Społeczeństwo: Wózek wcale nie musi być ograniczeniem

Społeczeństwo: Wózek wcale nie musi być ograniczeniem
Fot. Adminstrator

Podróże – któż ich nie lubi. Okazuje się jednak, że dla chcącego nic trudnego, a wózek inwalidzki wcale nie musi być ograniczeniem. O planowaniu wypoczynku z niepełnosprawną pociechą rozmawiam z Iloną Nowacką, mamą Julki z mózgowym porażeniem dziecięcym.

Masz córkę z niepełnosprawnością ruchową z którą dosyć dużo podróżujesz. Jak wyglądają przygotowania do wyjazdu?

Przygotowania do wyjazdu wyglądają bardzo podobnie jak przed każdym wyjazdem rodzinnym z dzieckiem. Mnóstwo pakowania i myślenia, żeby o niczym nie zapomnieć. To, co odróżnia nasze wyjazdy, to upewnienie się wcześniej, że w miejscu, w którym będziemy nocować, nie będziemy musieli biegać z wózkiem po schodach. Szukamy więc pokoju na parterze, lub hotelu z windą. Jeżeli lecimy samolotem, przy rezerwacji musimy zgłosić potrzebę asysty specjalnej, dzięki której Julcia w wózku, specjalną windą, dostaje się prosto do kabiny samolotu, skąd dopiero zabierany jest wózek.

Od czego zaczynasz, co bierzesz pod uwagę planując wypoczynek?

Zaczynamy od tego gdzie chcemy pojechać. Szukamy miejsca i jeżeli lecimy samolotem, robimy odpowiednią rezerwację i to właściwie wystarczy. Nie jesteśmy z tych, którzy wcześniej szczegółowo planują każdy dzień wyjazdu. Ogólnie orientujemy się, co warto zobaczyć i gdzie warto być. Na pewno nie wybieramy miejsc wyjazdów wg skali tego jak i gdzie możemy się dostać z wózkiem. To zwykle okazuje się na miejscu. Owszem próbuję się wcześniej rozeznać,  ale dosyć ogólnie, czasem po prostu są miejsca, do których wózkiem nie ma się co wybierać, np. piękna Kornwalia w Anglii – jej cudowne malownicze wioseczki to jeden wieki labirynt wąskich dróżek w górę i w dół. Choć bardzo chciałam tam pojechać wiem, że umęczylibyśmy się zamiast odpocząć.

W większości jednak przypadków jedziemy tam gdzie chcemy. Jeżeli mamy ochotę wyjechać w góry, jedziemy i potem tak organizujemy sobie pobyt, żeby było Julci wygodnie . Nic na siłę. Jeżeli czasem nie możemy się gdzieś dostać to trudno, idziemy gdzie indziej. Julcia jest już duża, nie jest już tak łatwo jak kiedyś, kiedy można było wziąć wózek “na plecy” i wejść gdzieś mimo utrudnień. Na szczęście realia zwykle mile nas zaskakują i miejsca, które początkowo wydają się niedostępne okazują się być w naszym zasięgu. Warto więc próbować i przecierać nowe szlaki.

Wolicie jeździć w sprawdzone już miejsca czy wolicie odkrywać nowe, jeszcze Wam nieznane?

Ja wolę sprawdzone miejsca, lubię wracać do tych, w których mi się bardzo podobało, mąż odwrotnie. Nie przepada za wracaniem w to samo, woli zwiedzać inne. Obydwoje mamy swoje argumenty, więc wypracowujemy kompromis i np. jedziemy w to samo miejsce tylko dwa razy.

Czy macie jakieś ulubione do którego chętnie wracacie?

Jak wspomniałam, najwyżej dwa razy. Wyjątkiem jest Anglia, gdzie mieszka moja rodzina i tam pojawiamy się co roku, choć też staramy się zwiedzać tam różne tereny. Moja mama jest znakomitą organizatorką i dzięki niej nie marnujemy ani minuty.

Co poradziłabyś rodzicom którzy wciąż obawiają się podróżować z niepełnosprawnym dzieckiem?

Żeby popytali, zobaczyli że innym się udaje i jak ogromne są z tego korzyści dla dziecka.  Rodzice piszą do mnie, że czytając nasz blog dowiedzieli się, że można się gdzieś dostać. Albo że nie, bo i tak się zdarza. Im więcej wiemy, tym mniej straszne się wszystko wydaje .  Ja co prawda nie miałam nigdy takich obaw, raczej chęć pokazania że damy radę, że nie ma powodu, żebyśmy gdzieś nie pojechali. Kolejne wyjazdy były już tylko tego następstwem i z każdym nowo zdobytym doświadczeniem, byliśmy o coś mądrzejsi. Ja też pytam. Trzeba też pamiętać, że rzadko się zdarza, że gdzieś totalnie nie ma jak się dostać i napotkamy na takie bariery, że co najmniej pozostaje wrócić do domu. Dziś udogodnienia dla niepełnosprawnych są nie tylko mile widziane, ale wymagane. Jedyne czego możemy się obawiać, to czy zdążymy wszystko zobaczyć.

Czy widzisz postęp w dostosowywaniu przestrzeni do zwiedzania dla osób niepełnosprawnych?

Bardzo duży. Nie chodzi tylko o dostępność architektoniczną. Często atrakcje turystyczne mają swoją politykę postępowania z osobami niepełnosprawnymi, np. osobne kolejki czy osobne wejścia. To bardzo ułatwia i zachęca do korzystania z nich. Byliśmy w Alton w Anglii, w ogromnym parku rozrywki Alton Towers. Dzieci niepełnosprawne mają tam możliwość skorzystania z tych samych urządzeń i atrakcji co ich zdrowi rówieśnicy. Wszystkie są zrobione w taki sposób, by nikt nie napotkał na bariery.

Czy przy okazji zwiększa się świadomość hotelarzy/restauratorów w temacie osób niepełnosprawnych?

Teraz nie mają wyjścia – takie są wymogi, nie jest dobrze widziane miejsce typu hotel czy restauracja, do którego nie można się dostać wózkiem. W hotelach są pokoje z udogodnieniami, a w restauracjach dostosowane toalety. Świadomość jest większa, bo osób niepełnosprawnych jest więcej wśród ich klientów.

Na co warto zwrócić uwagę, planując wypoczynek z dzieckiem niepełnosprawnym ruchowo? Jaka forma transportu jest najbardziej przyjazna?

Głównie na dostosowanie miejsca pobytu, o czym już mówiłam. Pokój i restauracja powinny być na parterze jeżeli jest to np. pensjonat, a jeżeli hotel to oczywiście winda, ale to chyba standard. Potem już można sobie planować pobyt i sprawdzać gdzie warto i można pójść. Jeżeli chodzi o formę transportu nie trafiłam na nieprzyjazną. My lubimy samolot, głównie ze względu na to, że jest szybciej. Pociąg InterCity Premium czyli popularne Pendolino jest za to wygodniejszy, trzeba tylko kupić bilet dla osoby na wózku. Możliwości jest więc wiele, wystarczy korzystać.

  Aleksandra Garbecka Wersja archiwalna wpisu dostępna pod adresem: http://razemztoba.pl/beta/index.php?NS=srodek_new_&nrartyk= 16304 

Print Friendly, PDF & Email