Moja opowieść wigilijna V

Oto kolejna praca, która nadeszła do redakcji dzisiaj, z Warsztatu Terapii Zajęciowej przy ul. Beniowskiego. Zapraszamy do lektury, zachęcamy też do zapoznania się z materiałami wcześniej opublikowanymi.
Każda z opowieści jest inna, ale łączy je niezwykłość chwili i towarzyszące jej emocje.
  

Moja wigilia rozpoczyna się od podzielenia się opłatkiem z najbliższymi i złożenia sobie nawzajem serdecznych życzeń. Po połamaniu się opłatkiem w gronie rodzinnym zasiadamy do stołu, ażeby spróbować i skosztować potraw, jakie wykonały moja Babcia i siostra ze szwagrem, bo on też umie co nieco przyrządzić. Potrawami jakie co roku spożywamy są: barszcz z uszkami, pierogi z kapustą i grzybami, śledź w oleju, a na deser ciasta: makowiec, sernik, piernik.
Po wypróbowaniu wszystkich smakołyków przygotowanych i zakupionych przez całą naszą wesołą rodzinkę, czas na zajrzenie pod choinkę, robi to przeważnie najmłodszy w rodzinie – mój najmłodszy, najukochańszy siostrzeniec. Kiedyś robił to z mamą, bo był za malutki i nie umiał czytać, a trzeba było przeczytać imiona napisane na karteczkach przez moją siostrę, na torebkach z prezentami. Trwa przy tym także rozmowa.
Panuje atmosfera przyjaźni i pogody ducha, a to sprawia, że nastrój świąt Bożego Narodzenia jest wyjątkowy.

Autorka: Luiza S. uczestniczka Warsztatu Terapii Zajęciowej przy Stowarzyszeniu „Tacy sami” w Elblągu (ul. Beniowskiego 68).  Luiza S. Wersja archiwalna wpisu dostępna pod adresem: http://razemztoba.pl/beta/index.php?NS=srodek_new_&nrartyk= 1387

Print Friendly, PDF & Email