Nigdy nie myślałem, że będę pisać bajki

Nigdy nie myślałem, że będę pisać bajki
Fot. Adminstrator

O dzieciach, które są najsurowszym krytykiem bajek oraz o niełatwym procesie ich powstawania rozmawiam z olsztyńskim bajkopisarzem, Arkadiuszem Łakomiakiem.

Czy ma Pan ulubioną książkę lub bajkę?

Uwielbiam książki przyrodnicze, przygodowe, Juliusz Verne to jeden z moich ulubionych pisarzy jeszcze z dzieciństwa, jeśli chodzi zaś o autorów bajek to: Julian Tuwim, Jan Brzechwa i Maria Konopnicka. W moim przypadku przysłowie „Czym skorupka za młodu nasiąknie…” nie sprawdziło się, dzieciństwo miałem trudne, a mama zmarła dość wcześnie.

Jak doszło do tego, że zaczął Pan pisać bajki?

To dosyć ciekawe, gdyż wcześniej nie miałem do czynienia z pisaniem i nic nie zapowiadało, że miałem mieć. Jedynie układanie rymów nie sprawiało mi nigdy problemów, one po prostu przychodziły mi same do głowy, coś zrymować było dla mnie proste. I choć układałem w myślach rymy, a nawet zwrotki wierszy, to nigdy ich nie zapisywałem. Jednak pewnego dnia, obudziwszy się z rana, a muszę przyznać, że rano miewam najlepsze pomysły, postanowiłem, że czas je w końcu zapisać, w końcu nie mam nic do stracenia. I tak zaczął powstawać pierwsze wersy wiersza…

Prędko szybko po lekarza, wtorek zniknął z kalendarza,

Środa rzecze wszystkim w koło, będzie teraz niewesoło,

a co z piątkiem? Piątek swój podciągnął brzuszek, miejsce wtorku

zająć muszę.

Po jego skończeniu przeczytałem go swojej 16–letniej wówczas córce. – Tato to jest świetne! – powiedziała. To zachęciło mnie do napisania kolejnego wiersza. Gdy powstało ich już kilka to postanowiłem pokazać je dalszej rodzinie i znajomym. Ku mojemu zdziwieniu wszystkim się bardzo spodobały, więc poszedłem o krok dalej i zarejestrowałem się na forum literackim.

I….?

Okazało się, że owszem mam ciekawe pomysły, ale nie mam warsztatu. Tam nauczyłem się wszystkiego o sylabach, zgłoskach, rymach, średniówce czyli generalnie jak pisać i na co zwracać uwagę. Doszło do tego, że po dwóch latach na forum, sam zacząłem oceniać wiersze innych, co jest bardzo rozwijające, w ciągu tego czasu przeczytałem mnóstwo wierszy i myślę, że skoczyłem na wyższy poziom, doszlifowałem swój talent. Teraz wszystko jest bardziej dojrzałe, dopieszczone, jak popatrzę na wcześniejsze swoje wiersze, to widzę progres w pisaniu.

Jak wygląda u Pana proces tworzenia bajki? Skąd czerpie Pan inspiracje?

Inspiruje mnie najróżniejsze rzeczy, to co widzę, to co słyszę w radiu czy w telewizji. Nie znam wszystkich swoich wierszy na pamięć, bo napisałem ich około 120 w ciągu tych 2 lat. Na początku powstawały dość szybko – jeden lub dwa w tygodniu, teraz jak dwa w miesiącu napiszę, to jest dobrze. Sporo przyglądałem się wierszom Tuwima i Brzechwy, ale od strony technicznej, sądzę, że dużo się od nich nauczyłem, o dziwo często słyszę, że piszę w podobny sposób, choć wypracowałem swój własny styl. Staram się, aby każda napisana przede mnie bajka oprócz rymów, miała jakąś wartość, aby była puenta. Zależy mi, aby dzieciom przekazać jakąś wiedzę, popartą sprawdzonymi, prawdziwymi informacjami. W Olsztynie jestem coraz bardziej popularny, jestem zapraszany do przedszkoli oraz do jury w różnych konkursach, w tym roku zająłem także I miejsce w ogólnopolskim konkursie na wiersz dla dzieci. To wszystko powoli ewaluuje. Uważam, że co ma być co będzie, nic na siłę, to samo dotyczy pisania. Testerami moich wierszy są zawsze najpierw żona i córka. Potem dopiero wiersze trafiają na forum. Ostatecznie przekonano mnie, żebym w końcu wydał swoje bajki. Tomik ukazał się w ubiegłym roku pt. „Dziwny jest ten świat” niestety tylko w 250 egzemplarzach, gdyż nie udało mi się pozyskać sponsora. Tytuł odnosi się do jednego z moich wierszy, ale uważam, że trafia w sedno. Przenoszę ludzkie emocje do świata bajek, nadaję zwierzętom, roślinom ludzkie cechy. Mam także wierszyk o gąskach, gdzie pierwsze 3 zwrotki wyszły tak, że rozpoczynając zdanie wiemy, jak ono się zakończy. Tak pisać chciałbym każdy wiersz. Czasami daje również upust emocjom i piszę wiersze dla dorosłych, mam ich może cztery lub pięć.

