Rozmowa z Magdaleną Środą o parytetach i solidarności kobiet

Rozmowa z Magdaleną Środą  o parytetach i solidarności kobiet
Fot. Adminstrator

W Polsce jest dużo ważniejszych i pilniejszych spraw niż Euro 2012 i budowa stadionów.

Wczoraj, 18 lutego, odbyło się w Sejmie pierwsze czytanie projektu ustawy Kongresu Kobiet Polskich o parytecie, który zakłada 50 proc. miejsc dla kobiet na listach wyborczych do Sejmu, Parlamentu Europejskiego i samorządów. Podczas czytania na galerii były obecne elblążanki, które zbierały pod obywatelskim projektem podpisy i nadal będą go popierać. Autokar wyjechał wcześnie rano, aby o 13-tej panie i „rodzynek” – dziennikarz ”Razem z Tobą” – mogli być już na miejscu.

Projekt z sejmowej mównicy w imieniu wnioskodawców przedstawiała prof. Małgorzata Fuszara z Uniwersytetu Warszawskiego.  W imieniu Kongresu Kobiet apelowała o wolę polityczną, aby dać kobietom szansę rozwoju i nie izolować ich od podejmowania najważniejszych decyzji, które często dotyczą ich samych.

Niebawem ukaże się pełna relacja z wyprawy i czytania projektu, tymczasem zamieszczamy pierwsze opinie o tym wydarzeniu oraz projekcie parytetowej ustawy, liderek Kongresu Kobiet Polskich Henryki Bochniarz i Magdaleny Środy.

Pani Profesor, jakie ma Pani wrażenia po dzisiejszym czytaniu w Sejmie obywatelskiego projektu o parytecie płci na listach wyborczych?

Z politycznego punktu widzenia jestem zadowolona. Nie ma takich głupich uwag, jak wcześniej, gdy pani marszałek Olga Szymanowska czytała pierwszy taki projekt. Wtedy niezrozumienie było pełne, śmiechu na sali było mnóstwo, choć temat był przecież niezwykle poważny. Natomiast z punktu akademickiego, to strasznie męczy mnie poziom merytoryczny tej debaty;  posłowie nie mają elementarnej wiedzy ani o demokracji, ani o konstytucji, ani o równości, ani o własnym społeczeństwie. Obserwując panią prof. Małgorzatę Fuszarę, która prezentowała ten projekt widziałam, że ona nawet nie notowała pytań, tak były błahe, monotonne i banalne. Trochę szkoda, że poziom naszego parlamentu jest taki niski.

Czy projekt ustawy parytetowej obraża kobiety?

To mówił poseł Gowin. Ale ja nie wiem dlaczego, to on sam powinien czuć się obrażony, bo znalazł się w sejmie nie na podstawie swoich kompetencji. Był on dość kiepskim rektorem wyższej uczelni a także zawakował miejsce po Janie Marii Rokicie i on się nie czuje upokorzony, a kobieta która wejdzie do parlamentu, bo jest taka ustawa, ma się czuć upokorzona. To jest zupełnie niepoważne myślenie.
Zresztą te argumenty w czasie debat o parytetach, które dzisiaj padały, na zachodzie pojawiały się 50, 40 i 30 lat temu i opierają się one w dużej mierze na ignorancji.

Dlaczego jest potrzebna taka równościowa ustawa, skoro w konstytucji jest zapisana równość?
W Ustawie Zasadniczej jest wiele zapisów gwarantujących równość i wolność, jednak w rzeczywistości różnie to wygląda. Kobiety w Polsce mają równe prawa, natomiast w rzeczywistości nie mają równych szans i możliwości. Np., każde dziecko w Polsce ma takie samo prawo do studiowania na Uniwersytecie Warszawskim ale nie każde ma takie same szanse i możliwości. I nie jest to związane ze złą wolą ale z czymś, co jest zupełnie od tego dziecka niezależne.
Kobiety SĄ w niekorzystnym położeniu. Przez lata były wykluczone z różnych praktyk politycznych, nie były dopuszczane do tych spraw.

Ta ustawa ma na celu wyrównanie tych nierówności – ma na celu „wkluczenie” tych , co byli wykluczeni. Nie ma nic wspólnego z jakimś przywilejem – to jest po prostu wyrównanie.
Jakie szanse wejścia w życie ma ta ustawa jeszcze przed wyborami w tym roku? Bo na Sali były pustki.
Znam trochę Sejm, pracowałam tutaj i dzisiaj to nie były pustki. Była prawie jedna czwarta posłów i był jednak pewien stopień skupienia, nie było żartów, jednak była jakaś powaga. Ja myślę, że mniejsze zainteresowanie ustawą parytetową można przypisać, tym wszystkim  komisjom śledczym, które dzisiaj się odbywają, są i różne inne komisje. Byli ważni posłowie, oprócz liderów oczywiście, bo to jeszcze nie jest fundamentalna debata. Ale wszystkie partie mają pewność, że takiego obywatelskiego projektu się nie odrzuca.

Teraz projekt przejdzie do prac w komisji i tam będą się działy rzeczy ciekawe i merytoryczne. Największe zaś emocje będą, gdy dojedzie do ostatecznego głosowania nad projektem.

