Szef Szpitala Narodowego: Maksymalnie jesteśmy w stanie osiągnąć potencjał 1 tys. łóżek

Szef Szpitala Narodowego: Maksymalnie jesteśmy w stanie osiągnąć potencjał 1 tys. łóżek
Fot. Krystian Maj / KPRM

Maksymalnie jesteśmy w stanie osiągnąć gotowość tysiąca łóżek. Obecnie zajętych jest 180 łóżek, mamy jeszcze zasoby około 40 łóżek gotowych do przyjęcia pacjentów – przekazał w czwartek szef szpitala tymczasowego na PGE Narodowym w Warszawie Artur Zaczyński.

– Sytuacja jest cały czas zmienna. W tej chwili leży 180 pacjentów, mamy jeszcze zasoby około 40 łóżek gotowych do przyjęcia pacjentów, nikomu nie odmawiamy, leżą pacjenci w stanach ciężkich, średnich, pod respiratorami, pod innymi urządzeniami wspierającymi oddech – powiedział Zaczyński w TVN24.

Dodał, że „cały czas dzwonią telefony”. – Infrastruktura tlenowa na górnym poziomie jest już zabezpieczona i gotowa, są miejsca i boksy do wstawienia, wystarczy tylko wstawić łóżka, kardiomonitory i reduktory do tlenu (…). Mamy też w przypadku dramatycznej sytuacji zabezpieczoną możliwość rozwoju i osiągnięcia poziomu wyższego niż 500 gotowych łóżek. Maksymalnie myślę, że jeśli będzie taka potrzeba, jesteśmy w stanie osiągnąć tysiąc łóżek – ocenił Zaczyński.

Jak przyznał, wzmożony napływ pacjentów do Szpitala Narodowego rozpoczął się od zeszłego piątku. – Jeszcze do zeszłego tygodnia liczba pacjentów oscylowała w granicach 40-50. Natomiast czwartek, piątek zeszłego tygodnia, to był nagły wzrost zachorowań, dosyć spory, to było ponad 30 przyjęć w nocy z piątku na sobotę – zaznaczył Zaczyński. Zapewnił jednocześnie, że sytuacja „nadal jest pod kontrolą i cały czas jest zapewniana baza łóżkowa dla pacjentów z koronawirusem”.

– Widzimy, że jest inna skala i jest większa zakaźność, też młodsze osoby zaczynają chorować na COVID-19. Jest to w charakterystyce szczepu brytyjskiego – wskazał dyrektor Szpitala Narodowego.

Podkreślił, że – niezależnie od szczepu koronawirusa – „najważniejsze, żebyśmy się nie zarazili, wobec tego szczelnie zakrywali usta i nos, zachowywali dystans i dezynfekowali ręce”. (PAP)

Marcin Jabłoński
Print Friendly, PDF & Email