Dzieci to trudni odbiorcy?

Zdecydowanie tak. Dzieci biorą wszystko dosłownie, jak to ktoś powiedział: „dziecko jednym ziewnięciem potrafi ocenić wiersz”. Jest coś w tym, bo dziecko trzeba zainteresować. Staram się nie opisywać rzeczywistości, nie nazywać rzeczy wprost, to zbyt banalne. Chodzi o pobudzenie wyobraźni czytelnika. Nie napiszę, że śnieg jest biały czy deszcz mokry, ale np. że „marzę, aby zimą z rana na czarnego wpaść bałwana albo co powiecie gdyby czarny, w Arktyce żył miś polarny”. Czy to nie ciekawsze? Albo:

Często mnie to zastanawia widząc kota i żurawia

obaj bardzo lubią ryby, co było jednak gdyby:

słoń pofrunął niczym ptak,

sowie było piórek brak,

ślimak biegał jak szalony,

slowik krakal tak jak wrony,

żółw prześcignął antylopę,

pies udawał, że jest kotem,

i polował by na myszy,

ciągle szczekał, ale w ciszy,

orzeł piorka miał jak paw,

w morze się zamienił staw,

wieloryby jak paluszki,

wyciągane były z puszki.

Bajki powinny oswajać z życiem, np. z niepełnosprawnością?

Myślę, że bajki są bardzo dobrym przekaźnikiem tego typu treści, należy jednak stopniować i dostosować odpowiednio do wieku dziecka. Ostatnio myślałem o tym, aby napisać coś na temat niepełnosprawności, może wózek albo kule… Napisałem kiedyś wiersz o pietruszce, co miała chorą nóżkę, temat bliski. To jednak nie jest takie proste. Jak już mówiłem, nie piszę nic na siłę, czekam, aż wena sama przyjdzie.

Pana doświadczenie życiowe pomaga w pisaniu?

Nigdy nie spodziewałem się, że napiszę jakikolwiek wiersz. Gdyby nie wypadek, pewnie do dziś nic by nie powstało, to chyba było po coś. Z pewnością po wypadku samochodowym, w wyniku którego złamałem kręgosłup, stałem się bardziej emocjonalny. Czy ta uczuciowość pomaga w pisaniu? Nie wiem.

Traktuje Pan pisanie poważnie? Czy to raczej spontaniczne hobby?

Na początku traktowałem to czysto hobbystycznie, ale jak zdecydowałem się wydać tomik to żarty się skończyły. Nie mogę sobie pozwolić na „bylejactwo”, ludzie mnie poznali, kojarzą, muszę się starać. Wiadomo wiersze wychodzą raz lepsze, raz gorsze. Przyznam, że mam dużo wierszy napisanych, ale wydaje mi się, że nie są skończone, czegoś im brakuje. Staram się pisać jak umiem najlepiej, ludziom się to podoba, więc dlaczego mam tego nie kontynuować?

Czego można Panu życzyć w nowym roku?

Oprócz zdrowia, weny twórczej oraz 10 tys sztuk nakładu, abym mógł ruszyć w Polskę z promocją (śmiech). A tak poważnie, to gdyby był sponsor, wznowiłbym wydanie. Obiecałem sobie, poruszony historią pewnej dziewczynki chorej na białaczkę, której przeczytałem kiedyś moje bajki, że pojadę do olsztyńskiego szpitala na oddział onkologiczny i wręczę wszystkim dzieciom swój tomik.

Tego zatem Panu życzę. Dziękuję za rozmowę.

Aleksandra Garbecka

Print Friendly, PDF & Email