Na saksy

Na saksy
Fot. Adminstrator

   Okres letni, to czas, gdy wielu Polaków wyjeżdża za granicę na zarobek. Duża różnica płac pomiędzy naszym krajem, a miejscami letnich wypraw powoduje, że ten sposób  spędzania urlopu cieszy się ogromnym powodzeniem.

Na urolpie
   Przez wiele lat duża część Polaków wyjeżdżała „na saksy”, jak sama nazwa wskazuje, do Niemiec. Teraz może się to zmienić, gdyż od początku lipca niemieccy farmerzy zobowiązani są do odprowadzania składki do polskiego ZUS-u. Problem jest tym większy, że nawet, jeśli Niemiec zechce zatrudnić Polaków, to i tak nie przebrnie chyba przez polską procedurę. Tym bardziej, że chociaż przepisy wchodzą w życie 1 lipca, to urzędnicy nie znają odpowiedzi na wiele ważnych pytań.
  Do tej pory Polacy, wyjeżdżając do pracy sezonowej, zawierali indywidualną umowę z niemieckim pracodawcą, przedstawiali zaświadczenie, że w Polsce są ubezpieczeni, i farmer musiał najwyżej wykupić dla nich ubezpieczenie od nieszczęśliwych wypadków (zazwyczaj 2 proc. zarobków). Teraz niemieccy pracodawcy z własnych pieniędzy będą musieli opłacić połowę składki emerytalnej, połowę składki rentowej, całą wypadkową i składkę na fundusz pracy. To prawie 20 proc. wynagrodzenia. Dodatkowo z tytułu innych składek muszą potrącić 27 proc. pensji.  Prawo Unii Europejskiej mówi, że jeśli czas zatrudnienia przekroczy termin 50 dni, pracodawca zobowiązany jest do odprowadzenia wszystkich składek. Jeżeli natomiast zatrudniona osoba pracuje mniej niż 50 dni, pracodawca niemiecki musi jedynie odprowadzić składki na ubezpieczenie zdrowotne i wypadkowe.
  Zatrudnienie sezonowe trwa przeważnie do 3 miesięcy. Zdarzają się jednak prace sezonowe trwające od 6 do 9 miesięcy. Nowe przepisy obowiązują tych Polaków, którzy mają zatrudnienie w naszym kraju, a do pracy do Niemiec wyjeżdżają w czasie urlopów wypoczynkowych, których udzielił im polski pracodawca. Według przepisów unijnych są więc objęci przepisami ubezpieczeniowymi państwa, w którym mieszkają.

Jest cień nadziei
  Pojawia się jednak światełko w tunelu dla chcący wyjechać do pracy u niemieckich farmerów. W poniedziałek, 20 czerwca, ruszyła kolejna tura rozmów, która ma doprowadzić do zmian zasad ubezpieczenia dopiero po zakoczeniu sezonu w rolnictwie. Tydzień wcześniej ustalono już, że zmiana ma dotyczyć tylko pracowników, którzy rozpoczną pracę po 1 lipca 2005.
  Z pewnością nie zmienią się zasady zatrudnienia polskich bezrobotnych, którzy pracują w Niemczech. Na ich miejsce nie przyjdą bowiem niemieccy bezrobotni, a zatrudnienie przybyszów spoza Unii jest jeszcze trudniejsze.

Na wakacjach i nie tylko
  Nieco inaczej wygląda sprawa ze studentami. Korzyści z wyjazdów studentów za granicę mają zarówno oni sami, jak i pracodawcy. Europa otworzyła już swoje granice i rynki pracy dla Polaków. Wciąż jednak najbardziej interesujący jest wyjazd do Stanów Zjednoczonych. Studenci mają w czym wybierać, tym bardziej, że procedury wizowe są dla nich o wiele bardziej pobłażliwe, niż dla wszystkich pozostałych.
  Wśród wielu programów, umożliwiających wyjazd do USA jest program Work & Travel. W ramach programu umożliwia się studentom legalną pracę w USA. Uczestnicy otrzymują wizę studencką i przez 4 miesiące mogą pracować w kurortach, hotelach, parkach rozrywki, restauracjach, sklepach itd. Dodatkowo przez 30 dni mogą podróżować po USA. Jak wynika z danych amerykańskiej ambasady, polscy studenci to największa grupa beneficjentów programu. O ile jeszcze w 2003 roku warszawska ambasada i krakowski konsulat wydały między lutym a czerwcem łącznie ok. 20 tys. wiz studenckich w ramach programu W&T, to rok później już o 2,5 tys. więcej. Było to wynikiem rezygnacji z określenia maksymalnej liczby wiz przeznaczonych dla studentów.

