Ośrodek Interwencji Kryzysowej i Dom dla Samotnych Matek w jednym – przemyślana strategia czy oszczędność?

Ośrodek Interwencji Kryzysowej i Dom dla Samotnych Matek w jednym – przemyślana strategia czy oszczędność?
Fot. Adminstrator

Kilka tygodni temu mieszkańcy Elbląga zbulwersowani zostali relacją o błąkającej się kobiecie – ofierze przemocy w rodzinie, która nie mogła znaleźć pomocy w żadnej z elbląskich placówek. Wiadomość była tyleż bulwersująca co zaskakująca, ponieważ do niedawna funkcjonował Ośrodek Interwencji Kryzysowej, prowadzony przez Stowarzyszenie Pomocy „Dajmy Szansę”, zajmujący się osobami w podobnej sytuacji. Zgodnie ze swoją misją społeczną, redakcja „Razem z Tobą” stara się dociec, czy osoby w kryzysowej  sytuacji mogą obecnie liczyć w Elblągu na skuteczną pomoc i interwencję.

Okazuje się, że Ośrodek Interwencji Kryzysowej nie istnieje od 1 stycznia 2008, podobnie jak powołany z inicjatywy Aleksandry Gabrysiak w roku 1982, Dom Samotnej Matki przy ulicy Bema.

Funkcje tych dwóch różnych placówek przejął Ośrodek Wsparcia i Interwencji Kryzysowej Dom dla Matek z Małoletnimi Dziećmi i Kobiet w Ciąży, prowadzony przez Dom Zakonny Zgromadzenia Sióstr Nazaretanek. Nowy ośrodek o rozszerzonych zadaniach ulokowany został w dawnej siedzibie Ośrodka Interwencji Kryzysowej przy ulicy Nowodworskiej.

Nowa placówka dopiero rozpoczęła działalność i jest za wcześnie na jej ocenę. Biorąc jednak pod uwagę rosnące potrzeby społeczne i coraz wyższe standardy pomocy, jakiej trzeba udzielać osobom w kryzysowej sytuacji, nasuwa się wątpliwość, czy połączenie  w jedno dwóch placówek – Domu Samotnej Matki i Ośrodka Interwencji Kryzysowej – w lokalu jednej z nich i przy uszczupleniu kadry specjalistów – sprosta tym potrzebom. Pozostaje też pytanie, co było przyczyną takiej decyzji władz miejskich.

Chcąc dowiedzieć się, skąd taka zmiana, udaliśmy się najpierw do Towarzystwa Pomocy „Dajmy Szansę”.

W obecnej siedzibie Towarzystwa, w baraku przy ul. Komeńskiego, zastałyśmy dwie członkinie Towarzystwa, w tym panią Agnieszkę Oziewicz, córkę zmarłej w ubiegłym roku Łucji Oziewicz, założycielki i wieloletniej kierowniczki Ośrodka Interwencji Kryzysowej. Pani Agnieszka kierowała Ośrodkiem po śmierci matki i opisała nam jego działalność.

Były Ośrodek Interwencji Kryzysowej Towarzystwa Pomocy „Dajmy szansę”.

Ośrodek prowadzony był przez Towarzystwo Pomocy „Dajmy Szansę” przez ponad 10 lat, przez ostatnie 3 lata na podstawie trzyletniego kontraktu z miastem. Dostawaliśmy 70 tys. na cały rok – stanowiło to około 1/3 budżetu. Na zabezpieczenie Ośrodka przez całą dobę potrzeba było min. 5,5 etatu. Pieniądze z kontraktu wystarczały nam na pół roku na wynagrodzenia. Ośrodek funkcjonował w pomieszczeniach miejskich, najpierw użyczanych Towarzystwu nieodpłatnie, później odpłatnie.
Nie dalibyśmy sobie rady bez innych źródeł finansowania, niż miejskie pieniądze. Pozyskiwaliśmy środki z fundacji polskich i zagranicznych, z urzędu wojewódzkiego, z urzędu marszałkowskiego, z ministerstwa pracy i polityki społecznej.

Jako organizacja pożytku publicznego, składaliśmy wnioski o dofinansowanie wszędzie, gdzie mogliśmy. Dostawaliśmy sporo pieniędzy, co pozwoliło nam realizować dodatkowe programy, np. „Starszy brat, starsza siostra” czy „Dzieci ulicy”. Bardzo dobrze współpracowałyśmy z Powiatowym Urzędem Pracy i stamtąd   miałyśmy do pracy stażystów oraz osoby opłacane z puli robót publicznych.
Byliśmy też w stanie sami pozyskać środki na wyżywienie, na pomoc prawną, psychologiczną, terapeutę. Ostatnio nawet nasze dzieciaki konno jeździły, chodziły na basen.
Z pomocy ośrodka korzystały wszystkie osoby jej potrzebujące. Przede wszystkim były to ofiary przemocy w rodzinie, kobiety z dziećmi, ale także mężczyźni.

