Niebezpieczeństwa czasu letniego, czyli dlaczego wolę zimę

Niebezpieczeństwa czasu letniego, czyli dlaczego wolę zimę
Fot. Adminstrator

   Okres letni, na który wielu z nas czeka z niecierpliwością, obfituje w wiele zagrożeń wartych pamiętania.
   Zbyt często słyszymy o młodych ludziach, którzy chcąc zaimponować otoczeniu, skaczą „na główkę” do niesprawdzonej wcześniej wody. Zdarza się nam spotykać ich potem unieruchomionych na wózkach inwalidzkich do końca swojego życia. A przecież była to tylko jedna chwilka braku zastanowienia…
   Szereg zagrożeń wiąże się z nieumiejętnym zażywaniem kąpieli słonecznych. Zdarza się nam widzieć nieszczęśników czerwonych jak raczki po całym dniu leżenia na plaży, ratujących się potem zsiadłym mlekiem przykładanym na skórę lub stojących w kolejkach do gabinetów lekarskich.
Może być jednak znacznie gorzej, gdy w wyniku bezmyślnego opalania wystąpi udar cieplny z utratą przytomności, jako reakcja na przegrzanie organizmu. Jest to stan zagrażający życiu!
Inną nieco sytuację mamy, kiedy to człowiek bardzo mocno nagrzany słońcem (a może być, że i nasączony alkoholem), postanawia schłodzić nagle swoje ciało wskakując do zimnej wody.
Może wówczas nastąpić zatrzymanie czynności serca, jako wynik szoku termicznego. W szczególności dotyczy to osób z chorobami układu krążenia.
  Inne niebezpieczeństwa okresu letniego czyhają na nas w lesie. Bardzo poważną sprawą jest kontakt z kleszczami, które siedzą sobie w zaroślach i na niskich drzewach i tam oczekują na swoich żywicieli, w tym także na człowieka. Powodują one dwa rodzaje chorób: zapalenie mózgu (są szczepienia)  i boreliozę (brak szczepień, bo jeszcze ich nie wynaleziono). Obie te choroby są bardzo groźne dla życia człowieka, dlatego też powracając z  wycieczki do lasu, zawsze warto jest wytrząsnąć ubranie i uważnie obejrzeć swoje ciało.
Zagrożeniem może być także spożywanie grzybów. Co prawda grzyby tzw. niejadalne, najczęściej powodują mniejsze lub większe zaburzenia trawienne, które mijają po jakimś czasie bez śladu. Wyjątkiem jest tutaj muchomor sromotnikowy – często łudząco podobny do kani, którego spożycie nawet w ilości tylko jednego kapelusika, powoduje śmierć w męczarniach. Bezwzględnie należy o tym pamiętać!
Kolejne zagrożenia okresu letniego związane są z brakiem higieny. A więc konieczne jest częste mycie rąk – bo choroby „brudnych rąk”. I częste mycie całego ciała – bo grzybice.
Należy też zawsze pamiętać o myciu owoców, chociażby z tego względu, że mogą znajdować się na nich środki ochrony roślin –  nieobojętne dla naszego zdrowia, jak również zarazki roznoszone przez muchy.
Innym zagrożeniem jest spotkanie na drodze kierowcy, w którego wstąpił diabeł, a który jest przy tym zmęczony długą jazdą i upałem. A więc, jeśli to możliwe, wybierajmy raczej mniej uczęszczane szlaki i w godzinach mniejszego natężenia ruchu.
No i na koniec uwaga o wakacyjnych miłościach, które czasem są ekscytujące, ale zdarza się, że są jak ten skok „na główkę” do zdradliwej wody i niosą za sobą dużo komplikacji.
Chyba nie odbiegnę od tematu przytaczając tutaj pewne zdarzenie. Otóż pewna pani przyszła do doktora z prośbą, aby ten coś jej poradził na stres. Doktor zalecił, że jeśli ma stres, to niech kupi dres i pojedzie do sanatorium. Pani postąpiła zgodnie z zaleceniem. Po jakimś czasie od powrotu z sanatorium doktor napotkawszy tą panią pyta: „No i jak tam pani stres?”. Pani odpowiedziała: „Nie mam już stresu, ale nie mam też dresu, nie mam okresu, ale co najgorsze – nie mam także adresu”. O tym także warto pamiętać, bo jest to historia wzięta z życia i wcale nie taka rzadka, jak by się wydawało.
Ja tam w każdym razie jestem za zimą, bo jest znacznie bezpieczniejszą porą roku. Zimą także można wykąpać się w morzu i to w jakże pięknej scenerii. I tylko szkoda, że zimą dni są tak krótkie…

  
  Wiktor Daszkiewicz lekarz Wersja archiwalna wpisu dostępna pod adresem: http://razemztoba.pl/beta/index.php?NS=srodek_new_&nrartyk= 493

Print Friendly, PDF & Email