  W Polsce działa ok. 30 agencji rekrutujących studentów do programów W&T. Warto jednak sprawdzić w ambasadzie, czy aby na pewno firma, która proponuje nam udział w programie, rzeczywiście zapewni nam pracę po przyjeździe do Stanów. Zdarza się bowiem, że może nie być nie tylko pracy, ale również zakwaterowania. W legalnych biurach W&T, takie sytuacje nie mają prawa się zdarzyć.

  Nie tylko Work & Travel „wysyła” studentów do USA. Można również skorzystać z programów Camp America (umożliwiają podjęcie młodym ludziom pracy w charakterze opiekunów), Resort America (uczestnicy pracują, najczęściej fizycznie, w ośrodkach wczasowych, kolonijnych, hotelach, motelach itp., przez ok. 40 godzin tygodniowo, co najmniej przez 12 tygodni, w tym mają dziesięć dni wolnych).
  Internship, to program praktyk płatnych dla studentów wyższych uczelni oraz szkół pomaturalnych. Praktyki takie trwają od 3 do 18 miesięcy, a ich koszt zależy od długości praktyki (zaczyna się już od 900 dolarów). Za dodatkową opłatą można postarać się o przedłużenie praktyk.
  Professional Career Training (PCT USA), to program praktyk płatnych dla absolwentów szkół wyższych lub osób ze średnim wykształceniem w wieku 20 – 40 lat (które mają co najmniej dwuletnie doświadczenie zawodowe zgodne z kierunkiem znalezionej praktyki). Te praktyki trwają do 18 miesięcy. Wizę można otrzymać na 19 miesięcy, wówczas 1 miesiąc uczestnik programu przeznacza na podróżowanie. Koszt jest porównywalny z programami Internship.
  AuPair, to najpopularniejszy – głównie wśród kobiet – sposób na pracę i spędzenie wolnego czasu za granicą, w tym w USA. Młode dziewczyny wyjeżdżają w charakterze opiekunki do dzieci. Wyjazdy tego typu trwają najczęściej cały rok, czasem – ale bardzo rzadko – jest  możliwość wyjazdu wyłącznie na miesiące wakacyjne.

  Nie tylko Stany Zjednoczone, ale także Wielka Brytania kusi latem polskich studentów. Brytyjczycy oferują wyjazdy na program Work Experience. Zapewnia on pracę w turystyce, gastronomii, przetwórstwie spożywczym, rolnictwie i przy prostych pracach fizycznych. Pobyt może trwać od 2 do 10 miesięcy. W niektórych przypadkach trzeba wykupić kurs językowy, jednak zwykle nie jest to obligatoryjne. Średnia stawka godzinowa to ponad 4 funty (przy pracy 40 godz./tydzień).
  Podobne do brytyjskich programy organizują m.in. Irlandia, Hiszpania, Francja i Cypr. Podstawowe różnice w stosunku do programów amerykańskich, to zdecydowanie niższe koszty za opłaty i dojazd.

  Australia i Nowa Zelandia oferują program Work & Study, który trwa od 4 do 18 miesięcy. Uczestnicy chodzą do szkoły na kurs językowy i pracują do 20 godzin tygodniowo na podstawie wizy studenckiej. Wyjechać może każdy, kto skończył szkołę średnią i zna język angielski na co najmniej średnim poziomie.
Koszt programu to ok. 3,5 tys. dolarów australijskich za 3-miesięczny kurs językowy, ok. 5 tys. zł za bilet lotniczy, 400 AUD za wizę. Do tego dochodzą opłaty za ubezpieczenie, opłaty administracyjne dla polskiego pośrednika i rejestracyjne w szkole w Australii oraz za zakwaterowanie i wyżywienie na miejscu.

  Jak więc widać na powyższych przykładach, największe szanse na wyjazd zarobkowy mają studenci. Mnogość programów sprawia, że jest w czym wybierać. Przed wyjazdem należy jednak dobrze sprawdzić, czy po dojechaniu na miejsce będziemy mieli gdzie mieszkać i gdzie pracować.  
Wszystkim pozostałym, dla których dodatkowym źródłem dochodu były wyjazdy do Niemiec, pozostaje mieć nadzieję, że istniejące prawo zostanie zmienione, o czym coraz częściej mówią posłowie.  TF Wersja archiwalna wpisu dostępna pod adresem: http://razemztoba.pl/beta/index.php?NS=srodek_new_&nrartyk= 471

Print Friendly, PDF & Email