Zgłaszały się tu również osoby, które znajdowały się w innych sytuacjach kryzysowych, np. kobiety z interwencji policji, kobiety z małoletnimi dziećmi, osoby bezdomne, w tym kobiety, które nie mogły być przyjęte w noclegowniach. Zdarzały się kobiety z bardzo malutkimi dziećmi – nawet noworodkami.

Ośrodek był  czynny całą dobę. Przez całą dobę ośrodek był zabezpieczony, przez co najmniej dwóch pracowników. Były to zawsze osoby wykwalifikowane: pedagog, pracownik socjalny. Klientki miały zapewnioną pomoc psychologa. Psycholog przychodził do nas do ośrodka i dzięki temu była możliwość konsultacji psychologicznej na miejscu. Mieliśmy też socjoterapeutę, który pracował z dziećmi. Była zapewniona pomoc prawnika, a w mniej skomplikowanych przypadkach nasz pracownik potrafił sam na bieżąco doradzić i poradzić, np. do jakiego urzędu trzeba iść. Kobiety nie zawsze wiedziały gdzie z danym problemem mogą się zgłosić. Dzieci, które u nas były,  po powrocie ze szkoły odrabiały lekcje wspólnie z pracownikami ośrodka.
Były także inne formy pomocy – w postaci odzieży, środków czystości. Stowarzyszenie uczestniczyło też w zbiórkach żywności. Udzielaliśmy również specjalnej pomocy na usamodzielnienie, np. zakup mebli.

W trakcie przebywania danej osoby w ośrodku staraliśmy się znaleźć jej jakiś lokal. Pobyt w Ośrodku regulaminowo trwał początkowo do pół roku, później do 3 miesięcy. Nie mógł trwać zbyt długo z uwagi na brak wolnych miejsc – nieustannie zgłaszały się nowe osoby potrzebujące. Jednak pobyt ten zawsze był przedłużany, jeśli zachodziła taka konieczność. Jeżeli nie było możliwości zapewnienia jakiegoś zastępczego lokalu w Elblągu, szukaliśmy miejsca w innych placówkach, m.in. mieliśmy dobrą współpracę z Fundacją Tarkowskich pod Warszawą.

Jednym z zadań Ośrodka była aktywizacja podopiecznych. Codzienne obowiązki – jak sprzątanie, gotowanie itp. określał regulamin. Nigdy nie wyręczaliśmy tych osób w poszukiwaniu pracy czy mieszkania. Pomagaliśmy znaleźć oferty a potem staraliśmy się rozliczać, sprawdzać czy faktycznie ta osoba była na spotkaniu. Była też stosowana forma „kontraktu” na zasadzie określenia warunków, które podopieczny powinien spełnić, aby otrzymywać pomoc.

I bardzo dużo rozmawiałyśmy z tymi kobietami. Właściwie noce były takie szczególne, bo wtedy kobiety przychodziły do pracowników i rozmawiały z nimi. Wtedy można było się czegoś więcej dowiedzieć o danej osobie.
Towarzystwo prowadziło też jakiś czas na zlecenie miasta Klub Integracji Społecznej.

Ośrodek współpracował chyba ze wszystkimi możliwymi instytucjami, przede wszystkim Miejskim Ośrodkiem Pomocy Społecznej, policją, prokuraturą, sądami.
Były też   interdyscyplinarne grupy pomocy ofiarom przemocy i dzieciom molestowanym, w ramach ogólnokrajowego programu ”Handel Ludźmi”. Jedna z „naszych” mam zdobyła odpowiedni certyfikat uprawniający do pomocy i był to jedyny taki punkt w Elblągu.

Z dniem 31 grudnia 2007 r. skończył się kontrakt podpisany z miastem. Oczywiście przystąpiłyśmy do kolejnego konkursu na prowadzenie Ośrodka i złożyłyśmy stosowny wniosek. Po czym nie otrzymałyśmy z miasta żadnej pisemnej decyzji. Na stronie internetowej Miasta wyczytałyśmy, że konkurs wygrała Diecezja Elbląska.

Było to ogromne zaskoczenie, nikt z nas nie był na to przygotowany. Straciliśmy nasz główny przedmiot działalności, pracę i siedzibę. Nie wiemy jeszcze, jak  będzie wyglądać dalsza działalność Towarzystwa, chciałybyśmy wykorzystać nasze doświadczenie, wyszkolenie. Myślałyśmy o prowadzeniu podobnego ośrodka. Tylko pytanie, gdzie? Bo myślę, że miasto już chyba nas przekreśliło. Nie wiem dlaczego.

Zaczynamy pisać wnioski o dofinansowanie naszych pomysłów na działalność, a na razie prowadzimy poradnictwo dla osób w kryzysowej sytuacji.

