O tym, że rok 2020 zapisze się na kartach historii w dość szczególny sposób, nikomu nie trzeba przypominać. Na co dzień widzimy, w jak innym świecie przyszło nam – niemal z dnia na dzień – nauczyć się żyć. Coś, co jeszcze do niedawna wydawało się abstrakcją, czymś niemożliwym, wytworem wyobraźni twórców literackich czy filmowych – nagle stało się codziennością.

Świat, który znaliśmy do tej pory, w jednej chwili przestał istnieć. Wielu z nas, wychowanych na „wolności i swobodzie” poczuło się w tej nowej rzeczywistości obco i niepewnie. Po pierwszym okresie szoku z domieszką strachu przyszło rozluźnienie, a wraz z nim zaczęły pojawiać się liczne teorie spiskowe dotyczące wirusa. Jak pisze Janusz Guzowski z UMK w Toruniu w swojej pracy pt. „ Psychologiczne źródła teorii spiskowych”, teorie te są pokłosiem ludzkiej ignorancji. „[…] myślenie spiskowe wynika z niedostatecznej wiedzy i braku wykształcenia. Jeśli człowiek nie zna się na omawianej kwestii, analizuje ją zgodnie ze swoim zdrowym rozsądkiem, tworząc analogie ze znanymi sobie zjawiskami i na tej podstawie wyciągając wnioski. Jest to jednak w dużej mierze procedura ułomna, gdyż analogie często są nieadekwatne, a szczegóły, których dana osoba nie zna, istotne”.

Nie sposób oprzeć się wrażeniu, że to, w jaki sposób dziś część społeczeństwa spostrzega sytuację związaną z wirusem, nie jest tylko kwestią wspomnianej wyżej ignorancji – ryba psuje się przecież od głowy.

Dziś nikt nie potrafi odpowiedzieć na pytanie, ile jeszcze to wszystko potrwa oraz do czego doprowadzi na końcu. Są jednak metody, by minimalizować ryzyko rozprzestrzeniania się wirusa i gorąco wszystkich zachęcam do przestrzegania nowych zasad. Zdaję sobie sprawę, że wiele z nich jest uciążliwych i ograniczają nam swobodę codziennej egzystencji, lecz chyba każdy z nas chce jak najszybciej wrócić do dawnej normalności – a od wspólnego działania zależy, jak szybko to nastąpi. Zakładajmy więc maseczki, dezynfekujmy ręce, zachowujmy dystans, ograniczmy aktywność w zorganizowanych grupach i ogólnie dbajmy o siebie oraz swoich najbliższych. Gdy już wszystko to się się skończy, będziemy mogli świętować zwycięstwo przy dźwiękach kultowego hitu zespołu Queen „We are the champions”.

Apeluję również: nie dajmy się jeszcze bardziej podzielić. Pomagajmy sobie nawzajem, wspierajmy się, starajmy się na miarę możliwości funkcjonować z odrobiną normalności. Nie popadajmy tym samym w skrajności, które w obecnej sytuacji przynieść mogą tylko jeszcze więcej złego niż pożytku. Zróbmy zakupy rodzicom, sąsiadom czy znajomym, by nie musieli specjalnie wychodzić z domu. Zadzwońmy do nich – możliwości kontaktu w obecnych czasach, mamy bez liku. Dzięki technice możemy nie tylko słyszeć, ale i widzieć naszego rozmówcę. Dla osób starszych, schorowanych, niepełnosprawnych taka aktywność z naszej strony w tych czasach to naprawdę wiele. Uspokójmy ich, gdy się denerwują, podtrzymajmy na duchu, jeśli tego potrzebują lub zwyczajnie ich wysłuchajmy, a także powiedzmy coś od siebie. Postarajmy się przejść przez ten ciężki czas wspólnie – razem, bez podziałów, bez uprzedzeń i żali. Pamiętajmy, że choć musimy zachowywać dystans i niewskazane jest gromadzenie się, to jednak tylko razem – w grupie, tkwi siła ludzkości.

Gdy piszę te słowa władze wprowadzają nowe restrykcje w kraju, w konsekwencji stale rosnących liczb osób zakażonych. Przed nami też Wszystkich Świętych, a na horyzoncie kolejne święta – te najbardziej radosne. Trudno dziś powiedzieć, czy nie przyjdzie nam ich spędzać podobnie jak te minione w kwietniu bieżącego roku. Chciałbym wierzyć, że będzie dobrze, lecz mój wrodzony pesymizm raczej nie daje za wygraną. Do 24 grudnia jeszcze trochę czasu pozostało, więc wszystko jest możliwe – choćby teoretycznie.

Skupmy się jednak na tym, co przed nami. Święto Wszystkich Świętych, a wraz z nim coroczne odwiedzanie bliskich na grobach, podróże, ścisk w komunikacji zbiorowej, tłumy przed i na nekropoliach – czyli wszystko to, czego powinniśmy się obecnie wystrzegać. Nie ma jeszcze decyzji co do zamknięcia cmentarzy na ten okres i raczej z tego, co dociera do mediów, nie zostanie to wprowadzone. Apeluję więc do wszystkich, a przede wszystkim osób starszych, pozostańmy w domu! Nikt z naszych bliskich nie będzie nam miał za złe, że w trosce o własne zdrowie nie odwiedziliśmy ich w ich święto. Zawsze powtarzam, że pamięć o zmarłych powinniśmy kultywować przez cały rok, a nie tylko w pierwszych dniach listopada. Nie przejmujmy się też opiniami innych, że grób nieposprzątany, że znicz się nie pali – nikt za nas w razie choroby cierpieć nie będzie. Odwiedźmy więc naszych bliskich na cmentarzach poza tymi dniami, a najlepiej zostańmy w domu. Zadbajmy o siebie, by nasi najbliżsi nie musieli w przyszłym roku odwiedzać nowych grobów. Bardzo wszystkich Państwa o to proszę!

Print Friendly, PDF & Email