił. Po kilkunastu sekundach udało się zatrzymać zawodnika i wszyscy po głośnym odliczaniu mogli już bez przeszkód ruszyć na trasę biegu do Krasnobrodu. 20 km szybko minęło i na mecie meldowali się kolejni zawodnicy. Jak co roku w na rynku przybiegającym biegaczom towarzyszył zespół ludowy. W naszej kategorii tym razem na najwyższym miejscu na podium stanął Mariusz Gołabek, drugi był Sławek Jeżowski a trzeci Edmund Wałega.

Na mecie dyrektor biegu zrozumiał dlaczego Edmund tak bardzo się spieszył na przejeździe kolejowym bo koniecznie chciał wskoczyć na podium.

Tradycyjnie były tańce i tort dla „za wcześnie” urodzonej zawodniczki. Pogoda wstrzymywała swe łzy smutku, by można było skończyć dekorację zawodników. Kiedy ostatnia zawodniczka otrzymała zasłużoną nagrodę, Krasnobród pożegnał nas potworną ulewą. Za to w Zamościu czekała na nas bardzo gorąca fasolowa i drugie danie. Niektórzy zawodnicy w ramach relaksu skorzystali z sauny i masażu. Byli też tacy, którzy wyskoczyli na zamojską starówkę, która wieczorem wygląda ślicznie.

Przygotowania do trzeciego etapu były poprzedzone wycieczką z przewodnikiem po tym pięknym starym Zamościu. W Krasnobrodzie czekała na nas orkiestra dęta i w rytm marszu udaliśmy się pod kolejny pomnik, by złożyć hołd pomordowanym dzieciom Zamojszczyzny. Natomiast na Sławka czekał trener od tańca sportowego który specjalnie przyjechał na start by zdopingować go do utrzymania pierwszego miejsca.

Ten 30 km etap zwany „etapem prawdy” był najcięższy,  to tutaj jeszcze można, co nieco nadrobić bądź też wiele stracić. Meta znajdowała się na rynku w Zamościu. Na mecie czekał na wszystkich biegaczy Prezydent Zamościa Pan Marcin Zamojski, który również dekorował zwycięzców 3 etapu.
Na ostatnich metrach naszych zawodników dopingowała nasza para trenerska Marcin i Dorotka Błażejewscy. Tym razem wygrał znów Sławek, Mariusz był drugi a trzeci był Edmund.

Po zakończeniu etapu dyrektor biegu zaprosił wszystkich na uroczystą biesiadę. A potem to już zabawa do samego rana dla wszystkich chętnych, którzy mieli jeszcze siłę w nogach przed ostatnimi 15-stoma km.

Wieczorem w pokojach rozgorzała dyskusja, kto ile zyskał a kto ile stracił. Liczyła się każda sekunda przewagi.

Ostatni etap po ulicach Zamościa jak zawsze jest kojarzony z podbiegiem ulicą Królowej Jadwigi, który trzeba pokonać 5 razy. Tu swoją klasę pokazał Mariusz, który od początku biegł razem z zawodniczką z Ukrainy, która metę przekroczyła jako pierwsza kobieta. Na trasie była ostra rywalizacja między Sławkiem a Mariuszem o pierwszą pozycję i między Wieśkiem a Edmundem o trzecią lokatę.

Na każdym okrążeniu ”chłopacy” otrzymywali informację jak daleko jego przeciwnik jest przed nim lub za nim. Na mecie wszystko było już jasne. Nastąpiły przetasowania w klasyfikacjach i to nie tylko w naszej kategorii. Niestety Sławkowi nie udało się obronić pierwszego miejsca w klasyfikacji generalnej a mimo to na mecie panowie się wyściskali i pogratulowali sobie nawzajem. I to jest piękne, żadnej złości a wręcz uznanie klasy przeciwnika.

Nie we wszystkich kategoriach było tak sympatycznie.  Natomiast 3 miejsce obronił Edmund Wałęga mimo, że 4 etap wygrał z nim Wiesiek Miech.

Każdy na mecie otrzymał pamiątkowy medal. Miał on swoją wagę, ale radość noszenia go na piersiach była wielka. W tym roku na pełne słowa uznania zasłużyli dwaj nasi zawodnicy. Krzysiek Badowski z Crossu Bydgoszcz, który przebiegł ponad 90 km z kontuzją nogi oraz Zbyszek Świerczyński z Crossu Warszawa, który przez dwa etapy walczył z kontuzją kręgosłupa.

Mimo ogromnego bólu żadnemu z nich nie przyszło na myśl, żeby zejść z trasy. Na mecie ostatniego etapu otrzymali od kibiców zgromadzonych na zamojskim rynku ogromne brawa za hart ducha i waleczność. Na uroczystym zakończeniu dyrektor biegu i zaproszeni goście dekorowali zwycięzców oraz każdy zawodnik otrzymał zasłużony prezent. Nasi zawodnicy Wiesiek Miech, Piotr Jankowski i Sławek Jeżowski zostali uhonorowani statuetkami za udział po raz 10 w tym biegu.

Po raz pierwszy w historii tego biegu drużyna Cross III wyprzedziła drużynę Cross II. Na tą sytuację miały miejsca kontuzje naszych zawodników ale i świetne wyniki osiągane przez Piotra Jankowskiego, Edmunda Wałegę i Ryśka Sawę. Na zakończenie uroczystości dyrektor i zawodnicy podziękowali sędziemu głównemu Panu Lucjanowi Ksykiewiczowi za 20 lat pracy podczas biegu oraz  Panu Tadeuszowi Wyszyńskiemu za 18 lat noszenia stoperów i dokładnego pomiaru wszystkich czasów. Dyrektor biegu już teraz zaprosił wszystkich biegaczy do udziału w następnym biegu za rok.

Bieg w Zamościu nie potrzebuje wielkiej medialnej reklamy, bo wiadomości o tym biegu rozchodzą się lotem błyskawicy i co rok przybywają tu nowi zawodnicy. Wszyscy chwalą organizację, wspaniałą obsługę oraz atmosferę w miejscu zakwaterowania, a na szczególne podkreślenie zasługuje przemyślane wyżywienie wszystkich uczestników. Atmosfera panująca tutaj jest taka, że kończąc tą imprezę wielu z nas ma łzy w oczach. Jedno jest pewne, jeśli tylko zdrowie dopisze to na pewno zdecydowana większość zawodników wróci tutaj za rok.
  Teresa Picheta  Wersja archiwalna wpisu dostępna pod adresem: http://razemztoba.pl/beta/index.php?NS=srodek_new_&nrartyk= 2765

Print Friendly, PDF & Email