Nie oszukujmy się – projekt wróci pod główne obrady zapewne zmieniony. Nam bardzo zależało by, aby ustawa weszła już na tegoroczne wybory samorządowe. Przede wszystkim dlatego, że o ile wybory parlamentarne wymagają większego przygotowania, przy wyborach samorządowych – lokalnych, bardzo wiele kobiet, jak myślę, by się zaktywizowało, również te które były bardzo aktywne, gdy były zbierane podpisy pod tym projektem.

Dziś parytety a co dalej?
Pierwszym naszym działaniem po zakończeniu ustawy, będzie lobbowanie w dwóch sprawach: pierwsza to personalna – za odwołaniem pani minister Radziszewskiej, ponieważ jest ona całkowicie przeciwna parytetom. A przecież stanowisko, które ona zajmuje, jest największą bronią równości – świetna instytucja. Są kraje, gdzie nie ma ustawy parytetowej a ta instytucja zajmuje się rozwiązywaniem wielu spraw.  Tymczasem u nas wygląda to tak, jakby Minister Obrony był za całkowitym rozbrojeniem kraju.  

Druga sprawa, to natychmiastowe przyspieszenie prac nad ustawą o żłobkach i przedszkolach, która zalega już 8 miesięcy. Spójrzmy – ustawa o komisja hazardowej przeszła w 48 godzin a tutaj mamy arcyważną ustawę zalegającą już ponad 8 miesięcy! Ustawa ta miała na celu znormalizowanie, wyzwolenie żłobków spod rządów ministerstwa zdrowia, tymczasem u nas założenie małego domu dziecka czy żłobka jest, jak zakładanie szpitala.

Nie brak bezrobotnych, którzy mogliby stworzyć takie przydomowe żłobki tak, jak to jest na Zachodzie. Państwo musiałby się oczywiście dołożyć. Ale my mamy ogromny kłopot z godzeniem pracy domowej i zawodowej właśnie dlatego, że ta struktura opiekuńcza nie istnieje.

Jest również ustawa o równości, znowelizowana musi zostać ustawa o przemocy, która jest już przestarzała. Wiem, że wypowiem rzecz niepopularną ale jestem przekonana, że w naszym kraju jest mnóstwo rzeczy ważniejszych niż budowanie stadionów na Euro 2012.

Kobiety z PiS protestują. Nie dziwi to pani?

Nie, wcale. Kobiety, jak już się wybiją w kwestii publicznej, to im bardzo odpowiada rola rodzynka. Nie lubią konkurencji. One mówią: myśmy bardzo ciężko pracowały na swoją karierę, niechaj innym kobietom nie będzie łatwiej. Ciekawe, co by było, gdyby tymi innymi kobietami były córki pań posłanek, czy by nie zmieniły swojej opinii na ten temat? To jest oczywiście kwestia solidarności kobiet, ale ja uważam, że solidarność jest pewną umiejętnością działania w sferze publicznej. Mężczyźni to doskonale umieją; panowie po obradach, jak można się tutaj przekonać, idą na wspólną kolację i ustalają różne rzeczy. Kobiety tymczasem tak nie potrafią, ponieważ pędzą do domu gdyż ten dom jest dla nich niesłychanie ważny.  Dlatego nie ma między nimi tak silnych więzi, tak było przez większość lat. Kobiety nie nauczyły się jeszcze być solidarne. Tego nie można się nauczyć z książki, tego trzeba się nauczyć w praktyce. To jest bardzo powolna droga ale wierzę, że dzięki parytetom ona może zdecydowanie przyspieszyć.
Wiele jest przykładów, że jeżeli u władzy jest duża ilość kobiet to one automatycznie zaczynają ze sobą współpracować, ponieważ jest wiele spraw, które pomiędzy podziałami trzeba załatwić. Solidarność jest sprawą, nad którą trzeba pracować. Myślę, że kobiety tę solidarność pomału sobie wypracują.

Czy pani zdaniem na parytet nie jest jeszcze za wcześnie?

Za późno. Przez tyle lat nasze życie polityczne zostało już tak wyjątkowo zbrutalizowane i wulgaryzowane, że nie ma na co czekać. Kobiety nie będą miały czasu na tyle afer i kłótni, jakie ostatnim czasu obserwujemy. Taka jest również świadomość obywateli, że kobiety uspokoją trochę standardy polityczne w naszym kraju.

Uważam, że na tę ustawę jest trochę za późno jakieś 10, 15 lat.  To powinno znacznie wcześniej zostać ustalone. W kilka miesięcy zebraliśmy ponad 200 tys. podpisów, w innych latach nie udałoby się to tak szybko. Teraz jest ten moment, że dojrzeliśmy, jak najbardziej, do takich ustaw, do takich zmian.

Rozmawiali: Agnieszka Jarzębska (eŚwiatowid) i Rafał Sułek.  Red. Wersja archiwalna wpisu dostępna pod adresem: http://razemztoba.pl/beta/index.php?NS=srodek_new_&nrartyk= 5021

Print Friendly, PDF & Email