Wspomnienie o Włodzimierzu Wysockim

Wspomnienie o Włodzimierzu Wysockim
Fot. Adminstrator

„Kilku zgrzybiałych biurokratów, jest odpowiedzialnych za śmierć wielu radzieckich artystów. Nie kazali ich zgładzić jak Stalin. Wiec nie są publicznie i imiennie zbrukani tymi czynami. Ale wszyscy wiemy, że to oprawcy, którzy pozbawili ten kraj, gorzej ogołocili go z najlepszych twórców”. Te gorzkie słowa możemy przeczytać w książce żony Włodzimierza Wysockiego, Mariny Vlady, zatytułowanej „Wysocki, czyli przerwany lot”.
Obudziłem się pewnego lipcowego poranka, machinalnie włączyłem radio i  usłyszałem informację o tym, że 25 lat temu zmarł Włodzimierz Wysocki. Moją reakcją na tę wiadomość było wyciągnięcie nieźle zakurzonej płyty. Zacząłem jej słuchać.
Z głośnika dobiegł mnie dynamiczny, chrapliwy głos Wysockiego, który w jednej ze swoich ballad opowiadał o polowaniu na wilki. Ogarnęło mnie uczucie nostalgii. Zacząłem wspominać. Jakże wszystko od jego śmierci się pozmieniało. Breżniew dawno już nie żyje, nie ma ZSRR, a Rosja dąży do tego, by znaleźć się w gronie państw demokratycznych.
  Jaki był? Podobno niezbyt przystojny, średniego wzrostu i ubierający się bardzo przeciętnie (niektórzy nawet mówili, że był źle ubrany). Ale pomimo to, kochały go tłumy. Na stałe związany był z moskiewskim teatrem „Na Tagance”. Mówił o sobie, iż teatr jest jego zawodem, a namiętnością poezja. Prowadził bardzo intensywny tryb życia, przez co imponował wielu osobom. A szczególnie tym, że potrafił harować dzień i noc, jakby nie wymagało to od niego żadnego wysiłku. Pomimo, iż władze Związku Radzieckiego nie dopuszczały do wydawania w kraju jego płyt, niemal każdy Rosjanin znał jego piosenki, gdyż nieformalnie rozpowszechniano kasety z jego utworami. Zagrał też w kilku filmach. Głównie były to role, w których wcielał się w postacie tzw. czarnych charakterów, co mu zresztą nieźle wychodziło.
  Był wielkim patriotą. Podobno podczas pobytu w Stanach Zjednoczonych, zapytany przez jednego z dziennikarzy, dlaczego nie osiedli się na stałe w USA, odpowiedział, iż nie jest rosyjskim dysydentem, tylko radzieckim artystą. Wszystko to co robił, nie pozostało bez wpływu na jego psychikę. Początkowo miał duże problemy z alkoholem, potem narkotykami, by ostatecznie zostać morfinistą.
  Zmarł 25 lipca 1980 roku. Wtedy właśnie w Moskwie trwała olimpiada, i pewnie dlatego o jego śmierci nie było oficjalnego komunikatu. Pochowany został na cmentarzu w samym centrum Moskwy. W dniu pogrzebu żegnał go wielotysięczny tłum. Ludzie nie wiadomo skąd dowiedzieli się o jego śmierci i pomimo, iż władza była zainteresowana, aby utrzymać rzecz w tajemnicy, pożegnali swojego idola.
   Na zakończenie zacytuję jeszcze fragment wspomnianej książki autorstwa Mariny Vlady: „ Po południu zjawia się wysoki, elegancki młodzieniec, onieśmielony i przejęty. Proszę żeby usiadł. Jest jeszcze ciepło, więc czekam na niego w ogrodzie. Psy witają go hałaśliwie. Najwyraźniej nie bardzo mu się to podoba. Patrzę na niego pytająco. Poprawia kant spodni, chrząka i zaczyna swoją opowieść. Długo pracowałam z Japończykami i na ogół w przeciwieństwie do większości ludzi dobrze rozumiem ich angielszczyznę. Mój gość jednak jest tak zdenerwowany, że na chwilę zostawiam go samego. Wracam z pełną tacą. Nalewam mu wódki, wznoszę kieliszek i tłumaczę, że mamy masę czasu. Żeby się uspokoił. Jego opowieść interesuje mnie i to co chce mi przekazać, jest na pewno bardzo ważne. Wciąga głęboko powietrze i zaczyna mówić od początku. – Jestem dziennikarzem i piszę o modzie. Kilka tygodni temu byłem na pokazie w Tokio. Puszczono podkład muzyczny dla modelek. Na taśmie dosłownie eksplodował męski głos. Głos jakiego nigdy w życiu nie słyszałam. Przeszły mnie ciarki. Byłem wstrząśnięty. Nigdy nie doznałem takiego szoku. Takiej rozkoszy, zmieszanej z rozpaczą. Przerywam mu. Bo mnie również ogarnia wzruszenie i nie bardzo mogę sobie wyobrazić, że zaczniemy oboje płakać. W ogrodzie, na oczach zdziwionych psów.”  

  


  Jarosław Styczyński Wersja archiwalna wpisu dostępna pod adresem: http://razemztoba.pl/beta/index.php?NS=srodek_new_&nrartyk= 488

Print Friendly, PDF & Email