Nie taki diabeł straszny, czyli doradca zawodowy - cz. III

Nie taki diabeł straszny, czyli doradca zawodowy - cz. III
Fot. Adminstrator

Nie taki diabeł straszny, czyli doradca zawodowy – cz. III
Dziś moją opowiastkę o historii doradztwa zawodowego rozpocznę od lat 20 XX w.  W poprzednim numerze napisałem, że były to lata przełomowe, a dziś postaram się swoją tezę uzasadnić. I nie będzie to wcale trudne, o czym się drodzy czytelnicy niebawem przekonacie.
Kiedy skończyła się I wojna światowa, testy inteligencji miały już ugruntowaną pozycję, znano ich zalety i wady. Używano ich również intensywnie w doradztwie zawodowym, lecz szybko okazało się, że dostarczają one tylko części potrzebnych informacji. Decyzje podejmowane wyłącznie w oparciu o testy inteligencji bywały chybione i stawały się przyczyną różnych zawirowań czy animozji, a nieraz i poważnych błędów. Na dłuższą metę tak być nie mogło.
Na uniwersytetach ludzie nauki próbowali dociec powodów tego stanu rzeczy, szukając źródła między innymi w niedostatkach koncepcji teoretycznych. Diabeł, jak wszyscy wiemy, tkwi w szczegółach, więc to do nich właśnie dobrali się teoretycy doradztwa. I rzeczywiście… Okazało się, że ówczesne paradygmaty nie uwzględniały pewnego istotnego drobiazgu.
Nie pomyślano w nich o zainteresowaniach! A przecież każdy człowiek – inteligentny albo mniej inteligentny – ma jakieś własne przedmiotowe preferencje. Nie muszą być one specjalnie wyszukane, wystarczy jeśli mieszczą się w społecznie użytecznych i możliwych do wykorzystania ramach. Należy więc zachęcać ludzi do tego, by dzielili się swoim potencjałem chęci, by mówili czym się interesują, jakie własne talenty i cechy mogliby spożytkować, jakiej wiedzy chcieliby nabywać lub jaką wiedzę oddawać na potrzeby pracy.
Skoro nie pomyślano o zainteresowaniach, nie pomyślano również o ich wykorzystaniu przy obsadzaniu stanowisk pracy. Stąd w koncepcjach teoretycznych pojawiły się sugestie, że dobrym pracownikiem będzie ten, kto będzie lubił swoją pracę i komu będzie ona dostarczała psychicznych korzyści. To zaś, czy pracownik będzie lubił swoją pracę, wiąże się także z badaniem i spójnym dopasowaniem jego zainteresowań do zakresu czynności konkretnego stanowiska pracy. ( Eureka! )
Wobec odkrycia przyczyny niepowodzeń postanowiono błąd naprawić. Uznano, że powinno zostać stworzone narzędzie, badające zainteresowania w sposób sformalizowany i powtarzalny, podobne do testów inteligencji. Tym razem jednak Amerykanie nie mieli zamiaru znów pozostać w tyle za Francuzami i zrobili wszystko, aby przynajmniej w tej dziedzinie objąć prowadzenie.
I faktycznie, pierwszy test zainteresowań zawodowych był dziełem Edwarda Stronga Jr. z kalifornijskiego Stanford University, a opracowany został w 1927 r. Ów badacz tak się przyłożył do pracy, że “Stronga Test Zainteresowań Zawodowych” jest gdzieniegdzie stosowany do dzisiejszego dnia. A ponad 70 -letni okres wykorzystywania jednego testu, to wynik doprawdy imponujący.
Rok później, kiedy to w Wielkiej Brytanii kobiety otrzymały równe z mężczyznami prawa wyborcze ( po ukończeniu 21 lat ), w amerykańskim doradztwie zawodowym dokonała się rewolucja podobnego kalibru. Oto bowiem niejaki Clark Hull opublikował pracę pt: “Testy uzdolnień”, w której sugerował stosowanie już nie pojedynczego testu uzdolnień czy zainteresowań, a całej “baterii testów”, która wykorzystując swój główny walor, jakim jest większa szczegółowość oraz nieco odmienna konstrukcja poszczególnych elementów całości, byłaby narzędziem bardziej precyzyjnym i dającym więcej informacji o badanym.
Pomysł ów rzeczywiście przyjął się bardzo szybko i pojawiał się odtąd sukcesywnie się pod postacią rozlicznych propozycji. Jedną z nich jest używana po dziś dzień “Bateria Testów Uzdolnień Ogólnych”.
   I tak oto w latach dwudziestych testy psychologiczne stają się dominującym składnikiem doradztwa zawodowego. Dzięki nim doradztwo stało się o wiele bardziej profesjonalne, ponieważ ze swej natury były one i są nadal metodą zobiektywizowaną i standaryzowaną, możliwą do powtórzenia wobec każdego człowieka w tej samej formie. Była jednak również, co trzeba stwierdzić ze smutkiem, także druga strona medalu. Ludzie w tamtych czasach byli mocno przekonani o dobroczynnym wpływie nowych tworów i wynalazków na ich życie, stąd testy psychologiczne stosowali bez umiaru i wierzyli im bardziej niż powinni. Doprowadziło to do powstania nurtu praktyki psychologicznej, nazwanego przez krytyków “testologią”. Rozwój tego nurtu został nawet oficjalnie zakazany w 1936 r. –  na mocy uchwały Wszechzwiązkowej Komunistycznej Partii ( Bolszewików ). Potępiony  – zmarł śmiercią naturalną.   

  Maciej Wajnert Wersja archiwalna wpisu dostępna pod adresem: http://razemztoba.pl/beta/index.php?NS=srodek_new_&nrartyk= 137

Print Friendly, PDF & Email