O narzekaniu i przewadze papieru nad Internetem

O narzekaniu i przewadze papieru nad Internetem
Fot. Adminstrator

Narzekamy na wszystko. Na pracę, sportowców, zwierzęta, jedzenie, politykę, Kościół, najbliższych, a nawet na sąsiada za ścianą, że wiedzie mu się lepiej niż nam. Trudno się więc dziwić, że coraz powszechniejsze staje się przekonanie, że malkontenctwo staje się naszym sportem narodowym, drugim imieniem, sposobem na rozładowanie emocji, poprawienie nastroju, a nawet własnego ego.

Nigdy jednak nie przybierało to takich rozmiarów, z jakimi mamy do czynienia ostatnimi czasy. Szczególnie widoczne jest to w Internecie na wszelkich forach dyskusyjnych i portalach społecznościowych. O ile narzekać na wszystko wkoło nikt nikomu nie broni, to już nawoływać do mowy nienawiści rodem z najczarniejszych kart historii – to już zaczyna robić się bardzo niebezpieczne.

Postęp technologiczny prowadzi nas ku zagładzie. Z jednej strony jest wybawieniem w wielu aspektach naszego życia, czyniąc je lepszym, szybszym i wygodniejszym, ale ma też drugą – mroczniejszą stronę, która właśnie niczym lawa wydobywająca się z krateru wulkanu rozlewa się po wszelkich zakamarkach.

Dziś „sieć” to jak dla starszych pokoleń książki: sposób na relaks, miejsce, gdzie poszukujemy odpowiedzi na szereg pytań, narzędzie do kształtowania własnej osobowości i poglądów. Kiedyś mówiło się, że papier przyjmie wszystko, niestety – dziś to, co na papierze, ma jeszcze jakąś wartość, z kolei setki tysięcy kilometrów zdań, poglądów, opinii, tez, zagadnień, porad itp. dostępnych w sieci posiada wartość zbliżoną do kawałka papieru toaletowego wydobytego z rury odpływowej. Jak więc w całym tym gąszczu znaleźć coś wartościowego i godnego uwagi? Odpowiedzi na to pytanie nie ma – przynajmniej mi trudno o rozsądną. Pozostaje wierzyć, że to, co ostatnimi czasy czytamy na forach i portalach społecznościowych, jest tylko zorganizowaną akcją pewnej grupy, bądź grup mających na celu zdestabilizowanie sytuacji w kraju poprzez wpływanie na opinie innych, nie jest zaś głosem dużej części społeczeństwa.

Z drugiej strony, w jednym z programów telewizyjnych usłyszałem ostatnio znamienne zdanie, że to, co dziś widzimy pod postacią internetowego „hejtu”, to nic innego jak nowoczesne narzędzie do wyrażania nieposłuszeństwa i niezadowolenia społeczeństwa względem państwa i władzy, a także działająca z zabójczą skutecznością taktyka XXI wieku na znane od wieków działania mające na celu wpływanie na postawy i sposób widzenia świata przez społeczeństwo. I od razu przed oczyma pojawia mi się obrazek rodem z filmu science–fiction, w którym sztuczna inteligencja przeciwstawia się ludzkości i doprowadza ją do unicestwienia. Lecz trzeba powiedzieć sobie jasno: jak tak dalej pójdzie, to będzie zupełnie odwrotnie. Ludzkość zgładzi się sama i nie będą tutaj potrzebne żadne roboty. Wystarczą niewielkie urządzenia z dostępem do for internetowych i portali społecznościowych.

  Rafał Sułek  Wersja archiwalna wpisu dostępna pod adresem: http://razemztoba.pl/beta/index.php?NS=srodek_new_&nrartyk= 13069

Print Friendly, PDF & Email