Taka ładna i nie w ciąży

Taka ładna i nie w ciąży, to jedna z ostrzejszych zaczepek, jaką za „moich czasów” można było usłyszeć na ulicy. Odzywka się znudziła i trafiła do lamusa, chociaż w obecnych czasach mogłaby nabrać głębszego wymiaru, i właśnie teraz trafiałaby w punkt. Bo, jakkolwiek obrazoburczo by to zabrzmiało, to w czasach rewolucji seksualnej z przyrostem naturalnym problemów raczej nie było.

Parę lat temu, znajomy, weteran rewolucji :), tak opisał swoją sytuację rodzinną, kwitując jednocześnie mimochodem pewne zjawisko społeczne; cytuję: „Mój syn ożenił się cztery miesiące temu. Przyglądam się codziennie synowej, ale widzę, że ciągle jest płaska. Zagadnąłem więc syna, a on, że wzięli ślub, żeby być razem.”  Znajomy mówił to z nieukrywanym sarkazmem; w domyśle: też mi powód! Zadumał się przez chwilę i spuentował: „Za moich czasów, jak dziewczyna szła do ślubu, to była w ciąży. Przynajmniej wiadomo było, że będą dzieci.”   W jego głosie był wyraźny zawód, że nie jest jeszcze dziadkiem oraz niepokój o niepewną przyszłość tak lekkomyślnie zawartego związku syna.  

Ale to tylko mała dygresja, która znalazła się tu całkiem przypadkowo. Chodziło o pewne podobieństwo frazy: „taka ładna i nie w ciąży” z „taka zdolna i bez pracy”.

Zastawiam się (zresztą nie tylko ja), jak to jest, że – z jednej strony – tak trudno o dobrego pracownika, a z drugiej – tak trudno znaleźć odpowiednią pracę. O tym, że specjalnie trudno jest osobie niepełnosprawnej, w ogóle nie wspominam.

Wszyscy zgadzają się, że coraz niższy jest poziom absolwentów wyższych studiów, szczególnie nowych uczelni, nastawionych na ilość. Między innymi dlatego proces rekrutacji jest trudny i coraz bardziej kosztowny. Firmy zatrudniają fachowców, którzy nie koniecznie się sprawdzają, więc opracowują własne testy i własny system naboru pracowników.

Dlatego trzeba być czujnym na sygnały, że ujawnił się ktoś zdolny, wykształcony i kompetentny. W tym numerze, w dziale Po naukę, po pracę, piszemy o telemarketerce z doktoratem. Literaturoznawca Agnieszka Pietrzyk wykonuje mechaniczną pracę, a przecież Elbląg nie jest duży, i dała się już poznać, jako osoba inteligentna, kompetentna, z dobrym piórem i pasją. Jej wykształcenie nie jest przypadkowe, ani czysto formalne. W naszym grajdołku natomiast brakuje wykładowców, a także recenzentów i krytyków literatury, bo jeden Ryszard Tomczyk tłumu nie czyni. A zresztą, należy mu się zmiana. Pan Tomczyk, oby żył sto lat w zdrowiu, ma wiele jeszcze planów twórczych i powinniśmy sobie życzyć, aby mógł je zrealizować.  

Agnieszka Pietrzyk, kiedy piszę ten tekst, niecierpliwie – z wielką tremą i wielką nadzieją – oczekuje na premierę swojej debiutanckiej powieści – thrillera „Obejrzyj się Królu”. Książka pojawi się w księgarniach w połowie lutego.

Trzymamy kciuki za jej sukces – może zainteresowanie powieścią pomoże autorce wystartować zawodowo, albo pisanie powieści stanie się jej zawodem. W każdym razie serdecznie tego Pani Agnieszce życzymy.

A pracodawcom – życzymy większej otwartości. Bo chociaż zainteresowana nie upatruje swoich niepowodzeń na rynku pracy w tym, że jest niepełnosprawna, to my wiemy swoje. Ale nie oceniamy nikogo zbyt surowo – zdajemy sobie sprawę, że obawy biorą się z niewiedzy, jak dobrym i niekłopotliwym pracownikiem może być osoba niepełnosprawna, jeśli na początku wykona się pewną pracę logistyczną i to nie za własne, lecz za pefronowskie pieniądze.

fot. pochodzi ze strony internetowej Uniwersytetu Gdańskiego [url]http://www.gazeta.univ.gda.pl/f_bezbar/bbar05.html[/url]  Elżbieta Szczesiul-Cieślak Wersja archiwalna wpisu dostępna pod adresem: http://razemztoba.pl/beta/index.php?NS=srodek_new_&nrartyk= 2231

Print Friendly, PDF & Email