Ośrodek Sióstr Nazaretanek
Jak można przeczytać w informacji Wydziału Społecznego Urzędu Miejskiego, obecnie działa Ośrodek Wsparcia i Interwencji Kryzysowej Dom dla Matek z Małoletnimi Dziećmi i Kobiet w Ciąży.
Jego oferta, zamieszczona na stronie internetowej umelblag,  kierowana jest do: rodzin, w których występuje przemoc, osób, które są krzywdzone psychicznie i fizycznie, kobiet i matek z dziećmi, znajdujących się w sytuacjach zagrażających ich zdrowiu i życiu, rodzin znajdujących się w trudnej sytuacji spowodowanej zdarzeniem losowym ( pożar, klęska żywiołowa, itp.), do matek z małoletnimi dziećmi i kobiet w ciąży.

Ośrodek Wsparcia ma zapewnić opiekę i pomoc przede wszystkim kobietom i matkom z dziećmi, które znalazły się  w trudnej sytuacji życiowej spowodowanej m.in. występowaniem przemocy w rodzinnym domu, poprzez udzielanie osobom znajdującym się w sytuacji kryzysowej pomocy psychologicznej oraz poradnictwa socjalnego i prawnego w zależności od potrzeb oraz zapewnienie całodobowego, okresowego pobytu matkom z małoletnimi dziećmi i kobietom w ciąży zagrożonym marginalizacją społeczną.  

Nowy Ośrodek zajmuje te same pomieszczenia, w których poprzednio mieścił się Ośrodek Interwencji Kryzysowej, i jest w trakcie organizacji – kończy się remont i adaptacja pomieszczeń. W Ośrodku przyjęła nas siostra Alicja.

– Prowadząc Dom Samotnej Matki już od dawna współpracowałyśmy z panią Łucją Oziewicz z Ośrodka Interwencji Kryzysowej – opowiada siostra. Zdarzało się, że szukała u nas miejsca dla swoich podopiecznych z malutkimi dziećmi. Samotne matki są również często ofiarami przemocy, chociaż nie zawsze fizycznej.
Przenosząc swoją placówkę na ul. Nowodworską siostry poprawiły bardzo warunki bytowe kobiet i dzieci. W poprzedniej siedzibie Domu Samotnej Matki brakowało pomieszczeń na zaspokojenie wszystkich potrzeb. Obecnie przebywa tu 6 kobiet i pięcioro dzieci.
Siostry musiały jednak przejąć też nowe obowiązki. W przypadku samotnych matek pozbawionych opieki rodziny,  potrzebna jest specjalistyczna pomoc prawnika, psychologa i pracownika socjalnego. Podobnie, specjalistycznej pomocy potrzebują ofiary przemocy, jednak są to inne sytuacje, wymagające innych form pomocy i interwencji –  często przy udziale wielu instytucji.

W Ośrodku pracują tylko dwie siostry. w najbliższym czasie do Ośrodka przybędzie kolejna siostra – zawodowy psycholog. Obsługę ośrodka ułatwia im fakt, że mieszkają na miejscu. Na razie korzystają wyłącznie z usług specjalistów i pracowników socjalnych zatrudnionych w Miejskim Ośrodku Pomocy Społecznej.
Samotne matki do Ośrodka zgłaszają się same, czasem kieruje je tu pracownik socjalny, nauczyciel lub sąsiadka. Ofiary przemocy są przyjmowane przez całą dobę. Jednak następnego dnia bada ich sytuację pracownik socjalny i decyduje o pozostaniu tej osoby w Ośrodku lub powrocie do domu. Regulaminowy pobyt trwa trzy miesiące – przez ten czas podopieczna powinna z pomocą specjalistów uregulować swoją sytuację. Podobnie jak w poprzednim Ośrodku, istnieje możliwość przedłużenia pobytu, gdy te trzy miesiące nie wystarczą.

Regulamin Ośrodka m.in. zakazuje spożywania alkoholu, palenia papierosów w obiekcie oraz zobowiązuje do samoobsługi w zakresie gotowania, prania i sprzątania. Służy do tego celu dobrze wyposażona kuchnia, pralki automatyczne i inne potrzebne sprzęty. Dzieci mogą się bawić na placyku zabaw, otrzymują też pomoc przy odrabianiu lekcji. Są też odpowiednie pomieszczenia do  rozmów z psychologiem a także na spotkania towarzyskie mieszkanek – często prowadzące do tworzenia grup wsparcia, funkcjonujących także poza ośrodkiem.

Siostry pełnią swoją służbę z wielkim zaangażowaniem, starając się pomóc swoim podopiecznym – często niedoświadczonym, młodym dziewczynom – wspierając je duchowo i udzielając życiowych porad, płynących z wieloletniego doświadczenia. Standardy Ośrodka dla samotnych matek wymagają utrzymywania z nimi kontaktu przez trzy miesiące po opuszczeniu placówki, w praktyce te kontakty często utrzymują się znacznie dłużej.

Siostra Alicja jest dobrej myśli i uważa, że prowadzona przez nią placówka sprosta zadaniom, którym ma służyć.  

  Teresa Bocheńska Wersja archiwalna wpisu dostępna pod adresem: http://razemztoba.pl/beta/index.php?NS=srodek_new_&nrartyk= 2446

Print Friendly, PDF & Email